Piast Gliwice musiał wygrać z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza w ostatniej kolejce gier w grupie spadkowej Ekstraklasy, aby w przyszłym sezonie nadal grać wśród najlepszych. Drużynie z Niecieczy wystarczał remis. Taka sytuacja była po części winą... kibiców Piasta Gliwice, którzy jeszcze w fazie zasadniczej sezonu, po 80 minutach meczu z Górnikiem Zabrze, przy stanie 1:0 dla Piasta wtargnęli na murawę i doprowadzili do przerwania meczu, co zaowocowało walkowerem dla drużyny z Zabrza.
Na szczęście dla kibiców z Gliwic Piast poradził sobie jednak z presją znacznie lepiej od drużyny z Niecieczy. Ponadto Bruk-Bet już w pierwszej minucie stracił skutecznego w ostatnich kolejkach Bartosza Śpiączkę, który po nieszczęśliwym zderzeniu z Martinem Konczkowskim upadł uderzając mocno głową w ziemię i na chwilę stracił przytomność. Śpiączka opuścił stadion na noszach, a na murawie zastąpił go Roman Gergel.
Od początku meczu wyraźną przewagę uzyskał Piast, co w 23. minucie zaowocowało bramką Mateusza Maka, który przytomnie dopadł w okolicach linii pola karnego do piłki wybitej przez obrońców z Niecieczy po dośrodkowaniu Saszy Zivca i znalazł lukę w gąszczu zawodników Termaliki w polu karnym umieszczając piłkę w siatce.
W 36. minucie było już 2:0 - przy prawym narożniku pola karnego z piłką przy nodze znalazł się Martin Bukata, który - nie atakowany zbyt intensywnie przez obrońców - lewą nogą uderzył piłkę tak precyzyjnie, że ta wylądowała w okienku bramki Dariusza Treli.
Druga połowa zaczęła się od gola Saszy Zivca, który mógł praktycznie zakończyć ten mecz, ale gol nie został uznany - sędzia dopatrzył się spalonego.