Polska – Japonia 1:0: Na koniec komedia

Polska – Japonia 1:0 po golu Jana Bednarka. Kuriozalny finał meczu.

Aktualizacja: 29.06.2018 09:29 Publikacja: 28.06.2018 20:27

Jan Bednarek zdobywa bramkę dla Polski

Jan Bednarek zdobywa bramkę dla Polski

Foto: AFP

Piotr Żelazny z Wołgogradu

Kibice neutralni odetchną z ulgą, że nie będą już musieli Polaków oglądać. Skazani są jednak na Japończyków, którzy ostatnie minuty meczu zmienili w farsę.

W równolegle rozgrywanym spotkaniu Kolumbia prowadziła z Senegalem 1:0. Oznaczało to, że Japończycy wychodzą z grupy, i to wychodzą dzięki klasyfikacji fair play (sic!) i mniejszej liczbie kartek.

Stali więc na własnej połowie i podawali sobie piłkę, a zawodnicy Nawałki, którym wynik też pasował, nie przeszkadzali. Te sceny przejdą do historii mistrzostw świata. Szkoda, że tej negatywnej.

Ponad trzy minuty stał przy linii bocznej Kuba Błaszczykowski i czekał na przerwę w grze, by móc wejść i zaliczyć swój 101. mecz w kadrze. Niestety, nie doczekał się.

Akt desperacji

W pewnym momencie w akcie desperacji na murawie położył się Grosicki, symulując kontuzję i licząc, że sędzia zatrzyma grę. Na boisko niemal wbiegł trener Japończyków, by samemu dźwignąć naszego skrzydłowego z ziemi. Tylko sędzia pozostał niewzruszony.

Jedynego gola tego bardzo słabego meczu zdobył Jan Bednarek. Rafał Kurzawa dośrodkował z rzutu wolnego, a piłka spadła idealnie na nogę wbiegającego stopera.

Czytaj także: Jan Bednarek: Wrócimy z podniesioną głową

Pomocnik Górnika Zabrze w minionym sezonie ekstraklasy zaliczył aż 16 asyst. Większość z rzutów wolnych i rożnych. Gdy piłka stoi nieruchomo, to jeden z niewielu fragmentów meczu, gdy nie ma znaczenia, czy rywalem jest Sandecja Nowy Sącz, czy Japonia na mundialu.

Wcześniej przez blisko godzinę gra była wolna, zawodnicy Adama Nawałki sprawiali wrażenie, jakby w Arłamowie podczas zgrupowania pracowali głównie nad podaniami wszerz między stoperami.

Po golu dla Polski Japończycy musieli ruszyć odważniej do przodu, gdyż przy takim wyniku żegnali się z mundialem razem z Polakami. Taka postawa była na rękę biało-czerwonym, bo po raz pierwszy w tym mundialu mogli grać tak, jak umieją najlepiej: z kontrataku.

Schodzących na przerwę piłkarzy obu drużyn żegnały gwizdy i buczenie, gdyż mecz był ciężkostrawnym daniem.

W trzecim meczu Adam Nawałka po raz trzeci wystawił inną podstawową jedenastkę i rozpoczął innym ustawieniem taktycznym. Tym razem na papierze trzeba by ten schemat rozpisać jako 4-2-3-1. Tak zresztą biało-czerwoni grali przez większą część eliminacji.

Roberta Lewandowskiego mieli wspierać skrzydłowi oraz Piotr Zieliński. I znów akcji oskrzydlających i błysku oraz kreatywności Zielińskiego było jak na lekarstwo. Dopiero po golu dla biało-czerwonych, gdy zrobiło się więcej miejsca, a atakować musiała Japonia, dwukrotnie nieźle kontry wyprowadził Grosicki.

Ładnym gestem Nawałki było wystawienie Łukasza Fabiańskiego w bramce. Zawodnik, który podczas mistrzostw w Rosji podpisał kontrakt z londyńskim West Hamem, dostał szansę debiutu w mundialu. W 2006 roku został powołany jako trzeci bramkarz przez Pawła Janasa. Wówczas nie wystąpił jednak nawet w meczu o honor. I Fabiański selekcjonera nie zawiódł.

Pamięć o bitwie

W Wołgogradzie nie zapominają o Stalingradzie. Ze stadionu Wołgograd Arena wychodzi się wprost na górujący nad miastem socrealistyczny pomnik Matka Ojczyzna Wzywa!

Statua wysoka na 85 metrów (świebodziński Jezus dla porównania ma 36 metrów, a ten z Rio 38) przedstawia zwróconą ku zachodowi boginię Nike ze wzniesionym mieczem. 20 minut spacerem od stadionu znajduje się Muzeum Panorama, które w całości poświęcone jest bitwie. W dniu meczu polscy kibice mieszali się tam z fanami z Japonii.

Wielu Polaków odwołało przyjazd do Wołgogradu po koszmarach z Senegalem i Kolumbią. Na trybunach było mnóstwo pustych miejsc. Ci, którzy zdecydowali, że na mecz nie przyjadą, mogli winszować sobie pomysłu.

Wołgograd jest tak gorący, ponieważ po wojnie został odbudowany od zera. Jest przykładem komunistycznego budownictwa: wielkie wybetonowane place, bloki, przed którymi jeszcze więcej betonu. W upale wszystko się nagrzewa. Miasto położone jest w środku stepów, więc dodatkowo przez szerokie arterie mogące pomieścić defiladę czołgów do centrum dostają się ciepłe wiatry, jakby ktoś włączył wielką suszarkę.

Na szczęście dla kibiców nie tylko Polacy w czwartek pożegnali się z mundialem, pożegnał się także Wołgograd, a na 45-tysięcznym stadionie w przyszłym sezonie będzie występować 17. drużyna drugiej ligi – miejscowy Rotor. ©?

GRUPA H

>Japonia – Polska 0:1 (0:0)

Bramka: J. Bednarek (59).

Żółte kartki: T. Makino (Japonia). Sędziował J. Sikazwe (Zambia). Widzów 42 189.

Japonia: Kawashima – H. Sakai, Yoshida, Makino, Nagatomo – Yamaguchi, Shibasaki - G. Sakai, Okazaki (47, Osako), Usami (65, Inui) - Muto (82, Hasebe).

Polska: Fabiański - Bereszyński, Glik, Bednarek, Jędrzejczyk - Krychowiak, Góralski - Kurzawa (79, Peszko), Zieliński (79, Teodorczyk), Grosicki - Lewandowski.

>Senegal – Kolumbia 0:1 (0:0)

Bramka: Y. Mina (74).

TABELA

1. Kolumbia 3 6 5:2

2. Japonia 3 4 4:4

3. Senegal 3 4 4:4

4. Polska 3 3 2:5

Piotr Żelazny z Wołgogradu

Kibice neutralni odetchną z ulgą, że nie będą już musieli Polaków oglądać. Skazani są jednak na Japończyków, którzy ostatnie minuty meczu zmienili w farsę.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową