Skok nad niską poprzeczką

Rozwijaliśmy się w ubiegłym roku wolniej niż w poprzednich latach, ale czarny scenariusz się nie spełnił. Odtąd powinno być tylko lepiej.

Aktualizacja: 01.02.2017 05:55 Publikacja: 31.01.2017 18:57

Foto: 123RF

W 2016 r. polska gospodarka wzrosła o 2,8 proc., najmniej od 2013 r. Na tle 2015 r., gdy rozwijaliśmy się w tempie 3,9 proc., to wynik fatalny. Jest też odległy od prognoz z początku 2016 r., gdy Ministerstwo Finansów spodziewało się zwyżki PKB o 3,8 proc., a ekonomiści byli tylko trochę ostrożniejsi. Jednocześnie spełniły się czarne scenariusze, które wydawały się prawdopodobne po III kwartale, gdy roczne tempo wzrostu wyhamowało do 2,5 proc., a IV kwartał zapowiadał się jeszcze słabiej. Wtedy wielu ekonomistów oceniało, że także całoroczne tempo wzrostu może spaść do 2,5–2,6 proc. Takie prognozy dominowały jeszcze przed miesiącem. Styczeń przyniósł jednak szereg dowodów, że już pod koniec roku gospodarka zaczęła odzyskiwać impet. A wtorkowe dane, choć GUS nie podał jeszcze szacunku wzrostu w samym IV kwartale (zrobi to dopiero pod koniec lutego), zdają się to potwierdzać.

Inwestycje odżywają

– Dane roczne pozwalają szacować, że wzrost PKB w IV kwartale był przynajmniej na poziomie z III kwartału, a mógł nawet przyspieszyć – ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Według niego wyniósł najprawdopodobniej 2,6 proc., choć nie można wykluczyć, że sięgnął nawet 2,8 proc. Tego samego zdania są ekonomiści mBanku.

Źródłem spowolnienia rozwoju w 2016 r. w porównaniu z 2015 r. było przede wszystkim załamanie inwestycji. Tąpnęły o 5,5 proc. po zwyżce o 6,1 proc. rok wcześniej. Był to głównie efekt przerwy w wykorzystaniu funduszy unijnych, związanej z wyczerpaniem puli na lata 2007–2013 i opóźnieniami w uruchomieniu środków z budżetu na lata 2014–2020. Na to nałożyła się jeszcze niepewność w otoczeniu regulacyjnym i podatkowym firm.

Zdaniem Wiktora Wojciechowskiego, głównego ekonomisty Plus Banku, ten czynnik może nadal tłumić inwestycje w sektorze prywatnym. Ale wskutek odbicia inwestycji publicznych nakłady ogółem powinny zacząć rosnąć począwszy od II kwartału bieżącego roku.

Obiecujący wzrost zapasów firm

Handel zagraniczny (tzw. eksport netto) dodał do tempa wzrostu PKB w 2016 r. 0,1 pkt proc. po 0,6 pkt proc. rok wcześniej. Był to więc drugi, obok inwestycji, czynnik odpowiadający za spowolnienie wzrostu.

Głównym motorem napędzającym polską gospodarkę były natomiast wydatki gospodarstw domowych, które zwiększyły się o 3,6 proc. po 3,2 proc. w 2015 r. To efekt poprawy sytuacji na rynku pracy oraz, w pewnej mierze, programu 500+. W samym IV kwartale wzrost konsumpcji najprawdopodobniej, po raz pierwszy od 2008 r., przewyższył 4 proc.

Spowolnienie wzrostu byłoby też głębsze, gdyby nie znaczący przyrost zapasów przedsiębiorstw. Dodał on do rocznej zmiany PKB około 1 pkt proc., a w IV kwartale nawet 1,3 pkt proc. To może być dobry prognostyk dla gospodarki.

– Wzrost zapasów może świadczyć o poprawie nastrojów. Firmy zwiększyły produkcję w oczekiwaniu silnego popytu – tłumaczy „Rz" Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku. – Teoretycznie wzrost zapasów w IV kwartale może oznaczać, że eksport nie sprostał oczekiwaniom firm. W świetle danych o zamówieniach zagranicznych w polskim przemyśle, które rosną najszybciej od 2008 r., skłaniam się jednak ku interpretacji, że firmy dostosowały zapasy do poprawiających się perspektyw – zgadza się Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce.

Zdaniem Pytlarczyka już w I kwartale możliwy jest wzrost PKB powyżej 3 proc. rok do roku, a w całym 2017 r. gospodarka może się powiększyć o 3,5 proc., mniej więcej zgodnie z oczekiwaniami rządu. Borowski jest ostrożniejszy. – W 2017 r. wzrost PKB przekroczy 3 proc., ale raczej nie sięgnie 3,5 proc. – uważa.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy polska gospodarka w bieżącym roku będzie nadal zwalniać, czy przyspieszy?

Opinia

Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce, najlepszy analityk makroekonomiczny 2015 r. wg NBP, „Rz" i „Parkietu"

Z perspektywy danych, które mieliśmy po trzech kwartałach ubiegłego roku, całoroczny wzrost PKB o 2,8 proc. należy uznać za niezły.

Zgodnie z przewidywaniami 2016 r. stał pod znakiem rosnącej konsumpcji. Wprawdzie dynamika konsumpcji była o zaledwie 0,4 pkt procentowego wyższa niż w 2015 r., ale wzrost realnego funduszu płac oraz program 500+ miały wpływ nie tylko na wydatki, ale wielu rodzinom pozwoliły również na ograniczenie zadłużenia lub wyjście ze spirali zadłużenia.

Z tego powodu z pewnością większość gospodarstw domowych odczuła w minionym roku zmiany. Do rosnącej konsumpcji dostosowali się również producenci, którzy zwiększają stany zapasów. W IV kwartale mieliśmy do czynienia z wyhamowaniem spadku inwestycji. Biorąc pod uwagę skalę zapowiadanych inwestycji publicznych oraz optymistyczne plany samorządów, można liczyć, że już w pierwszym półroczu nakłady inwestycyjne zaczną rosnąć. Pozytywnym zaskoczeniem minionego roku jest niewielki, ale jednak dodatni wkład wymiany handlowej do wzrostu PKB. Sytuacja nie powinna się znacząco pogarszać, tym bardziej że z dużym prawdopodobieństwem w 2017 roku dobre wyniki będzie miała branża samochodowa, istotna dla polskiego eksportu.

Przy założeniu, że nie pojawiają się negatywne szoki zewnętrzne, osiągnięcie wzrostu gospodarczego powyżej 3 proc. w tym roku nie powinno być zagrożone.

W 2016 r. polska gospodarka wzrosła o 2,8 proc., najmniej od 2013 r. Na tle 2015 r., gdy rozwijaliśmy się w tempie 3,9 proc., to wynik fatalny. Jest też odległy od prognoz z początku 2016 r., gdy Ministerstwo Finansów spodziewało się zwyżki PKB o 3,8 proc., a ekonomiści byli tylko trochę ostrożniejsi. Jednocześnie spełniły się czarne scenariusze, które wydawały się prawdopodobne po III kwartale, gdy roczne tempo wzrostu wyhamowało do 2,5 proc., a IV kwartał zapowiadał się jeszcze słabiej. Wtedy wielu ekonomistów oceniało, że także całoroczne tempo wzrostu może spaść do 2,5–2,6 proc. Takie prognozy dominowały jeszcze przed miesiącem. Styczeń przyniósł jednak szereg dowodów, że już pod koniec roku gospodarka zaczęła odzyskiwać impet. A wtorkowe dane, choć GUS nie podał jeszcze szacunku wzrostu w samym IV kwartale (zrobi to dopiero pod koniec lutego), zdają się to potwierdzać.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze
Dane gospodarcze
Najnowsze dane z produkcji. Jest gorzej niż marcu