Pytany o to, czy szefom PO i Nowoczesnej doradziłby: panowie, dajcie im trochę spokoju, Długi stwierdził: - Ryszardowi Petru nie, bo on by pewnie nie załapał tej idei, natomiast Grzegorzowi Schetynie - tak. On chyba to wie, ale wcale nie jest powiedziane, że ta święta wojna z PiS pomaga kierownictwu PO w opanowaniu sytuacji wewnętrznej. To podobna sytuacja jak w PiS, dlatego twierdzimy, że PO i PiS są sobie potrzebne.
- Faktem jest, że na spotkanie z Trumpem zapraszała amerykańska ambasada, więc czymś w rodzaju fake newsa był brak tego zaproszenia dla PO. - mówił Długi. - Podobnie postąpił na początku swojej prezydentury uwielbiany przez establishment Barack Obama w Pradze. Był na spotkaniu z UE, chciał przemówić i było dokładnie tak samo. Zbudowano mu podium na Hradczanach.Czy ktokolwiek pamięta, o czym wtedy mówił Obama? Pytanie, czy o dzisiejszym przemówieniu Donalda Trumpa będziemy za kilka lat pamiętać.
Pytany o sukces dyplomatyczny, jakim jest wizyta Trumpa w Polsce, Długi jako jego ojca wskazał prezydenta Dudę, którego ocenił jako bardziej aktywnego i skutecznego na scenie międzynarodowej niż szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. - Być może koncepcja Trójmorza, którą realizuje prezydent jest warta dyskusji akademickiej, a niekoniecznie politycznej, ale prezydent ją realizuje. Natomiast pan minister Waszczykowski jest chyba za bardzo zagłębiony w skomplikowane dzieje gmachu na Szucha i nie widać jego wielkiej ekspansji.
Zdaniem Długiego szef MSZ znalazł w tym gmachu złogi, bo, jak powiedział - procedowana jest "karczemna kadrowa ustawa w stylu bolszewickim", zwalniająca wszystkich pracowników MSZ, by następnie niektórym z nich ponownie zaproponować pracę. - To jest dopuszczalne, wypowiadał się kiedyś na ten temat TK, ale dotyczy sytuacji nadzwyczajnych. A gdzie tu mamy nadzwyczajną sytuację? Tak naprawdę chodzi o to, aby pozbyć się ludzi, którzy są w różny sposób prawnie chronienie - związkowców, osób w wieku przedemerytalnym, kobiet w ciąży....
Na sugestię prowadzącego, że nadzwyczajną sytuacją można nazwać konsekwencje niezakończonej w Polsce dekomunizacji, Długi stwierdził, że PiS-owi nie przeszkadzają złogi, których przykładem jest ambasador RP w Berlinie.
- Kierownictwu PiS przeszkadzają złogi, tylko konkretne osoby, które reprezentują inny sposób myślenia. I to zarówno ten faktycznie niewłaściwy, jak i ten nowatorski i samodzielny. O to jest pewien problem, bo nam w polityce zagranicznej takiego myślenia potrzeba - uważa poseł Kukiz'15.