Alfabet polskich gwiazd: Boska Polita

Nie Marlena Dietrich, nie Greta Garbo, lecz Apolonia Chałupiec, znana jako Pola Negri, była pierwszą aktorką filmową z Europy, która podbiła Hollywood. Światową sławę zdobyła na początku lat 20. XX wieku, gdy kino nieme święciło największe triumfy.

Aktualizacja: 25.03.2018 08:05 Publikacja: 24.03.2018 23:01

Alfabet polskich gwiazd: Boska Polita

Foto: LIBRARY OF CONGRESS usa

Pokaz odbył się na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Historycznych i Wojskowych 22 grudnia 2016 r. w Warszawie, w Muzeum Niepodległości. W niewielkiej sali wyświetlony został dokument „Pola Negri. Życie jest snem w kinie” Mariusza Kotowskiego, film nagrodzony Złotą Szablą na IV MFFHiW 2013 r. Autor, od lat mieszkający w Stanach, był obecny na pokazie. Przed projekcją w krótkich słowach przekonywał, że jeszcze dekadę temu próbowano ukryć fakt, iż to Pola Negri była pierwszą aktorką ze Starego Kontynentu, która podbiła Hollywood i która cieszyła się międzynarodową sławą. I to zarówno latach 20. XX w., gdy kino nieme święciło swe największe triumfy, jak i w latach 30., gdy X muza stała się sztuką udźwiękowioną – tyle że wówczas swoje najlepsze filmy Negri kręciła w III Rzeszy, co położyło się cieniem na jej karierze. W dokumencie Kotowskiego wypowiadają się (w większości nieżyjący już) hollywoodzcy aktorzy i filmowcy, którzy mieli okazję pracować z Negri lub pozostawali pod jej wrażeniem. Z ich opowieści wyłania się obraz zawodowej perfekcjonistki podziwianej przez rzesze kinomanów i silnej kobiety, której życie prywatne nie zawsze było usłane różami. Niewątpliwym walorem „Poli Negri…” są fragmenty najlepszych filmów Polity (jak była nazywana), doskonale pokazujące jej talent aktorski, tę niezaprzeczalną umiejętność oddawania emocji jednym gestem, spojrzeniem. Negri grała całym ciałem, ale to jej oczy porażały całą gamą wyrażanych uczuć. Dziś powiedzielibyśmy, że to nadekspresja, tyle że w dobie kina niemego była ona po prostu niezbędna. Chodziło przecież o to, by porwać publiczność, by widzowie uwierzyli w prawdziwość dramatu rozgrywającego się na ekranie. Pola Negri miała dar przekonywania, porywała tłumy.

3 stycznia minęła 121. rocznica urodzin jedynej – tego formatu – polskiej gwiazdy na hollywoodzkim firmamencie. Na jej sukces złożyły się zarówno aktorski talent i egzotyczna uroda, jak też wyrazista osobowość, inteligencja i determinacja. Wbrew pozorom Pola Negri nie była typem głupiutkiej gwiazdki – władała kilkoma językami, chętnie spotykała się z ludźmi ze świata nauki, dużo (i dobrze!) pisała: nie tylko autobiograficzne „Wspomnienia gwiazdy”, ale też eseje poświęcone rozważaniom na temat istoty sztuki („W kinie życie jest snem” z 1928 r. – pierwotnie opublikowany po francusku; szczególnie ciekawy jest fragment zatytułowany „Głos ekranu”) i opowiadania, np. „Tragiczną ucztę”, której akcja rozgrywa się „w starożytnym Herkulaneum w 79 r. n.e. Stanowi ono wyraźne świadectwo nie tylko gruntownej znajomości literatury klasycznej, ale również doskonałej orientacji w rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć opisywanym przez Negri postaciom”.

I ten, i inne teksty aktorki zostały zebrane i opracowane przez Mariusza Kotowskiego w jednym tomie: „Pola Negri. Własnymi słowami” – książka ukazała się w Polsce w 2014 r. Kotowski pisze tam m.in.: „Pola Negri zagrała w ponad 60 amerykańskich i europejskich filmach. To jej przypisuje się stworzenie pierwowzoru ekranowej femme fatale. Negri była uosobieniem kobiety efektownej i wyrafinowanej, a jednocześnie niesłychanie erotycznej i zmysłowej”.

I choć Pola Negri umiejętnie kreowała się na megagwiazdę, a w latach największych sukcesów żyła w luksusie, wręcz przepychu, w swych wspomnieniach zaś chętnie koloryzowała nieco swą biografię, to nie można zapominać, że publiczność po obu stronach oceanu po prostu ją uwielbiała. „Do grona jej przyjaciół i kochanków zaliczały się największe legendy Hollywood: Negri była narzeczoną Charliego Chaplina, z Rudolfem Valentino zaręczyła się tuż przed jego przedwczesną śmiercią, a ostatecznie jej mężem został książę Serge Mdivani. Do grona jej wielbicieli należeli Albert Einstein i Bernard Shaw” (op.cit.). Niestety, jej życie – zarówno prywatne, jak i zawodowe – pełne było niespodzianych i dramatycznych zwrotów. Warto bliżej poznać burzliwe dzieje kobiety, która zawładnęła sercami milionów widzów.

Od Hulewicza do Hertza

Pochodzenie Poli Negri było źródłem szykan zarówno za jej życia, jak i po śmierci. W nazistowskich Niemczech pojawiły się nawet plotki o jej rzekomym żydowskim pochodzeniu (do czego jeszcze powrócę). W rzeczywistości była córką Jerzego Chałupca, Słowaka o romskich korzeniach, który przybył na polskie ziemie w poszukiwaniu pracy. W Lipnie pod Włocławkiem poślubił o dziesięć lat starszą od siebie Eleonorę z Kiełczewskich: 3 stycznia 1897 r. urodziło się ich jedyne dziecko – Barbara Apolonia Chałupiec. Ponieważ Jerzy jako zwykły robotnik zaangażował się w ruch rewolucyjny, w 1902 r. władze carskie aresztowały go, osadziły w więzieniu, a następnie zesłały na Sybir (rodzina nigdy więcej się nie spotkała). Ich dom w Lipnie splądrowano i spalono, a Eleonora wraz z kilkuletnią Polą (bo ponoć od początku tylko tak zwracała się do córki) przeniosła się do Warszawy – do skromnego poddasza przy ulicy Browarnej. Matka podejmowała się każdej pracy, by utrzymać siebie i córkę. Była więc praczką, szwaczką i służącą. Ale dziewczynkę, tańczącą na podwórku, pewnego dnia dostrzegło zamożne i wpływowe małżeństwo. Helena i Jerzy Kosińscy, nauczyciele warszawskiej szkoły baletowej, przekonali Eleonorę, by posłała córkę na lekcje tańca.

Okazało się, że Pola jest wybitnie utalentowana. Na jednym z przedstawień „Jeziora łabędziego” wypatrzył ją Kazimierz Hulewicz, wiceprezes Teatru Wielkiego, bogaty ziemianin z Ukrainy. Był znany w Warszawie z burzliwego romansu ze słynną francuską aktorką dramatyczną Sarą Bernhardt (m.in. finansował jej występy w Rosji) i ze słabości do pięknych młodych dziewcząt. W mieście huczało od plotek, zwłaszcza że wkrótce Pola wraz z matką przeniosły się do znacznie lepszego mieszkania (przy Bednarskiej 11). Ponieważ 13-latka była słabego zdrowia, Hulewicz sfinansował jej pobyt w zakopiańskim sanatorium. To o tyle ważne, że właśnie tam dziewczyna przeczytała tom wierszy „Pieśni niedoli” włoskiej poetki Ady Negri – stąd wziął się pseudonim sceniczny przyszłej gwiazdy kina.

Po powrocie z sanatorium lekarze zabronili Poli tańczyć zawodowo, dlatego dzięki protekcji Hulewicza – mimo młodego wieku – rozpoczęła naukę w Szkole Aplikacyjnej przy Warszawskich Teatrach Rządowych. Po latach aktorka Seweryna Broniszówna tak ją wspominała: „Demon pracowitości. W jeden rok przerobiła trzyletni program. Było w niej coś, co wzruszało. Ów niekłamany zapał, z jakim oddawała się pracy, i pewna szczerość przeżywania losów postaci scenicznych”. Mając zaledwie 15 lat, już jako Pola Negri zadebiutowała rolą Anieli w „Ślubach panieńskich” Aleksandra Fredry. Recenzje były wstrzemięźliwe: zdaniem krytyków braki dykcji i chrapliwy głos nie predestynowały jej do pracy na scenie. Ale kiedy Ryszard Ordyński, asystent Maksa Reinharda, wystawiał w Warszawie pantomimę „Sumurun”, Hulewicz polecił mu swoją protegowaną. „Tym razem sukces był autentyczny. Jako siedemnastolatka Pola Negri została ulubienicą Warszawy, zaś Aleksander Hertz, właściciel Sfinksa – najważniejszej wówczas polskiej wytwórni filmowej – zaproponował jej angaż do filmu” (za: Culture.pl). Ówczesna prasa donosiła: „Pierwsze honorarium Poli Negri wynosiło 150 rubli. Otrzymała je w 1914 r. za udział w filmie »Niewolnica zmysłów« w reżyserii Jana Pawłowskiego, według scenariusza Kazimierza Hulewicza. Premiera filmu odbyła się 25 grudnia 1914 r., a zatem już w czasie wojny, a mimo to obraz z Negri w roli głównej odniósł wielki sukces”. Podobnie rzecz się miała z „Żoną” (1915 r.), tym razem w reż. Aleksandra Hertza, który zrealizował z Negri jeszcze cztery filmy („Studenci”, „Bestia”, „Tajemnice Warszawy” i „Jego ostatni czyn”), a kontrakt zobowiązywał aktorkę do występu w sumie w 12 produkcjach. Ale Negri została zaproszona przez Ryszarda Ordyńskiego do Berlina, gdzie miała wystąpić w nowej wersji „Sumurun” reżyserowanej przez Maksa Reinharda. Tam związała się z wytwórnią Saturn i zerwała kontrakt ze Sfinksem. Hertz się procesował, ale Saturn wkrótce splajtował i nie wypłacił należnego warszawskiemu producentowi odszkodowania. Pola Negri trafiła pod skrzydła uznanej w świecie filmu wytwórni UFA, gdzie jej talent dostrzegł wybitny reżyser Ernst Lubitsch.

Dotknięcie Lubitscha

Lubitsch, uznany aktor i gwiazda kabaretów, odnalazł swe powołanie w reżyserii. Jak nikt inny potrafił ożywić każde filmowe widowisko. Tę niezwykłą umiejętność zaczęto nazywać „the Lubitsch touch” (dotknięcie Lubitscha). Zanim jednak zaczął kręcić filmy z Polą Negri, aktorka zagrała kilka filmów u innych reżyserów. Początki nie były najlepsze, ale rok 1918 okazał się przełomowy. Wystąpiła wówczas w dwóch filmach Eugena Illesa, zatytułowanych „Mania. Historia pracownicy fabryki papierosów” oraz „Żółty paszport” (tu współreżyserem był Victor Janson). Warto na chwilę zatrzymać się przy obu tytułach.

Otóż film „Mania…” przez dekady uważany był za bezpowrotnie zaginiony, okazało się jednak, że jedna kopia zachowała się w zbiorach czeskiego kolekcjonera. W 2006 r. Filmoteka Narodowa odzyskała film, a następnie poddała go rekonstrukcji i digitalizacji. Zanim odświeżony film wyruszył w trasę po Europie, zaprezentowany został 4 września 2011 r. w Warszawie. Pokazy filmu – ze specjalnie na tę okazję skomponowaną muzyką Jerzego Maksymiuka, która wykonywana była podczas seansów na żywo przez dziesięcioosobową Wrocławską Orkiestrę Kameralną Leopoldinum, pod batutą kompozytora – zorganizowano w pięciu europejskich stolicach. 12 września zobaczyła go publiczność działającego od 1935 r. w Paryżu Cinema Le Balzac. 29 września pokaz „Mani” odbył się w zabytkowym Cine Dore w Madrycie, 13 października – w londyńskim Barbican Centre. 29 października film zaprezentowano w Kijowie podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „Mołodist”. Tournée zakończyło się w Berlinie, gdzie przed ponad 90 laty, w listopadzie, odbyła się prapremiera „Mani”.

Z kolei „Żółty paszport” – w wersji zrekonstruowanej i zdigitalizowanej dzięki staraniom studia Bright Shining City Production Mariusza Kotowskiego – był dołączany do wspominanej już książki „Pola Negri. Własnymi słowami”. Tym, co najbardziej uderza w tej historii biednej żydowskiej dziewczyny, która za wszelką cenę pragnie studiować medycynę, jest niezwykle dojrzałe aktorstwo zaledwie 21-letniej Negri. Była wulkanem energii, ale – wbrew obiegowym opiniom i obowiązującym wówczas modom – nie nadużywała scenicznej ekspresji. Można śmiało powiedzieć, że kamera ją kochała: umiejętnie poprowadzona wychwytywała każde jej znaczące spojrzenie, każdą zmianę nastroju.

Lubitsch był mistrzem w poskramianiu Negri tak, by nie przyćmiewała swą osobowością innych aktorów, a jednocześnie potrafił wydobyć jej talent. Tak się stało w „Oczach mumii Ma” – dziś uznawanych za pierwsze arcydzieło Lubitscha; podobnie rzecz się miała w przypadku kolejnych ich wspólnych filmów: „Carmen”, „Sumurun” i „Madame Dubarry” (pisownia: zgodnie z zapisem samej aktorki w jej wspomnieniach). Zwłaszcza ten ostatni tytuł, nakręconą w 1919 r. historię metresy Ludwika XV, nawet dziś można by oglądać z zainteresowaniem. Krytyka uznała, że zapoczątkował nową erę w sztuce filmowej, Lubitsch bowiem wprowadził nowatorskie kąty filmowania, zbliżenia twarzy i skróty montażowe. Niemiecka publiczność pokochała Polę Negri. Aktorka stała się niekwestionowaną boginią kina. Po latach napisała we wspomnieniach: „Gwiazdy wypierały arystokrację. Zarabialiśmy fantastyczne sumy i wiedliśmy rozkoszne, wystawne życie. Szampan był naszym napojem, śmiech był naszą filozofią”. Szokowała, spacerując po ulicy z lampartem na smyczy i stukając o bruk butami na wysokich obcasach. Była niczym współczesna celebrytka, ale nie była lekkomyślna. Ponieważ po wojnie szalała inflacja, postanowiła zainwestować: wykupiła część klejnotów rodowych Hohenzollernów.

Po I wojnie światowej za oceanem nie chciano promować niemieckiej kinematografii. Ale dla filmów z Polą Negri zrobiono wyjątek. Pierwszym tytułem, który trafił do kin amerykańskich, były „Oczy mumii Ma”. Lecz prawdziwa kariera Negri w Stanach zaczęła się od „Madame Dubarry”, którą w USA wyświetlano pod tytułem „Passion”. W 1920 r. film przyniósł w Europie większe zyski niż wszystkie inne obrazy UFY razem wzięte. Amerykański First National Picture kupił prawa do dystrybucji „Madame Dubarry” za 40 tys. dol. W pierwszym tygodniu film obejrzało aż 106 tys. widzów. Przynosił 10 tys. dol. dziennie. Policja musiała regulować ruch przed kinami. Trudno więc się dziwić, że wytwórnia Paramount zaprosiła aktorkę do Stanów. Nim jednak Negri zawitała za ocean, uwikłała się w krótkotrwałe małżeństwo.

Hrabia Dąmbski

Po sukcesie „Madame Dubarry” w Niemczech Pola postanowiła odwiedzić matkę w Warszawie. Według zachowanych relacji chciała zabrać ze sobą do Berlina kopię „Niewolnicy zmysłów”, jej pierwszego filmu. Aktorka w swoich wspomnieniach tak to jednak opisuje: „zostałam zatrzymana na polskiej granicy i usłyszałam, że nie wolno mi wywieźć z Polski moich własnych kosztowności; zareagowałam zrozumiałym wzburzeniem. Stałam się oto ofiarą jednej z przedziwnych regulacji, które zaczęły obowiązywać w powojennym zamieszaniu. Zażądałam widzenia z komendantem. Wkraczając do jego biura, kipiałam ze złości, byłam gotowa obrzucić go obelgami i oskarżeniami”.

Młody porucznik, Eugeniusz hrabia Dąmbski, okazał się dżentelmenem w każdym calu. Nim Pola odjechała następnym pociągiem do Berlina, zaprosił ją na obiad. Kilka dni później, listownie, poprosił ją o rękę. A Pola odtelegrafowała z Berlina: „Tak, och!, tak”. Zamieszkała z mężem w jego majątku w Sosnowcu. Rodzina hrabiego była zdruzgotana popełnionym przez niego mezaliansem – dla nich bowiem poślubił nie tyle gwiazdę filmową, ile córkę służącej. „Nasze małżeństwo trwało zaledwie półtora roku. Mąż nalegał, abym zrezygnowała z pracy i realizowała się w roli hrabiny, ja zaś nie mogłam na to przystać. Mimo sielanki, jaka panowała w naszym związku przez kilka pierwszych miesięcy małżeństwa, niezaspokojone ambicje zawodowe spędzały mi sen z powiek” – wspominała Negri po latach. Rozwiedli się w przyjaźni. Hrabia zrobił karierę w dyplomacji – wyjechał na placówkę do Kopenhagi, gdzie ożenił się z duńską księżniczką. A Pola wyruszyła za ocean na podbój Ameryki.

Komik wszech czasów

Kiedy Charlie Chaplin odbywał tournée po Europie, był na premierze filmu „Madame Dubarry”. Po powrocie do Nowego Jorku dziennikarze dopytywali go, co najbardziej podobało mu się na Starym Kontynencie. Komik wszech czasów miał wówczas odpowiedzieć: „Pola Negri”.

Jej przybycie statkiem do portu w Nowym Jorku w styczniu 1923 r. było wydarzeniem. Orkiestra odegrała polski hymn. Pola nie odpowiadała na pytania, bo angielskiego dopiero się uczyła. Na amerykańskiej ziemi przywitali ją szefowie Paramountu: Jesse Lasky i Adolph Zukor, a jej limuzynę eskortowały policyjne motocykle. Następnego dnia prasa pisała, że Negri wychowała się wśród syberyjskich niedźwiedzi, jako dziecko tańczyła przed carem, jej matka była zubożałą hrabiną, a ojciec cygańskim skrzypkiem. Tak rodziła się legenda polskiej gwiazdy w Ameryce.

Ale Fabryka Snów początkowo nie miała na nią pomysłu. Jak czytamy na stronie www.culture.pl, „po filmach europejskich, gdzie grała role niebezpiecznych wampów, hollywoodzkim kreatorom wizerunku zabrakło odwagi, by podtrzymać to emploi. Historyk kina Richard Griffith, w latach 60. kustosz działu filmowego Museum of Modern Arts w Nowym Jorku, pisał o Poli Negri, że „amerykańscy widzowie z lat 20. XX w. widzieli w niej cygańską księżniczkę z brudną szyją, którą spece od wizerunku z Hollywood natychmiast wymyli do czysta. Na efekt nie trzeba było długo czekać: aktorka, której nie dano szansy zaznaczenia swej odrębności, uwikłała się w konflikt z Glorią Swanson, nazywaną wówczas »królową Paramountu«. Spór między gwiazdami o palmę pierwszeństwa był bezpardonowy, a wobec bierności kierownictwa wytwórni Swanson odeszła z Paramountu, zostawiając na placu boju rywalkę, na lansowanie której zabrakło pomysłu”.

W tym też czasie Negri uwikłała się w związek z Chaplinem. Przez medialną chwilę byli najpopularniejszą parą Ameryki. Fotoreporterzy śledzili ich każdy krok. Chaplinowi marzyło się standardowe małżeństwo: „Tu będzie pokój mamy Polity, tu papy Charliego, a tam dzieci”, mówił Chaplin do Ryszarda Ordyńskiego, który wtedy kręcił film w Hollywood. Ale jak to często z wybitnymi komikami bywa, w życiu prywatnym Chaplin pozbawiony był poczucia humoru, charakter miał wręcz depresyjny. Polita nie dała się zamknąć w czterech ścianach, ich związek nie miał więc przyszłości.

Na szczęście w Hollywood zjawił się Ernst Lubitsch, sprowadzony przez Mary Pickford, której marzyła się zmiana wizerunku z archetypicznej dziewczyny z sąsiedztwa na kusicielkę. Z nim też Negri nakręciła „Cesarzową” (1924 r.) – film, który przywrócił blask naszej gwieździe. Popularność ugruntowała występem w „Hotelu Imperial” (1926 r.). W latach 1923–1928 zarobiła sześć milionów dolarów, co uczyniło ją najbogatszą kobietą w Hollywood. Jej garderoba pęczniała od kosztowności. Ponoć wisiało w niej 30 futer i 100 sukien, a do każdej z nich miała osobną parę butów. W garażu stały cztery limuzyny. Kupiła też zamek w Normandii, który odwiedzała raz do roku. Oszczędności lokowała w akcjach. Ale nic nie trwa wiecznie…

Latino lover i gruziński książę

„Całonocne zabawy w oparach przemycanej whisky nie były dla mnie. Pod oślepiającym pięknem zewnętrznym czaił się amalgamat lęku i osobistych tragedii. Czy odnowią umowę? Czy gwiazda, która wzeszła wieczorem, nie zgaśnie nagle już rano? Czy barometr wpływów, ten wskaźnik emocjonalnych i ekonomicznych wahań, nagle nie zacznie spadać?” – pisała we wspomnieniach.

Prawdziwe pasmo dramatycznych wydarzeń w życiu Negri rozpoczęła nagła śmierć Rudolfa Valentino. Para poznała się na przyjęciu u aktorki Marion Davis. Oboje domyślali się, że chciano ich ze sobą połączyć, i początkowo uznali to jedynie za dobrą zabawę i pożywkę dla prasy. „Nasza miłość zrodziła się w piękną noc balową, przy dźwiękach leniwie zmysłowego tanga i smutnie uśmiechniętego bluesa. Zrodziła się wśród oparów dymu i zapachu whisky”, wspominała po latach Negri. I zakochali się w sobie na dobre. Nie przeszkodziło to jednak boskiemu Valentino we flirtowaniu z innymi kobietami. Mimo to – jak twierdziła Negri – zamierzali się pobrać (choć brat Rudolfa przekonywał, że do oficjalnych zaręczyn nie doszło). W każdym razie, gdy Valentino 23 sierpnia 1926 r. zmarł nagle w nowojorskim szpitalu (jedna z wersji głosi, że zazdrosna wielbicielka wsypała mu do wina sproszkowane diamenty), Pola Negri wpadła w czarną rozpacz. Zresztą na wieść o jego śmierci kilkanaście wielbicielek popełniło samobójstwo, tysiące kobiet przywdziało żałobę, a jego pogrzeb przyciągnął takie tłumy, że setki policjantów musiały pilnować porządku.

Opłakującą Valentino Polą zaopiekowała się zamożna aktorka Mae Murray, która w tym czasie była żoną Davida Mdivaniego – gruzińskiego księcia. David poznał Polę ze swoim bratem Sergem. „Rok po śmierci Valentino Pola poślubiła księcia. Miała wówczas 30 lat, a jej kariera powoli się kończyła, pragnęła dziecka. Ale publiczność źle przyjęła jej zamążpójście. Media chciały, by pozostała »wdową« po Valentino. Frekwencja na jej filmach spadała. W 1928 r. przeniosła się z mężem do swego zamku w Normandii. Zaszła w ciążę. Poroniła podczas spaceru po parku, gdy zaskoczyła ją burza z piorunami. Rozwiedli się” (za: „Wysokie Obcasy”, 20 kwietnia 2001). Negri naprawdę pragnęła dziecka, dlatego po jego stracie przeżyła załamanie nerwowe. Dodatkowo w 1929 r., po krachu na amerykańskiej giełdzie, straciła niemal wszystkie oszczędności. Wróciła do Stanów, ale jej sława przebrzmiała. Przede wszystkim kino weszło w nowy etap: nastała era filmu dźwiękowego.

Zgubny kontrakt z niemiecką wytwórnią

Po nieudanym małżeństwie z księciem Mdivanim Pola poznała w Londynie przystojnego komandora Glena Kidstona. Był żonaty, jednak – wedle wspomnień samej Negri – zakochał się w pięknej aktorce bez pamięci. Zamierzał się rozwieść, by związać się z Polą. Ale był też niespokojnym duchem – brał udział w wyścigach rajdowych, latał. Kiedy Pola znowu wyruszała za ocean, Kidston postanowił pobić własny rekord przelotu na trasie Londyn–Capetown. To miał być jego ostatni lot, po nim miał dołączyć do ukochanej. Niestety, zamiast tego aktorka otrzymała telegram: „Komandor Glen Kidston zginął w wypadku samolotowym w okolicach Capetown”. Organizm Poli nie wytrzymał – aktorka podupadła na zdrowiu (przeszła operację wyrostka).

Przełom nastąpił wraz z pojawieniem się scenariusza do „Mazura” (film znany też pod tytułem „Mazurka”; 1935 r.). I choć powstawał pod auspicjami Universalu, to kręcony był w Berlinie. Po sukcesie „Mazura” Hollywood milczało, natomiast bajeczny kontrakt zaproponowała Negri niemiecka wytwórnia UFA (ponoć dzień po tym, jak podpisała umowę, ze Stanów przyszedł telegram o upragnionej roli w „Łaskawej ziemi”, było już jednak za późno). W latach 1935–1938 nakręciła w Niemczech sześć filmów, z których najważniejsza okazała się tytułowa rola w „Madame Bovary” (1937 r.). Do grona jej wielbicieli należał Adolf Hitler, ponoć uwielbiał zwłaszcza jej rolę w „Mazurce”. Pojawiły się niewyszukane plotki: „Pola Negri żyje w zbytku w siedzibie Hitlera w Berchtesgaden. Może sobie owinąć Führera wokół małego palca”, napisał w 1937 r. paryski brukowiec „Pour Vous”. W tygodniku zasugerowano, że Negri łączy z Hitlerem romans. Aktorka wytoczyła redakcji proces i wygrała, ale informacja poszła w świat – w owym czasie w Stanach uważano Negri za kochankę Hitlera. Plotkę tę prawdopodobnie rozpuściły służby Goebbelsa, który nie mógł wybaczyć aktorce, że ta nie dała mu się uwieść.

Kiedy więc po wybuchu II wojny światowej – porzucając wszystko i wyruszając w podróż tylko z jedną walizką – Polita uciekła przez Francję do Ameryki, za oceanem przywitano ją chłodno. Owszem, wystąpiła w 1942 r. w roli szalonej śpiewaczki w „Hi, Diddle Diddle” (premiera w 1943 r.), ale nie był to czas ani takich filmów, ani Poli Negri. Dorabiała więc śpiewaniem w nocnych lokalach, żyła nader skromnie.

Fortuna raz jeszcze uśmiechnęła się do niej, gdy poznała multimilionerkę Margaret West. Sprzedała więc willę na Lazurowym Wybrzeżu, sprowadziła swą matkę do Stanów i razem zamieszkały u Margaret – Pola została jej damą do towarzystwa. I znowu pojawiły się plotki, że obie panie połączyła nie tylko przyjaźń… Tym bardziej że West zapisała cały swój majątek Poli. Ona jednak po śmierci swej mecenaski ufundowała kościół Matki Boskiej Częstochowskiej w West Adows, który stoi do dziś. Potem zamieszkała w teksaskim San Antonio.

Pokaz odbył się na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Historycznych i Wojskowych 22 grudnia 2016 r. w Warszawie, w Muzeum Niepodległości. W niewielkiej sali wyświetlony został dokument „Pola Negri. Życie jest snem w kinie” Mariusza Kotowskiego, film nagrodzony Złotą Szablą na IV MFFHiW 2013 r. Autor, od lat mieszkający w Stanach, był obecny na pokazie. Przed projekcją w krótkich słowach przekonywał, że jeszcze dekadę temu próbowano ukryć fakt, iż to Pola Negri była pierwszą aktorką ze Starego Kontynentu, która podbiła Hollywood i która cieszyła się międzynarodową sławą. I to zarówno latach 20. XX w., gdy kino nieme święciło swe największe triumfy, jak i w latach 30., gdy X muza stała się sztuką udźwiękowioną – tyle że wówczas swoje najlepsze filmy Negri kręciła w III Rzeszy, co położyło się cieniem na jej karierze. W dokumencie Kotowskiego wypowiadają się (w większości nieżyjący już) hollywoodzcy aktorzy i filmowcy, którzy mieli okazję pracować z Negri lub pozostawali pod jej wrażeniem. Z ich opowieści wyłania się obraz zawodowej perfekcjonistki podziwianej przez rzesze kinomanów i silnej kobiety, której życie prywatne nie zawsze było usłane różami. Niewątpliwym walorem „Poli Negri…” są fragmenty najlepszych filmów Polity (jak była nazywana), doskonale pokazujące jej talent aktorski, tę niezaprzeczalną umiejętność oddawania emocji jednym gestem, spojrzeniem. Negri grała całym ciałem, ale to jej oczy porażały całą gamą wyrażanych uczuć. Dziś powiedzielibyśmy, że to nadekspresja, tyle że w dobie kina niemego była ona po prostu niezbędna. Chodziło przecież o to, by porwać publiczność, by widzowie uwierzyli w prawdziwość dramatu rozgrywającego się na ekranie. Pola Negri miała dar przekonywania, porywała tłumy.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju