Partia słucha ludu
Szczególnie interesujące jest to chodzenie po domach i agitowanie. Burmistrz był w zeszłym tygodniu na spotkaniu szefów AKP z całego kraju z prezydentem Recepem Erdoganem. I tam usłyszał, że najważniejsze jest, by trafić do jak największej grupy wyborców. I przekazać im, jak wiele partia dla nich robi. A także wsłuchać się w potrzeby ludu i obiecać mu dalsze zmiany na lepsze.
O tym, jak wyglądają takie wizyty u tureckich rodzin, Öztekin opowiada polskim dziennikarzom podczas iftaru, tradycyjnej wieczornej kolacji odbywającej po zmierzchu w świętym muzułmańskim miesiącu postu, ramadanie. Obok niego siedzą gubernator regionu Elmali, czyli urzędnik zależny od rządu, oraz formalnie bezpartyjni: dowódca miejscowej żandarmerii i szef lokalnej policji.
W weekend sam burmistrz odwiedza 48 rodzin. Inni członkowie partii ruszają do domów potencjalnego elektoratu zazwyczaj trójkami. Młode aktywistki rozmawiają z młodymi kobietami, doświadczeni działacze tłumaczą korzyści z głosowania na AKP starszym członkom rodzin. – Dostosowujemy się do potrzeb – podkreśla Öztekin, nabierając na łyżkę typową iftarową zupę z warzyw i kurczaka.
Elmali leży na wysokości 1100 m n.p.m., to miasto niewielkich domów ze spadzistymi czerwonymi dachami, czasem kilkusetletnie, prawie wszystkie odnowione. Wiele ulic jest właśnie remontowanych, trwa budowa parku rekreacyjnego na najwyższym wzniesieniu. Elmali znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Morza Śródziemnego, ale mimo tej niedogodności zamierza przyciągnąć turystów. Na razie żyje głównie z uprawy jabłek (od nich pochodzi nazwa miasta, „elma" to po turecku „jabłko") oraz ekologicznych warzyw w szklarniach, które zajmują powierzchnię 2 tys. ha.
Zmęczeni władzą
Elmali ma 40 tys. mieszkańców, z tego aż 6,5 tys. to członkowie AKP. Inne ugrupowania mają tu ledwie po kilkuset członków, najwięcej opozycyjna centrolewicowa Republikańska Partia Ludowa (CHP). Aż trudno uwierzyć, że mając swoich ludzi prawie w każdej rodzinie, ugrupowanie rządzące mogłoby się obawiać o wynik. A jednak.
Nie chodzi o porażkę w wyborach parlamentarnych, wszyscy wiedzą, że AKP wygra. Ale może nie zdobyć większości, czyli pogorszyć swój dotychczasowy wynik, to przyznają nawet zatwardziali zwolennicy. Poza tym wiele wskazuje na to, że w odbywającej się w tym samym czasie pierwszej turze wyborów prezydenckich Recep Erdogan może nie zdobyć ponad 50 proc. głosów i będzie potrzebna druga, a w niej wiele się może wydarzyć, rywal ma szansę przyciągnąć wszystkich zmęczonych rządami najważniejszego od kilkunastu lat polityka. O tym zmęczeniu mówi nawet gubernator Gürbüz Saltas. – Pokazało je już zeszłoroczne referendum konstytucyjne – podkreśla. Zmiany, które dadzą przyszłemu prezydentowi sułtańską władzę, poparło ledwie 51,4 proc. głosujących.