Pozostaje otwarta kwestia, czy taki stan da się utrzymać. Olbrzymie wątpliwości dotyczą również zaplanowanych wydatków, które mają wzrosnąć o "jedyne" 14 mld zł.

Budżet naszego kraju na 2020 r. ma być po raz pierwszy z wydatkami na poziomie 429,5 mld zł w pełni kompensowanymi wpływami.

Jak zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, w projekcie budżetu znajdą się takie programy jak: 500 plus na każde dziecko, trzynasta emerytura, emerytury dla matek posiadających więcej niż czwórkę dzieci, obniżka PiT i CIT.

Jak to możliwe, skoro stajemy w przededniu spowolnienia w Europie, a nasz główny partner handlowy - Niemcy - muszą borykać się z możliwą techniczną recesją?

- Wymieniłbym tutaj trzy czynniki. Po pierwsze, bardzo dobra koniunktura, która napędza wpływy z podatków. Po drugie, to wiele działań uszczelniających system podatkowy. Widać to szczególnie w rosnących dochodach z VAT i CIT. Po trzecie, z wpływów jednorazowych, które wydarzą się za rok. Mam tu na myśli opłatę przekształceniową związaną ze zmianami z OFE, sprzedaż częstotliwości 5G czy z dodatkowej aukcji uprawnień CO2. Splot tych trzech czynników pozwala partii rządzącej rekompensować znaczące wydatki sztywne w postaci transferów społecznych - mówi w rozmowie z Business Insider Polska Jakub Sawulski, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).