Rząd złożył wniosek odrzucający możliwość wyjścia Wielkiej Brytanii z UE 29 marca bez porozumienia. Zanim jednak posłowie głosowali nad nim, poparli poprawkę odrzucającą możliwość twardego brexitu w jakichkolwiek okolicznościach - bez wskazanej daty. Poprawka Spelman/Dromey, zaostrzająca środową uchwałę, została przyjęta niewielką większością 312 do 308.
Rządowy projekt po poprawce został przyjęty większością 321 do 278, wzmacniając przesłanie, że posłowie nie chcą twardego brexitu.
Po przyjęciu pierwszej poprawki doszło więc do tego, że rząd nakazał konserwatywnym parlamentarzystom głosować przeciwko własnej uchwale. Mimo to za przyjęciem końcowej uchwały głosowało 17 torysów, a aż 29 posłów Partii Konserwatywnej wstrzymało się od głosu. Przeciwko zagłosowała m.in. sekretarz stanu Sarah Newton (po głosowaniu podała się do dymisji), wśród wstrzymujących się byli minister pracy i emerytur Amber Rudd, minister biznesu i innowacji Greg Clark, sekretarz sprawiedliwości David Gauke i minister ds. Szkocji David Mundell.
Posłowie głosowali również nad możliwością opóźnienia brexitu do 22 maja 2019 roku. Poprawka zwana jako Malthouse Compromise, alternatywny plan dotyczący wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty, została odrzucona większością 374 do 164.
Ostateczne głosowanie jest tylko deklaracją polityczną - na tę chwilę nadal w przypadku braku umowy Wielka Brytania opuści Unię Europejską 29 marca. Twardy brexit oznaczałoby przywrócenie ceł oraz kontroli celnych, fitosanitarnych, weterynaryjnych i bezpieczeństwa produktów. Zmiany te doprowadziłyby do wzrostu cen towarów importowanych na rynek brytyjski z pozostałych krajów UE, a w efekcie do spadku popytu na te towary - ostrzegają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).