Kłopot z autolustracją

Sąd odrzuci wniosek Kazimierza Kujdy, bo nie złożył on oświadczenia.

Aktualizacja: 25.02.2019 19:19 Publikacja: 25.02.2019 19:05

Dokumenty dotyczące Kazimierza Kujdy IPN przeniósł do zbioru ogólnego w czerwcu 2016 r.

Dokumenty dotyczące Kazimierza Kujdy IPN przeniósł do zbioru ogólnego w czerwcu 2016 r.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Kazimierz Kujda, odwołany w ubiegłym tygodniu prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, choć zapowiedział, że oczyści się z zarzutów o współpracę z SB przed sądem, to, jak ustaliła „Rzeczpospolita", do złożonego wniosku o autolustrację nie dołączył wypełnionego oświadczenia lustracyjnego, mimo że został do tego wezwany przez prokuratora IPN. Oznacza to, że sąd odrzuci jego wniosek i procesu autolustracyjnego nie będzie.

czytaj także: Kazimierz Kujda: Prezes Funduszu, którego ominęła lustracja

Kazimierz Kujda, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego (kierował spółką Srebrna i szefował Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), od 1979 r. był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard. Jego teczka zawiera 105 stron raportów i donosów, a część materiałów Kujda pisał własnoręcznie. Jest w niej także zobowiązanie do współpracy. Kontakty z SB Kujda przerwał ostatecznie w 1987 r. ze względu na „brak możliwości wywiadowczych i kontrwywiadowczych".

Tuż przed ujawnieniem zawartości jego teczki b. szef NFOŚ zapewniał nas, że „nigdy nie był tajnym współpracownikiem SB". Kilka godzin później w oświadczeniu przyznał, że „popełnił błąd", ale „nikomu nie zaszkodził".

Nie było obowiązku

Teczka agenta „Ryszarda" w 2002 r. trafiła – decyzją szefa ABW – do zbioru zastrzeżonego. Nie wiadomo, co było tego powodem – do „zetki" miały trafić wyłącznie dokumenty organów bezpieczeństwa PRL, które były ważne dla aktualnego bezpieczeństwa państwa, np. osób, które współpracowały ze służbami III RP. Ale jak mówił nam jeden z prokuratorów IPN, „90 proc. materiałów nie spełniało tych wymogów".

Jak ujawniła „Rz", Kujda, mimo iż wielokrotnie zasiadał w zarządzie NFOŚ, nie złożył oświadczenia lustracyjnego – ustawa z 2006 r. wyłączyła to stanowisko z tego obowiązku.

W obliczu zarzutów Kujda zapowiedział, że podda się autolustracji – 8 lutego do Biura Lustracyjnego IPN wpłynął jego wniosek, a 11 lutego został przekazany do Sądu Okręgowego w Warszawie.

Ale jak ustaliliśmy w sądzie, wniosek nie spełnia wymogów prawnych. „Na chwilę obecną (22 lutego – red.) wnioskodawca nie dołączył oświadczenia lustracyjnego, do czego został wezwany w trybie pilnym przez prokuratora Biura Lustracyjnego IPN" – poinformował nas sąd.

Sprawa została zarejestrowana, czeka na wyznaczenie składu sędziowskiego, który „podejmie decyzję merytoryczną co do dalszego biegu postępowania". – Wniosek o autolustrację bez oświadczenia lustracyjnego zostanie odrzucony – mówi nam jeden z prokuratorów IPN. – Autolustracja polega bowiem na tym, że prokurator Biura Lustracyjnego przeprowadza na zlecenie sądu postępowanie w sprawie zgodności z prawdą złożonego oświadczenia lustracyjnego – tłumaczy.

Znane od dawna

Dlaczego Kujda dotychczas nie wypełnił oświadczenia? Bo musi w nim napisać, czy współpracował czy nie z organami bezpieczeństwa państwa, a to może być dla niego kłopotliwe. Za kłamstwo lustracyjne grozi nawet dziesięcioletni zakaz piastowania funkcji publicznych.

Środowisko PiS twierdziło, iż nie znało wstydliwej przeszłości Kujdy. „Gazeta Wyborcza" pisała, że z akt Kujdy klauzulę tajności zdjęto dopiero w kwietniu 2018 r., czyli po dymisji Antoniego Macierewicza – miał to być dowód na „grę teczką" człowieka Kaczyńskiego. Onet twierdził, że do publicznego inwentarza informacja trafiła jeszcze później, bo pod koniec stycznia tego roku.

Przeczy temu odpowiedź IPN dla „Rz". Jak wyjaśnia Magdalena Głowa, dyrektor generalny IPN, materiały archiwalne dotyczące Kazimierza Kujdy zostały przeniesione ze zbioru zastrzeżonego do ogólnego już w czerwcu 2016 r., a „opisy materiałów archiwalnych zostały opublikowane w Inwentarzu Archiwalnym IPN 4 lipca 2018 r.".

Gdyby nie zainteresowanie prezesem Kujdą po tym, jak nagrał go rzekomo oszukany przez spółkę Srebrna austriacki biznesmen Gerard Birgfellner, jego przeszłość mogłaby jeszcze długo pozostać tajemnicą.

Kazimierz Kujda, odwołany w ubiegłym tygodniu prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, choć zapowiedział, że oczyści się z zarzutów o współpracę z SB przed sądem, to, jak ustaliła „Rzeczpospolita", do złożonego wniosku o autolustrację nie dołączył wypełnionego oświadczenia lustracyjnego, mimo że został do tego wezwany przez prokuratora IPN. Oznacza to, że sąd odrzuci jego wniosek i procesu autolustracyjnego nie będzie.

czytaj także: Kazimierz Kujda: Prezes Funduszu, którego ominęła lustracja

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej