Rząd daje nauczycielom dodatkowo ponad 2 mld. Związki chcą 4 razy więcej

Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się ok. 30 proc. podwyżki. To nie do udźwignięcia dla budżetu przy „piątce" PiS.

Aktualizacja: 09.04.2019 13:26 Publikacja: 08.04.2019 21:00

Rząd daje nauczycielom dodatkowo ponad 2 mld. Związki chcą 4 razy więcej

Foto: pexels.com

Żadna ze stron sporu o nauczycielskie płace nie jest skora do ujawniania kosztów swoich propozycji. Ale wiadomo, że praktycznie w każdym wariancie będą one dosyć dużym obciążeniem dla budżetu państwa, zwłaszcza od 2020 r.

Czytaj także: Kasjerzy zarabiają więcej od nauczycieli? Cała prawda o pensjach w oświacie 

Najnowsza propozycja rządowa w niedzielnym porozumieniu, pod którym podpisał się NSZZ Solidarność, to podwyżki od września 2019 r. łącznie o 9,6 proc. (z czego 5 proc. to przyspieszenie podwyżek zaplanowanych na styczeń 2019 r., a 4,6 proc. – to, co rząd dołożył). Łącznie przez cztery miesiące tego roku kosztować ma to ok. 1,3 mld zł. To właśnie ta kwota stała się kolejną kością niezgody, bo Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych uznały ją za zbyt niską.

Do owych 1,3 mld zł trzeba jednak dodać 1,9 mld zł na podwyżki o 5 proc. od stycznia 2019 r., które nauczyciele już dostają. W sumie więc koszty rządowej propozycji (po części już zrealizowanej) to 3,1–3,3 mld zł w 2019 r.

Zupełnie inne oczekiwania ma jednak ZNP. Związek, wedle ostatnio przedstawionych rozwiązań, chciałby wzrostu płac o 15 proc. wstecznie od stycznia 2019 r. oraz drugie 15 proc. od września. W tym roku kosztowałoby to (jak wyliczył MEN) 8,7 mld zł. 

Czytaj także: Ankieta „Rzeczpospolitej”: ile zarabiają nauczyciele 

Różnica między tym, co daje rząd, a czego potrzebowaliby nauczyciele, to ok. 5,5 mld zł. – Proponujemy, by część tej różnicy, do wysokości 2 mld zł, pokryć z Funduszu Pracy – mówi Wojciech Warski z Business Center Club. To wspólna propozycje pracodawców, którzy co prawda nie są stroną w sporze między rządem a nauczycielami, ale chcą pomóc jako członkowie Rady Dialogu Społecznego. To ważny gest, bo zwykle pracodawcy alarmuję, że pieniędzy z Funduszu Pracy nie można wydawać na inne cele niż te związane z aktywizacją bezrobotnych.

– Nie chcemy określać, kto ma rację w tym sporze, uważamy jednak, że wynagrodzenia w oświacie powinny wzrosnąć skokowo, ponieważ obecnie też zawód jest niedoceniany – zaznacza Warski.

Jeszcze większe różnice między tym, co rząd położył na stół, a żądaniami związków zawodowych uwidaczniają się w szacunkach na 2020 r. Jak wynika z obliczeń „Rzeczpospolitej", w sumie wzrost płac w edukacji o 15 proc. (co oferuje rząd) kosztować może ok. 6 mld zł. Z tym że ok. 3,8 mld zł z tej kwoty było już uzgodnione z resortem finansów i jest niejako zaklepane w budżecie na przyszły rok, więc nowością jest ok. 2,2 mld zł. Gdyby zaś zarobki miały się zwiększyć łącznie o 30 proc. – tak jak chce ZNP – to mamy ok. 12 mld zł obciążeń dla budżetu państwa. Wyłączając zaś to, co już zaklepane – ok. 8,2 mld zł (w przybliżeniu nasze wyliczenia pokrywają się z szacunkami MEN).

Czytaj także: #RZECZoBIZNESIE: Maja Meissner: Reforma edukacji uczy, że życie nie jest sprawiedliwe 

Dodatkowe ponad 8 mld zł żądanych przez centrale związkowe wydaje się dla rządu poziomem nie do zaakceptowania. Premier Beata Szydło dała już nauczycielom ponad 2 mld zł więcej wobec tego, co wcześniej zaplanowano, i trudno będzie coś jeszcze dodać. Głównie z powodu ostatnich obietnic wyborczych, nazywanych piątką PiS.

PiS przedstawił je trochę niespodziewanie i teraz Ministerstwo Finansów głowi się, jak te obietnice upchnąć w budżecie. Samo rozszerzenie programu 500+ na każde dziecko kosztować ma w 2020 r. ok. 20 mld zł, a obniżki podatku PIT – 9–13 mld zł. Na razie nie ma decyzji, czy 13. emerytura będzie wypłacana w 2020 r., ale to kolejne 10 mld zł wydatków.

Premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że „piątka" PiS po części będzie finansowana z długu, ale by się zmieścić w tzw. stabilizującej regule wydatkowej, konieczne są jeszcze ogromne oszczędności. Sami politycy PiS podkreślają, że na takie podwyżki, jak chce ZNP, nie ma już w finansach publicznych miejsca.

Żadna ze stron sporu o nauczycielskie płace nie jest skora do ujawniania kosztów swoich propozycji. Ale wiadomo, że praktycznie w każdym wariancie będą one dosyć dużym obciążeniem dla budżetu państwa, zwłaszcza od 2020 r.

Czytaj także: Kasjerzy zarabiają więcej od nauczycieli? Cała prawda o pensjach w oświacie 

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wynagrodzenia
Polacy chcą skończyć z płacowym tabu, ale nie do końca
Wynagrodzenia
Wzrośnie dofinansowanie do wynagrodzeń dla osób z niepełnosprawnościami
Wynagrodzenia
Daleko do równych zarobków kobiet i mężczyzn na Wyspach
Wynagrodzenia
Pracownicy nie walczą o podwyżki. To temat tabu
Wynagrodzenia
Płaca minimalna rządzi podwyżkami. Ile przeciętnie zarabiają Polacy?