Do zdarzenia doszło w niedzielę. Dwulatek wraz z rodzicami spacerował przez prywatną posiadłość w Totalan na południu Hiszpanii, gdy nagle zniknął. Okazało się, że chłopiec wpadł rozpadliny głębokości ponad 100 m i szerokości 25 cm.

Na miejsce wezwano służby, które obecnie prowadzą skomplikowaną operację. Do studni spuszczono kamerę, które miały zlokalizować pozycję chłopca, jednak ziemia częściowo blokowała dostęp, dlatego nie udało się dotrzeć do dna.

Wśród wydobytych na powierzchnię gruzów znalazły się włosy. Badanie DNA potwierdziło, że należą do poszukiwanego dziecka. Nie wykryto żadnych oznak życia.

W akcji ratowniczej bierze udział także szwedzka firma, która pomogła zlokalizować 33 górników z Chile, którzy siedem lat temu zostali uratowani po 69 dniach przebywania pod powierzchnią ziemi.

Aby nie naruszyć tunelu, ratownicy budują obok drugi, który ma im zapewnić dostęp do chłopca.