Kilku strzelców zasypało gradem kul maszerujące oddziały Strażników Rewolucji w czasie parady w Ahwazie w południowo-zachodnim Iranie. Kule trafiały jednak także w tłum widzów. W sumie zginęło 29 osób, w tym wielu cywilów. Wśród ofiar są także dzieci.
Do masakry przyznały się równocześnie dwie organizacje terrorystyczne: Państwo Islamskie (ISIS) oraz separatystyczny Arabski Ruch Patriotyczny w Ahwazie, działający w prowincji Chuzestan graniczącej z Irakiem.
Rzecznik tej organizacji oświadczył w Londynie, że celem ataku byli przede wszystkim Strażnicy Rewolucji. Niewykluczone, że miałby to być odwet za zamordowanie w roku ubiegłym w Hadze jednego z członków irańskich separatystów rzekomo przez służby irańskie.
ISIS, przyznając się do zamachu, podało nieprawdziwe szczegóły, co może wskazywać, że tzw. Państwo Islamskie nie miało z ostatnią masakrą nic wspólnego. Jednak to ISIS zorganizował w czerwcu ubiegłego roku dwa równoczesne zamachy na budynek irańskiego parlamentu oraz mauzoleum ajatollaha Chomeiniego w Teheranie, zabijając 17 osób i raniąc 43. W sobotnim zamachu rannych zostało kilkadziesiąt osób.
Władze Iranu oskarżyły natychmiast po zamachu w Ahwazie „arabskie państwa Zatoki Perskiej wspierane przez USA", nie wymieniając jednak największego wroga Iranu, jakim jest Arabia Saudyjska. To w Rijadzie rozpoczął w roku ubiegłym Donald Trump pierwszą zagraniczną podróż w charakterze prezydenta.