Francuzi wypływają spod wody

W ciągu 15 lat w Polsce powstałoby 2 tys. miejsc pracy w specjalizacjach, wymagających najwyższych kompetencji – mówi prezes koncernu zbrojeniowego Naval Group Herve Guillou.

Aktualizacja: 25.07.2018 21:06 Publikacja: 25.07.2018 21:00

Francuzi wypływają spod wody

Foto: materiały prasowe

Rz: Oferujecie Polsce okręty podwodne, chcecie współpracować z naszym przemysłem. Czy Naval Group w ogóle zna polskie stocznie?

Naturalnie, że tak. Nasi specjaliści prześwietlili wszystkie polskie stocznie i określili możliwą konfigurację budowy w nich okrętów. Jesteśmy więc świadomi, że polski potencjał stoczniowy jest ogromny, a przemysł ma dobry poziom kompetencji. Dla nas Polska jest najlepszym krajem, z którym moglibyśmy współpracować. Oczywiście niezbędne są inwestycje w know-how związany z systemami: w centrum szkoleniowe, systemy uzbrojenia czy przygotowania misji. Ten ostatni element jest mocną stroną naszej oferty. Dzięki partnerstwu Naval Group z koncernem MBDA możemy na zasadzie wyłączności umożliwić Polsce zdobycie zdolności w zakresie rakiet manewrujących. To strategicznie ważna zdolność odstraszania, która wzmocni pozycję Polski jako ważnego gracza na wschodniej flance NATO.

Czy pana zdaniem polskie firmy są gotowe do transferu tak zaawansowanych technologii?

Rozmawialiśmy już z przedstawicielami 160 polskich firm i setka z nich została pozytywnie zakwalifikowana. To pokazuje, jak zaawansowany technologicznie jest wasz kraj. Oczywiście do realizacji projektu budowy i wyposażenia okrętów podwodnych trzeba będzie się odpowiednio przystosować. Nie ukrywam także, że jestem pod wielkim wrażeniem jakości kształcenia na polskich uczelniach. Chodzi mi zwłaszcza o matematyków, fizyków, informatyków, a to akurat są trzy dziedziny, w których nasza branża nieustannie poszukuje pracowników.

A czy ze strony polskich firm jest zainteresowanie taką współpracą?

Zdecydowanie tak. Firmy są nastawione do niej entuzjastycznie, bo taka współpraca stworzy nowe miejsca pracy. Docelowo w ciągu 15 lat w Polsce powstałoby 2 tys. miejsc pracy w różnych specjalizacjach wymagających najwyższych kompetencji. Ta oferta jest bardzo atrakcyjna dla Polskiej Grupy Zbrojeniowej, stoczni i wszystkich firm, które mogą wejść do łańcucha dostaw naszego koncernu.

Jakie są szczegóły oferty złożonej przez Naval Group?

Przede wszystkim oferta zakłada dostarczenie okrętów podwodnych nowej generacji typu Scorpene, uzbrojonych w pociski manewrujące o zasięgu tysiąca kilometrów. Nikt inny nie jest w stanie tego zaoferować. Jest to propozycja na zasadzie wyłączności, mająca pełne poparcie ze strony francuskiego rządu. To pozwoli Polsce dysponować najpotężniejszymi konwencjonalnymi okrętami podwodnymi wśród państw NATO. A ponieważ technologie pochodzą z programu budowy okrętów atomowych Barracuda, jesteśmy w stanie utrzymać przewagę technologiczną naszych okrętów Scorpene. Mamy jeszcze dwie cechy charakterystyczne: przewagę w niskoszumności okrętów – od czego zależy ich niewykrywalność – oraz gwarancję zintegrowania zarówno z systemami NATO, jak i USA, które nie zawsze są identyczne. Francuska marynarka jest uznawana przez Amerykanów za najważniejszego partnera na morzu. Dziś Francja posiada drugą najsilniejszą flotę w NATO i pierwszą w Europie. Oferujemy także systemy napędowe niezależne od powietrza – w skrócie AIP – najnowszej generacji, które pozwalają okrętom na pozostawanie w zanurzeniu przez wiele dni. To technologia o kluczowym znaczeniu przy zadaniach związanych z odstraszaniem. Jeśli ktoś chce chronić wyłącznie swoje wody przybrzeżne, może do tego wykorzystać okręty bez takiego napędu. Jeśli mówimy jednak o strategicznych zdolnościach odstraszania, które Polska może wnieść do NATO, napęd AIP jest niezbędny. Tak wyposażony okręt podwodny jest dla przeciwników „wszechobecny" – ponieważ nie wiadomo, gdzie się znajduje, może być i stwarzać zagrożenie wszędzie.

Problemem MON jest też utrzymanie sił podwodnych do momentu dostawy nowych okrętów. Co proponujecie?

Wiemy, że budowa okrętów podwodnych trwa kilka lat. Niezbędne jest więc zapewnienie tzw. zdolności pomostowej. W tym celu proponujemy zmodernizowanie okrętu podwodnego ORP „Orzeł". Nasi eksperci sprawdzili ten okręt i jesteśmy pewni, że można to zrobić. 4,5 tysiąca naszych pracowników zajmuje się na co dzień remontami i modernizacją okrętów. Ostatnio zmodernizowaliśmy atomowy lotniskowiec „Charles de Gaulle" w ciągu 18 miesięcy. Nikt inny na świecie nie jest w stanie zrobić tego w takim czasie. ORP „Orzeł" także zmodernizujemy w 18 miesięcy.

Program, o którym mówimy, wymaga ogromnych inwestycji. Jakie pieniądze wchodzą tutaj w grę?

Budżet programu ze strony MON nie jest nam znany. W mediach wartość zakupu okrętów podwodnych została wyceniona na około 10 mld złotych. Dokładnej wielkości inwestycji Naval Group nie mogę podać w tej chwili, będzie ona zależała od ustaleń z polskim rządem. Zobowiązaliśmy się do budowy okrętów podwodnych w Polsce, i to w Polsce będą inwestycje. Z Francji przyjdzie głównie własność intelektualna, transfer technologii i niektóre elementy wyposażenia. Wystarczy spojrzeć na realizowane przez nas umowy w Australii, Indiach czy Brazylii, żeby zobaczyć, że mamy długą historię inwestycji w tamtejsze firmy i zakończone sukcesem transfery technologii. W służbie jest już na przykład pierwszy Scorpene zbudowany w 100 proc. w Indiach. Przemysłowy sojusz polsko-francuski w tym wypadku polegałby nie tylko na tym jednym kontrakcie, lecz także na innych projektach wykraczających poza budowę okrętów podwodnych dla Polski. Mówimy tu o budowie dodatkowych okrętów podwodnych na eksport, okrętów nawodnych i konstrukcji z zakresu morskiej energetyki odnawialnej.

Co europejskie stocznie, zwłaszcza stocznie wojskowe, powinny zrobić, żeby mogły naprawdę konkurować ze stoczniami azjatyckimi?

Muszą łączyć ze sobą siły. Dziś dokładnie widać, że jeśli Europa nie jest połączona, jest bardzo trudno sprostać konkurencji ze Wschodu, która ma wsparcie we własnych krajowych rynkach o ogromnej wielkości, jeśli porównamy je z europejskimi. Takiego efektu nie będzie można osiągnąć, jeśli każdy z europejskich graczy będzie działał osobno. Znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy współpraca w Europie stała się niezbędna, jeśli chcemy w ogóle przetrwać.

W przypadku Polski i Francji mamy właśnie taką sytuację, że wspierane jest nie tylko powstanie takiego sojuszu, ale i stworzenie go na takich zasadach, aby przetrwał wiele lat. Działamy w branży związanej z przemysłem ciężkim, ale i z zaawansowanymi technologiami, więc każda współpraca musi być zaprogramowana długoterminowo. My jesteśmy do tego w pełni przygotowani. Naval Group ma pełne wsparcie ze strony rządu Francji, gdyż jest kluczowy dla francuskiego odstraszania. Będziemy na rynku jeszcze przez co najmniej 80 lat, ponieważ właśnie zaczynamy budowę strategicznych okrętów podwodnych nowej generacji. A współpraca polsko-francuska w tym obszarze trwa od prawie 100 lat. Warto przypomnieć, że pierwsze trzy polskie okręty podwodne zostały wybudowane 85 lat temu, właśnie we Francji, m.in. w Le Havre.

Czy Naval Group rozmawia w tej chwili z polskim rządem?

Prowadzone są rozmowy polsko-francuskie na poziomie rządów obu państw. Słyszałem niedawne oświadczenie ministra Błaszczaka, w którym stwierdził, że stworzone zostały już ramy finansowe i prawne, które pozwolą na wznowienie negocjacji. Z naszej strony, jesteśmy gotowi w każdej chwili do powrotu do rozmów.

W przeszłości zdarzyło się, że francuskie firmy miały, delikatnie mówiąc, nie najlepsze kontakty z polskimi władzami. Czy Polska we Francji jest uznawana nadal za kraj wiarygodny pod kątem prowadzenia biznesu?

Tak w biznesie, jak i w życiu, raz jest lepiej, raz gorzej. Otrzymałem jednak sygnały polityczne, że te trudne czasy mamy za sobą. Strategiczne interesy naszych dwóch krajów są zbieżne. Przyszedł zatem czas na wykorzystanie historycznej szansy współpracy.

Hervé Guillou jest od 2014 r. prezesem francuskiego koncernu zbrojeniowego Naval Group. Karierę zawodową rozpoczął w 1978 r. w DCN (dyrekcji francuskich stoczni wojennych). Od 2017 r. jest też prezesem GICAN (związku przedsiębiorstw francuskiego morskiego przemysłu obronnego).

Rz: Oferujecie Polsce okręty podwodne, chcecie współpracować z naszym przemysłem. Czy Naval Group w ogóle zna polskie stocznie?

Naturalnie, że tak. Nasi specjaliści prześwietlili wszystkie polskie stocznie i określili możliwą konfigurację budowy w nich okrętów. Jesteśmy więc świadomi, że polski potencjał stoczniowy jest ogromny, a przemysł ma dobry poziom kompetencji. Dla nas Polska jest najlepszym krajem, z którym moglibyśmy współpracować. Oczywiście niezbędne są inwestycje w know-how związany z systemami: w centrum szkoleniowe, systemy uzbrojenia czy przygotowania misji. Ten ostatni element jest mocną stroną naszej oferty. Dzięki partnerstwu Naval Group z koncernem MBDA możemy na zasadzie wyłączności umożliwić Polsce zdobycie zdolności w zakresie rakiet manewrujących. To strategicznie ważna zdolność odstraszania, która wzmocni pozycję Polski jako ważnego gracza na wschodniej flance NATO.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację