Maduro przemawiał do swoich zwolenników w Caracas w czasie, gdy jego rywal - przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Juan Guaido, który 23 stycznia ogłosił się tymczasowym prezydentem - podejmował starania o to, by do kraju mogła wjechać z terytorium Kolumbii i Brazylii pomoc humanitarna.
Maduro stwierdził jednak, że w kraju nie ma kryzysu humanitarnego i nazwał Guaido "marionetką USA". Zdaniem prezydenta popieranego m.in. przez Chiny i Rosję Amerykanie chcą skolonizować Wenezuelę, by czerpać zyski z jej zasobów ropy naftowej.
Guaido cieszy się poparciem USA, które uznają go za tymczasowego prezydenta. W ciągu dnia lider opozycji, uznawany za tymczasowego prezydenta kraju przez większość państw Ameryki Łacińskiej, kilkukrotnie pojawiał się w towarzystwie prezydenta Kolumbii, Ivana Duque, który w przeszłości wielokrotnie krytykował Maduro.
Maduro ogłosił też, że nie ustąpi i zobowiązał się do obrony niepodległości Wenezueli nawet za cenę swojego życia, jeśli będzie to konieczne. Dodał, że nie boi się niczego.
Maduro pytał też czemu Guaido, skoro uważa się za prezydenta Wenezueli, nie rozpisze wyborów.