Szwecja: Naukowcy przekonują, że dzieci są wyjątkowo nieekologiczne

W Szwecji mnożą się pomysły na ratowanie klimatu. Wstyd z powodu latania samolotem i kupowania nowych ciuchów. Najnowszy: wstyd płodzenia dzieci (barnskam).

Aktualizacja: 15.07.2019 10:22 Publikacja: 14.07.2019 19:26

Szwecja: Naukowcy przekonują, że dzieci są wyjątkowo nieekologiczne

Foto: Adobe Stock

Rezygnacja z wydania dziecka na świat zaoszczędzi 58,6 t emisji CO2 rocznie – mówiła amerykańska naukowiec Kimberly Nicholas na seminarium na Gotlandii. Jednak zastrzegła, że nie chce też, by ludzie odczuwali wstyd z powodu zostania rodzicami.

Analizę wpływu każdego nowo narodzonego dziecka na zmiany klimatyczne, które Kimberly Nicholas i Seth Wynes z ośrodka studiów nad zrównoważonym rozwojem na uniwersytecie w Lund, opracowały dwa lata temu, opierając się m.in. na przeciętnych ilościach emisji, konsumpcji oraz transportu w ciągu całego jego życia.

Z kalkulacji wynika, że tylko rok życia malucha powoduje emisję CO2 na poziomie odpowiadającym codziennemu prowadzeniu auta przez 24 lata.

Najlepszy ze wstydów

Badaczki zidentyfikowały cztery czynniki z najbardziej dobroczynnym efektem dla walki z kryzysem klimatycznym: życie bez samochodu (chociaż w ojczystej Kalifornii Kimberley Nicholas jeździła dwoma, ale teraz w Szwecji jeździ na rowerze i korzysta z miejskiej komunikacji), dieta wegańska i unikanie samolotów.

Dla porównania: przelot ze Sztokholmu do Nowego Jorku jest bardziej szkodliwy dla klimatu niż dwa lata konsumpcji mięsa. Nicholas ograniczyła podróżowanie samolotami w 80 procentach.

Ostatni zaś element mogący zbawić środowisko – i to najbardziej dalekosiężnie – to właśnie planowanie mniejszych rodzin. Z tym że rezygnacja ze sprawienia sobie np. następnego dziecka nie może usprawiedliwiać korzystania z samochodu lub z eskapad samolotem, podkreśla ekspertka od zrównoważonego rozwoju.

Wystarczą imigranci i roboty

Choć postulat ograniczenia rodzenia dzieci jest drastyczny, bo ingeruje w nasze życie prywatne, znajduje już apologetów. Hanne Kjöller napisała na łamach dziennika „Dagens Nyheter", że w batalii o klimat „dobry jest wstyd latania samolotem, ale jeszcze lepszy jest wstyd zrezygnowania z posiadania większej liczby dzieci".

Emisja dwutlenku węgla wpływa na to, jak żyjemy. Ale jeszcze bardziej, że żyjemy – stwierdziła. Na pytanie, jak w takim razie zapewnimy rozwój demograficzny, dziennikarka spokojnie zareplikowała: Nie ma obaw, ONZ prognozuje przyrost populacji o 47 procent w ciągu najbliższych 80 lat.

Szwedzki dziennikarz pochodzenia kurdyjsko-armeńskiego Gurgin Bakircioglu poddał się sterylizacji ze względu na klimat i stał się „wolny od dzieci politycznie". Problem klimatu jest palący i rozwiązanie go wymaga drastycznych działań, tłumaczył. Mówił też, że wiele osób twierdzi, iż rodzina to prywatna sprawa, ale on ją postrzega jako kwestię polityczną.

„Dzieci są słodkie, ale nieekologiczne, kocham dzieci, ale dlaczego to jest tak prowokujące wyrzeczenie się ich w sytuacji, gdy człowiek wywiera tak fatalny wpływ na klimat" – uważa 35-letni Bakircioglu. Trzy lata temu zrezygnował z atrakcyjnej pracy w radiu i telewizji, stał się weganinem, zaczął bojkotować latanie samolotem i zamieszkał w kamperze. Minimalizm to jego sposób na kompromis z groźnymi dla klimatu wygodami. Według Bakircioglu, jeżeli ktoś się obawia, że w Europie rodzi się za mało ludzi, to najlepszą metodą na zbalansowanie tego jest migracja. Podobnie argumentują badacze klimatu.

W Europie kobieta rodzi przeciętnie 1,4 dziecka, podczas gdy w niektórych krajach afrykańskich ponad siedmioro.

Migracja to idealny sposób na zrównoważenie kwestii populacji, mówi Sarah Harper z uniwersytetu w Oksfordzie. Jej zdaniem kraje powinny przestać się niepokoić zmniejszaniem się liczby rodzących się dzieci. Dziś bowiem rynek pracy może prosperować dzięki zastąpieniu prac sztuczną inteligencją i możliwości podwyższenia wieku emerytalnego.

13 kilogramów ubrań na rok

Filozofka Jonna Bornemark uważa, że chęć zrezygnowania z wydania dziecka na świat wydaje się matematycznie logiczna, ponieważ istnieje granica, ilu ludzi może utrzymać nasza planeta. Jednocześnie jednak podkreśla, że naszym dzieciom może się uda znaleźć sposób na bardziej zrównoważony styl życia, niż my prowadzimy.

Wstyd z powodu płodzenia dzieci, wstyd latania i wstyd nieekologicznego odżywiania się to nie koniec. W Szwecji sporo się debatuje o wstydzie kupowania ubrań, ponieważ tęsknota za nową konfekcją to prawdziwie niepoprawna ekologicznie postawa. Co roku każdy Szwed konsumuje 13 kg tekstyliów, których używa jedynie przez rok. I to jest kolejny rozdział dyskursu o klimacie.

Rezygnacja z wydania dziecka na świat zaoszczędzi 58,6 t emisji CO2 rocznie – mówiła amerykańska naukowiec Kimberly Nicholas na seminarium na Gotlandii. Jednak zastrzegła, że nie chce też, by ludzie odczuwali wstyd z powodu zostania rodzicami.

Analizę wpływu każdego nowo narodzonego dziecka na zmiany klimatyczne, które Kimberly Nicholas i Seth Wynes z ośrodka studiów nad zrównoważonym rozwojem na uniwersytecie w Lund, opracowały dwa lata temu, opierając się m.in. na przeciętnych ilościach emisji, konsumpcji oraz transportu w ciągu całego jego życia.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nauka
Czy mała syrenka musi być biała?
Nauka
Nie tylko niesporczaki mają moc
Nauka
Kto przetrwa wojnę atomową? Mocarstwa budują swoje "Arki Noego"
Nauka
Czy wojna nuklearna zniszczy cała cywilizację?
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”