Po tym jak ośmioro posłów Nowoczesnej (w tym szefowa klubu, Kamila Gasiuk-Pihowicz) przeniosło się z klubu tego ugrupowania do klubu PO, który zmienił nazwę na klub Platforma Obywatelska-Koalicja Obywatelska, Nowoczesna w Sejmie dysponowała jedynie 14 posłami - tymczasem do utworzenia klubu w Sejmie potrzebnych jest 15 posłów. W efekcie Nowoczesna stała się kołem poselskim - co oznaczało, że może np. stracić stanowisko wicemarszałka Sejmu.

O możliwości dołączenia do Nowoczesnej Jacka Protasiewicza mówiło się nieoficjalnie od kilku dni. Sam poseł przyznał, że sondowano taką możliwość.

- Byłem w taki dosyć koleżeński sposób pytany czy to jest w ogóle do wyobrażenia takie rozwiązanie. Jak mówię ono jest trudne, bardzo niestandardowe, a nawet nadzwyczajne, ale sytuacja jaką mieliśmy w zeszłym tygodniu w Sejmie, też nadzwyczajna była, więc czasami trzeba stosować nadzwyczajne środki wobec nadzwyczajnych okoliczności - mówił wczoraj w rozmowie z radiową Jedynką.

Dla Protasiewicza to czwarty klub lub koło poselskiej w obecnym Sejmie. Na początku wchodził w skład klubu parlamentarnego PO, potem został członkiem koła UED, które połączyło się z PSL w klub PSL-UED (wówczas chodziło przede wszystkim o to, aby PSL, po stracie jednego posła na rzecz PiS, nie utracił klubu w Sejmie).