Piątkowe kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego podpowiadały, że początek sezonu na igelicie będzie udany – z reprezentacyjnej polskiej dwunastki nie awansował tylko Stefan Hula.
Konkurs drużynowy w sobotę efektownie potwierdził, że z nowym czeskim trenerem Michalem Doleżalem Kamil Stoch i spółka znaleźli porozumienie – Polacy wygrali rywalizację ze znaczną przewagą, niemal 60 punktów, nad Słoweńcami. Trzecie miejsce dla Norwegii, czwarte dla Niemiec (czwórka Stefana Horngachera straciła do podium 0,7 pkt).
Przyjemnie było oglądać: Piotr Żyła skakał pierwszy, objął prowadzenie i potem już do końca konkursu biało-czerwona flaga stała przy pierwszym miejscu tabeli wyników, inni bili się o drugie miejsce.
Nikt nie zawiódł, także powołany do drużyny z kadry B Aleksander Zniszczoł, tym bardziej mistrz świata z Seefeld Dawid Kubacki, nikt nie skoczył poniżej bardzo wysokiej średniej. Ponad poziom wybił się w drugiej serii Stoch – 134,5 m to był najdłuższy skok w sobotę, zauważono, że polski mistrz miewał wreszcie prędkości najazdowe takie jak większość rywali.
Tworzona przy okazji konkursów drużynowych klasyfikacja indywidualna też pokazała siłę Polaków: Kubacki miał drugi łączny wynik (za ubiegłorocznym zdobywcą Letniej Grand Prix Rosjaninem Jewgienijem Klimowem), Stoch czwarty, Żyła szósty, Zniszczoł – 17.