Jak twierdzą ci, którzy go znali, często mylił swłasne przeżycia z przeżyciami swoich bohaterów. Kiedy w 1917 roku USA przystąpiły do toczącej się w Europie Wielkiej Wojny, amerykańcy chłopcy popłynęli za ocean, a za nimi podążył 18-letni Hemingway. Dobrnął do Mediolanu i zgłosił się na ochotnika jako kierowca karetki Czerwonego Krzyża. Było to zajęcie bezpieczne i dające wiele wolnego czasu. A on już wtedy odkrywał pisarską pasję – zaczął pisać artykuły w formie listów do amerykańskiej gazety.
– Zaraz po przyjeździe został wysłany po szczątki robotników, którzy zostali wysadzeni w fabryce amunicji – opowiada Gianni Moriani z Venice International University. – To był jego pierwszy brutalny kontakt ze śmiercią.
Do zadań Ernesta, oprócz ewakuacji rannych, należało zaopatrywanie w prowiant tkwiących w okopach żołnierzy. To mu jednak nie wystarczało – poprosił o przeniesienie bliżej dramatycznych wydarzeń – chciał iść na front. Zachowały się nieliczne zdjęcia, na których odgrywa z kolegami sceny walki – zobaczą je widzowie, tego filmu.
Kiedy wreszcie znalazł się w okopach, pewnej nocy tuż obok Hemingwaya rozerwał się szrapnel. Zamiast uciekać, próbował ocalić życie rannemu koledze. Lekarze uratowali Ernestowi życie, ale leczenie trwało cztery miesiące. Wyjęto mu z ciała 30 odłamków, sto w nim jeszcze pozostało. I tak legenda ruszyła.
Na leczenie odesłano go do Mediolanu, gdzie czule opiekowała się nim pielęgniarka Agnes, zakochując się w nim i nie zważając na jego reputację podrywacza. Hemingway otrzymał włoski medal za odwagę, ale chciał wrócić na pole walki, a także do Agnes, którą właśnie tam wysłano. Dotarł do niej, by wyznać, że ją kocha, że się z nią ożeni – po powrocie z USA, gdzie zarobi niezbędne na to przedsięwzięcie pieniądze. Jak się miało okazać, było to pożegnanie i to dlatego, ze zaręczyny zerwała Agnes.