Żukowski: Wróciła wiara w siatkarzy

Mistrzostwo świata siatkarzy przyszło w bardzo dobrym momencie, kiedy wydawało się, że ten sport, będący w Polsce przez lata wicefutbolem, pomału traci napęd, a kibice zaczynają patrzeć na siatkarzy trochę bardziej krytycznie, po tym jak z kolejnych igrzysk wrócili bez medalu, a podczas mistrzostw Europy w Polsce zawiedli siebie i nas.

Aktualizacja: 01.10.2018 10:43 Publikacja: 01.10.2018 10:38

Żukowski: Wróciła wiara w siatkarzy

Foto: AFP

Nasza liga wciąż jest bardzo atrakcyjnym miejscem pracy dla czołowych zawodników z całego świata, bo dobrze płaci i daje to, czego siatkarze nie mają nigdzie indziej na świecie: pełne hale, miłość kibiców i telewizyjną ekspozycję przez cały rok. Stephane Antiga, nawet gdyby zdobył dla Francji mistrzostwo świata, na Polach Elizejskich wyróżniałby się tylko wzrostem, na Krakowskim Przedmieściu był bohaterem. Teraz to samo czeka Vitala Heynena i może być ciekawie, bo Belg to zupełnie inny człowiek niż cichy Antiga. On może być atrakcją także poza sportową halą.

Czytaj także: Złoto jak ze snu. Polacy obronili tytuł

 

Najważniejsze jest jednak to, że Heynen z pomocą starej gwardii dowodzonej przez Bartosza Kurka i Michała Kubiaka i młodzieży mającej za sobą wspaniałe juniorskie lata przywrócił nam wiarę w to, że siatkówka może pozostać jedynym sportem zespołowym, w którym Polacy, wygrywając z najlepszymi na świecie, nie sprawiają niespodzianki, tylko po prostu biorą swoje.

Obrona przez drużynę Heynena złotego medalu zdobytego przez zespół Antigi to jeden z największych sukcesów polskiego sportu ostatnich lat i jedna z największych niespodzianek. Trzeba szczerze powiedzieć: przed wyjazdem na mistrzostwa świata mało kto w to wierzył, nawet sami siatkarze zwracali uwagę raczej na ekstrawagancje Heynena niż podkreślali jego trenerską klasę. Belg jednak postawił na swoim, udowodnił że w tym szaleństwie jest metoda, a przede wszystkim spowodował zmartwychwstanie Bartosza Kurka.

Złoto z Turynu jest sukcesem drużyny i jej trenera, ale przede wszystkim wielką osobistą satysfakcją dla Kurka, którego Antiga, ustalając cztery lata temu złoty skład pominął. Na wielki szacunek zasługuje zachowanie lidera, który teraz w chwili triumfu, nie obnosi się ze swoją krzywdą, tylko wskazuje, że w mistrzem świata został zespół.

Teraz przed drużyną oczywisty cel, o którym cały czas mówi Heynen - olimpijski medal, którego nie mamy od roku 1976 i montrealskiego zwycięstwa drużyny Huberta Wagnera. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zdarzały się sukcesy w mistrzostwach świata, Europy i w Lidze Światowej, ale igrzyska to zawsze była porażka. Nie odmienił tego łagodny Antiga, może odmieni wybuchowy Heynen.

Nasza liga wciąż jest bardzo atrakcyjnym miejscem pracy dla czołowych zawodników z całego świata, bo dobrze płaci i daje to, czego siatkarze nie mają nigdzie indziej na świecie: pełne hale, miłość kibiców i telewizyjną ekspozycję przez cały rok. Stephane Antiga, nawet gdyby zdobył dla Francji mistrzostwo świata, na Polach Elizejskich wyróżniałby się tylko wzrostem, na Krakowskim Przedmieściu był bohaterem. Teraz to samo czeka Vitala Heynena i może być ciekawie, bo Belg to zupełnie inny człowiek niż cichy Antiga. On może być atrakcją także poza sportową halą.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski