Sędziowie trybunału po ponad dwóch miesiącach dodatkowych obrad nad tą sporną i złożoną sprawą uznali, że polityka Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), jakkolwiek dyskryminująca sportowców z różnicami w rozwoju seksualnym (DSD), nie jest z definicji „nieważna" i strona biegaczki nie podała dostatecznych dowodów na takie określenie.
Uznali, że działacze lekkoatletyczni dążyli do tego, by zapewnić uczciwą rywalizację na bieżni, zatem regulacje IAAF wobec osób takich jak Semenya, różniących się zestawem chromosomów i poziomem testosteronu od zdecydowanej większości kobiet, określili jako „konieczne, rozsądne i proporcjonalne".
Czytaj także: Caster Semenya i inne. Gdzie jest granica kobiecości w sporcie?
Casters Semenya, podwójna mistrzyni olimpijska na dystansie 800 m, od lat nie zgadzała się z wymaganiem IAAF, by kobiety, które w znaczący sposób różnią się w kwestii rozwoju seksualnego przyjmowały blokery testosteronu.
Ostatnie regulacje IAAF nakazują, by takie osoby, startujące na dystansach od 400 m do 1 mili, powinny farmakologicznie obniżyć poziom testosteronu we krwi poniżej 5 nmol/l przez pół roku, zanim przystąpią do rywalizacji. Wedle niektórych szacunków naukowców konieczność przyjmowania leków obniżających poziom testosteronu w przypadku Casters Semenyi oznacza pogorszenie jej wyników na dystansie 800 m od pięciu do siedmiu sekund.