Na dzisiejszym posiedzeniu Rada Mediów Narodowych, której większość składu stanowią posłowie PiS, zajęła się sytuacją w TVP. Z informacji, które przed posiedzeniem podał Presserwis wynikało, że miejsce Piotra Pałki w zarządzie TVP zajmie Mateusz Matyszkowicz. Do tego jednak nie doszło, co trzeba uznać za sukces prezesa TVP Jacka Kurskiego.
Grunt pod nogami prezesa Kurskiego zaczął się palić w połowie marca. Wtedy Rada Mediów Narodowych, której większość składu stanowią posłowie PiS, odwołała członka zarządu TVP Macieja Staneckiego. W jego miejsce powołała Marzenę Paczuską i Piotra Pałkę.
Zmiana liczebności zarządu z dwuosobowego na trzyosobowy wydawała się mieć spore konsekwencje dla Kurskiego. Do tej pory, jeśli w głosowaniu na zarządzie był remis, decydował głos prezesa. Rozszerzenie zarządu oznaczało, że Kurski mógł zacząć przegrywać głosowania.
Nowi członkowie zarządu, którzy w przeszłości byli pracownikami TVP, uchodzili w dodatku za nastawionych konfrontacyjnie do Kurskiego. Dlaczego trafili do zarządu? Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, wybór Paczuskiej był efektem nacisków prezydenta Andrzeja Dudy, który zagroził nie podpisaniem ustawy, przyznającej mediom ponad miliard złotych tzw. rekompensaty abonamentowej. Pałka był do niedawna związany z Kancelarią Prezydenta, jednak jego kandydaturę należy raczej wiązać z ministrem kultury Piotrem Glińskim.
Problemy Kurskiego nie trwały długo. Niedługo po tym, gdy prezydent podpisał ustawę abonamentową, rada nadzorcza TVP zawiesiła Pałkę. Powód? Proces, jaki Pałka wytoczył telewizji z powodu jego zwolnienia w 2018 roku. – Rada w ogóle nie wzięła pod uwagę tego, że Pałka przyszedł do telewizji obstawiony ekspertyzami prawnymi, z których wynikało, że może zasiadać w zarządzie – mówi nasz informator z TVP.