W poniedziałek nie było to jasne, ale w wielu zagranicznych mediach pojawiły się takie przypuszczenia. Rozważany był też motyw niemający nic wspólnego z wykonywanym przez Marinową zawodem – morderstwa z namiętności.
– To się w tej chwili wydaje najbardziej prawdopodobną wersją, bo tak sugerują lokalni śledczy – mówi „Rzeczpospolitej" Wesela Czernewa, szefowa sofijskiego biura czołowego europejskiego think tanku ECFR.
– Nie wiem, dlaczego międzynarodowe media od razu zakładają, że zginęła dlatego, iż była dziennikarką. Rozumiem wrażliwość na sprawy związane z własnym zawodem, zwłaszcza w kontekście zabójstw dziennikarzy na Malcie i na Słowacji. Ale w Bułgarii pojawia się to przede wszystkim w kontekście odmowy przez nasz rząd i parlament ratyfikowania Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet – dodaje Czernewa.
30-letnia Wiktoria Marinowa straciła życie w sobotę w Ruse, 150-tysięcznym mieście nad Dunajem, w północnej Bułgarii przy granicy z Rumunią. Została zaatakowana w parku, gdzie biegała, uderzona w głowę, a później uduszona. Szef MSW Mładen Marinow dodał, że morderstwo było wyjątkowo brutalne, a ofiara została przed śmiercią zgwałcona.
Zabójstwo wywołało wstrząs w całej Europie. O szoku pisali w mediach społecznościowych czołowi politycy unijni. I nawoływali władze Bułgarii, nie najlepiej ocenianej w zakresie praworządności, do rzetelnego śledztwa. Sprawą zainteresowały się zagraniczne media przede wszystkim dlatego – na co wcześniej wskazywała Wesela Czernewa z ECFR – że w ostatnich kilkunastu miesiącach zginęło dwoje dziennikarzy śledczych w krajach leżących na rubieżach Unii Europejskiej.