Uciekinier z Korei Płn.: Miałem pasożyty, bo nie byłem głodny

Uciekinier z Korei Północnej, który w ubiegłym roku zdołał zbiec z kraju w dramatycznych okolicznościach (nagranie jego ucieczki, pod ostrzałem, zostało opublikowane przez zachodnie media, Koreańczyk został ranny, zdołał jednak dotrzeć do żołnierzy Południa) wypowiedział się dla mediów po raz pierwszy od czasu ucieczki.

Publikacja: 19.11.2018 11:37

Uciekinier z Korei Płn.: Miałem pasożyty, bo nie byłem głodny

Foto: AFP

Oh Chong-song wypowiadając się dla japońskich i południowokoreańskich mediów, stwierdził, że żyje jako "nowa osoba z nowym nazwiskiem" w Korei Południowej. Dodał, że jedną z pierwszych rzeczy jakie pamięta po przebudzeniu się po operacji ratującej mu życie w południowokoreańskim szpitalu była "flaga Korei Południowej".

Podczas ucieczki 24-letni wówczas mężczyzna został trafiony pięciokrotnie przez strzelających do niego kolegów z północnokoreańskiej armii. Żołnierze Korei Południowej zdołali jednak odciągnąć go w bezpieczne miejsce i przetransportować do szpitala, do którego trafił po 25 minutach. 

Południowokoreański lekarz, który operował uciekiniera z Korei Północnej nazwał go "stłuczonym słoikiem". - Nie nastarczaliśmy z przetaczaniem mu krwi - mówił.

Teraz uciekinier przyznał, że strzelali do niego koledzy z armii, ale - jak dodał - rozumie dlaczego to robili.

- Gdyby nie strzelali, zostaliby surowo ukarani. Gdybym był w ich sytuacji, też bym do siebie strzelał - dodał.

Mężczyzna tłumaczył, że uciekł z powodu "kłopotów" ze swoimi towarzyszami broni. Nie rozwinął jednak tej myśli.

Oh urodził się w stosunkowo dobrze sytuowanej rodzinie wojskowej. W armii Korei Północnej służył od 2010 roku. Dosłużył się stopnia oficera średniego szczebla i pracował jako kierowca wysokiej rangi oficera stacjonującego w pobliżu strefy zdemilitaryzowanej między Koreami (DMZ).

Mężczyzna stwierdził jednak, że - mimo jego statusu - głód był ważną częścią jego życia w Korei Północnej. - Jeśli nie ma się pieniędzy lub władzy, umiera się w rowie - mówił o sytuacji w państwie Kim Dzong Una.

Oh szczerze przyznał, że gdy przed wstąpieniem do armii pracował jako policjant, brał łapówki, a nawet je wymuszał, by zapewnić sobie środki na życie.

Lekarze operujący uciekiniera z Północy stwierdzili obecność pasożytów w jego ciele. Według Oh w Korei Północnej "większość osób" jest nosicielami pasożytów, choć nie dotyczy to ludzi niedożywionych. Jak dodał on miał pasożyty, ponieważ był stosunkowo dobrze odżywiony. Jak tłumaczył Oh w wojsku nie myje się naczyń, z których jedzą żołnierze, a w kraju używa się ludzkich odchodów jako nawozu.

Mówiąc o stosunku Koreańczyków z Północy do władz, Oh stwierdził, że większość młodych jest "pogrążonych w apatii" z powodu braku żywności i innych dóbr. Dodał, że młodzi Koreańczycy nie czują się lojalni wobec Kima, który nie jest w stanie wykarmić narodu - ale jego rządy gwarantuje dziedziczna władza w Korei Północnej.

Oh Chong-song wypowiadając się dla japońskich i południowokoreańskich mediów, stwierdził, że żyje jako "nowa osoba z nowym nazwiskiem" w Korei Południowej. Dodał, że jedną z pierwszych rzeczy jakie pamięta po przebudzeniu się po operacji ratującej mu życie w południowokoreańskim szpitalu była "flaga Korei Południowej".

Podczas ucieczki 24-letni wówczas mężczyzna został trafiony pięciokrotnie przez strzelających do niego kolegów z północnokoreańskiej armii. Żołnierze Korei Południowej zdołali jednak odciągnąć go w bezpieczne miejsce i przetransportować do szpitala, do którego trafił po 25 minutach. 

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"
Polityka
Afera na Węgrzech. W Budapeszcie protest przeciwko Viktorowi Orbánowi. "Zrezygnuj"