Anna Słojewska z Brukseli
Premier Mateusz Morawiecki postanowił wspólnie z kolegami z Grupy Wyszehradzkiej nie przyjeżdżać na zwołane z inicjatywy Angeli Merkel spotkanie robocze szefów państw i rządów państw UE zainteresowanych europejskim rozwiązaniem problemu imigracji.
Podkreślał, że spotkanie jest niepotrzebne, bo już cztery dni później odbywa się regularny szczyt UE, który też ma rozmawiać o imigracji. A udział Polski w spotkaniu niedzielnym uznał za zbędny, bo to „Klub przyjaciół relokacji uchodźców". Ostatecznie do Brukseli poza Grupą Wyszehradzką nie przyjechały kraje bałtyckie, Portugalia, Rumunia, Cypr, Wielka Brytania i Irlandia. W spotkaniu uczestniczyło 16 pozostałych państw członkowskich.
Czytaj więcej: Uchodźcy obnażają demagogię
Niemcy szukają wsparcia
To nie pierwszy raz, gdy Niemcy mają problem z imigracją i Bruksela, spiesząc im na pomoc, rozbija jedność Unii. Tak było w lecie 2015 roku, gdy w reakcji na apele Angeli Merkel Komisja Europejska przeforsowała pomysł obowiązkowej relokacji uchodźców, mimo sprzeciwu kilku państw Europy Środkowo-Wschodniej. Teraz na życzenie niemieckiej kanclerz zwołała spotkanie unijnych przywódców i też próbowała forsować obowiązkowe kwoty uchodźców.