Samotność prezydenta Dudy

Trzy lata po zwycięstwie w wyborach - które otworzyło Zjednoczonej Prawicy drogę do władzy - największym, a być może jedynym sojusznikiem Andrzeja Dudy jest kalendarz.

Aktualizacja: 24.05.2018 17:10 Publikacja: 24.05.2018 14:49

Samotność prezydenta Dudy

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Wybory prezydenckie w 2020 roku odbędą się już po parlamentarnych, co jest korzystne dla prezydenta. Jeśli PiS przegra wybory parlamentarne, nie będzie mieć wyjścia jak tylko z całą siłą zaangażować się w re-elekcję. Ale jeśli PiS wygra wybory bez większości umożliwiającej odrzucania weta, to również będzie potrzebował zwycięstwa Dudy. Potencjalny prezydent z opozycji - np. Donald Tusk - oznacza stały konflikt dla obozu władzy. Poza tym Andrzej Duda jest politycznie osamotniony. Bez silnych sojuszników może liczyć w zasadzie tylko na siebie, swoje umiejętności, popularność i rozpoznawalność, którą daje mu urząd.

Jego polityczną pozycję w obozie władzy najlepiej opisuje reakcja na słowa Marka Suskiego, który po zawetowaniu przez Dudę ustawy degradacyjnej oświadczył, że na prezydenta już nie zagłosuje. Reakcji ze strony ważnych polityków nie było. Bo Suski wyraził to, co i tak myśli wielu polityków PiS. Nawet politycy z obozu prezydenckiego nie bronili prezydenta w wyraźny sposób, być może obawiając się popsucia swoich relacji z PiS.

Przełomem w ostatnich trzech latach było oczywiście podwójne weto. Wcześniej Duda był traktowany przez PiS w zasadzie tylko jako wykonawca woli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dla protestujących masowo przed Pałacem Prezydenckim w lipcu 2017 roku był Adrianem z “Ucha Prezesa”. I chociaż pomysł referendum konstytucyjnego - które kompletnie zaskoczyło polityków PiS - pasował do ogólnego przeświadczenia w PiS, że Konstytucję trzeba zmienić, to spotkał się z chłodnym przyjęciem. Bo - jak tłumaczy nam polityk PiS znający sytuację - Jarosław Kaczyński chce zmienić konstytucję, ale na własnych warunkach. - Nie do zniesienia jest myśl, że może to zrobić Andrzej Duda - twierdzi nasz rozmówca.

Podwójne weto zostało odczytane w PiS jako początek “zdrady”, której kolejne elementy - rola w odwołaniu Antoniego Macierewicza, weto ws. Ustawy degradacyjnej i tak dalej - były tylko logicznymi konsekwencjami. Można jednak zastanawiać się, na ile trudniejszy byłby dialog z Brukselą, gdyby ustawy sądowe weszły w życie w swojej wersji z lipca ubiegłego roku. Dopiero wiele miesięcy później obowiązującą w PiS linią stało się jednak to, że konflikt z KE należy wygasić.

Prezydent w roli “korektora systemu”, który wetuje buble prawne nie może się wykazać, gdy te buble na jego biurko nie trafiają. Wyhamowanie tempa zmian w ostatnich miesiącach sprawia, że okazji do tego jest coraz mniej. To nakłada się na szerszy impas, który dotknął zarówno ośrodek prezydencki, jak i cały obóz władzy.

Ale sam prezydent przez ostatnie lata nie był w stanie - poza kolejnymi wetami - wykorzystać przestrzeni, która ma. Pomysł referendum konstytucyjnego nie został zrealizowany w sposób, który przyciągnąłby uwagę mediów. Seria debat w “terenie” okazała się niewypałem. Duda nie ma silnego zaplecza, ani intelektualno-merytorycznego, ani politycznego. Trudno mówić o prezydenckim środowisku, nie mówiąc o sojusznikach w PiS na miarę tych, którymi w PO dysponował Bronisław Komorowski.

Narodowa Rada Rozwoju nie pełni żadnej użytecznej politycznie roli. Duda nie zdobył sojuszników ani w ruchu Kukiz’15, ani w PSL, ani wśród samorządowców. Jeździ po Polsce, spotyka się z wyborcami, ale niewiele z tego wynika poza kolejnymi zdjęciami i setkami selfie. Prezydent Komorowski też jeździł po kraju. A Duda i jego zaplecze w 2020 roku będą musieli zderzyć się prawdopodobnie z byłym szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. A jak pokazał przykład Bronisława Komorowskiego, zderzenie popularnego prezydenta i jego zaplecza z realiami kampanii wyborczej może być bolesne. I to niezależnie od tego, kto ostatecznie zostanie rywalem Tuska.

3 lata po jednym z najbardziej zaskakujących zwycięstw politycznych po 1989 roku polityczna przyszłość Andrzeja Dudy jest niepewna. A jego polityczna samotność coraz bardziej widoczna.

Wybory prezydenckie w 2020 roku odbędą się już po parlamentarnych, co jest korzystne dla prezydenta. Jeśli PiS przegra wybory parlamentarne, nie będzie mieć wyjścia jak tylko z całą siłą zaangażować się w re-elekcję. Ale jeśli PiS wygra wybory bez większości umożliwiającej odrzucania weta, to również będzie potrzebował zwycięstwa Dudy. Potencjalny prezydent z opozycji - np. Donald Tusk - oznacza stały konflikt dla obozu władzy. Poza tym Andrzej Duda jest politycznie osamotniony. Bez silnych sojuszników może liczyć w zasadzie tylko na siebie, swoje umiejętności, popularność i rozpoznawalność, którą daje mu urząd.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?