Erdogan nie jest już prezydentem, lecz władcą absolutnym

Kolejne zwycięstwo wyborcze mocnego człowieka znad Bosforu gwarantuje, że nic się w kraju nie zmieni. Także w polityce zagranicznej.

Aktualizacja: 25.06.2018 22:59 Publikacja: 25.06.2018 19:27

Erdogan nie jest już prezydentem, lecz władcą absolutnym

Foto: AFP

– Nasza flaga będzie teraz powiewać z większą swobodą i większe będzie poczucie spokoju obywateli – powiedział skandującemu tłumowi w niedzielną noc Recep Tayyip Erdogan. Zaraz potem jego zwolennicy zaintonowali: „Jeden naród, jedna flaga, jeden kraj, jedno państwo". Zabrakło jedynie słów o jednym przywódcy.

Jest nim od prawie 16 lat ten sam człowiek, który w niedzielnych wyborach uzyskał 52,6 proc. głosów, a jego Partia Postępu i Rozwoju (AKP) zdobyła w nowym sojuszu z niewielkim ugrupowaniem nacjonalistycznym MHP 53,6 proc. poparcia obywateli i bezwzględną większość w parlamencie.

Czytaj także: Erdogan niezwyciężony

W poniedziałek Turcja wkroczyła w nową epokę swej historii. Od tego momentu nic już nie stoi na przeszkodzie, aby wprowadzone zostały wszystkie zaaprobowane w ubiegłorocznym referendum konstytucyjnym poprawki do ustawy zasadniczej.

Do tej pory prerogatywy prezydenta Turcji związane były w zasadzie wyłącznie z obowiązkiem reprezentowania państwa. Zmieniło się to w 2014 roku, gdy urząd ten objął Erdogan, po 11 latach na stanowisku szefa rządu.

Dwa lata później, po nieudanym puczu wojskowym, wprowadzony został stan wyjątkowy, trwający do dzisiaj. Jego egzekutorem został prezydent dysponujący w takiej sytuacji nadzwyczajnymi pełnomocnictwami.

Po referendum i po zwycięskich wyborach stan wyjątkowy nie jest już prezydentowi potrzebny. Jego nowe prerogatywy obejmują całkowitą kontrolę nad rządem. Urząd premiera ulega likwidacji i szefem gabinetu zostaje prezydent. Ma nieograniczoną wręcz możliwość wydawania dekretów mających rangę ustaw parlamentarnych.

Po wydłużeniu kadencji parlamentu do pięciu lat wybory prezydenckie i parlamentarne odbywać się będą jednocześnie, co zwiększa szanse partii prezydenckiej. On ma też przemożny wpływ na sądownictwo. Mianuje osobiście czterech z 13 członków Najwyższej Rady Sędziów i Prokuratorów, który to organ zarządza tureckim wymiarem sprawiedliwości. Dodatkowych dwu członków deleguje Ministerstwo Sprawiedliwości, podległe prezydentowi. Pozostałych członków wybiera parlament, faktycznie partia rządząca, czyli AKP prezydenta Erdogana.

W sumie, 64-letni Recep Tayyip Erdogan, absolwent szkoły religijnej oraz wydziału ekonomii uniwersytetu w Stambule i późniejszy burmistrz tej metropolii, dysponuje władzą absolutną już całkiem oficjalnie. Przed referendum konstytucyjnym Komisja Wenecka nie pozostawiła suchej nitki na propozycjach zmian systemowych określanych nad Bosforem jako „model turecki systemu prezydenckiego". Zdaniem komisji jest to autorytarny i osobisty reżim prezydencki.

Takie opinie nie robią na Ankarze najmniejszego wrażenia. Erdogan jest przekonany, że w obliczu zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych Turcja musi działać szybko i zdecydowanie. Taka logika stała za rozpisaniem przedterminowych wyborów. Największe zagrożenia dla Turcji płynie jego zdaniem ze strony Fethullaha Gülena, muzułmańskiego kaznodziei i byłego sojusznika, który z emigracji w USA miał przygotować pucz wojskowy.

W kraju jedności Turcji ma zagrażać dążenie Kurdów do autonomii. Ich przywódcy siedzą w więzieniach jak Selahattin Demirtas przywódca prokurdyjskiej Demokratycznej Partii Ludów (HDP), która utrwaliła swą obecność w parlamencie zdobywając 67 mandatów w 600-osobowym parlamencie.

– Nie należy się spodziewać żadnych istotnych zmian w polityce wewnętrznej ani zagranicznej, w relacjach z UE czy w realizacji interesów Turcji w Syrii – zapewnia „Rzeczpospolitą" Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule.

– Nasza flaga będzie teraz powiewać z większą swobodą i większe będzie poczucie spokoju obywateli – powiedział skandującemu tłumowi w niedzielną noc Recep Tayyip Erdogan. Zaraz potem jego zwolennicy zaintonowali: „Jeden naród, jedna flaga, jeden kraj, jedno państwo". Zabrakło jedynie słów o jednym przywódcy.

Jest nim od prawie 16 lat ten sam człowiek, który w niedzielnych wyborach uzyskał 52,6 proc. głosów, a jego Partia Postępu i Rozwoju (AKP) zdobyła w nowym sojuszu z niewielkim ugrupowaniem nacjonalistycznym MHP 53,6 proc. poparcia obywateli i bezwzględną większość w parlamencie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786