Z ręką na sercu jest pan w stanie powiedzieć, że się po tamtej decyzji Nawałki nie obraził?
Tak. Nie mógłbym zrobić inaczej, to nie byłoby fair wobec grupy.
Wy, piłkarze, też mieliście takie przekonanie, że awans z grupy to obowiązek, 1/8 będzie nieźle, a ćwierćfinał to już naprawdę sukces?
Mogę odpowiedzieć tylko za siebie. I na pewno nie miałem presji, że musimy awansować do ćwierćfinału. Oczywiście miałem świadomość, że to będzie osiągnięcie historyczne. Trener powtarza nam, że „top osiem" brzmi lepiej niż „ćwierćfinał". To prawda, jakkolwiek by patrzeć, znaleźliśmy się wśród ośmiu najlepszych drużyn w Europie. Mam nadzieję, że doda to nam jeszcze więcej motywacji.
Czyli nie myślicie, że już osiągnęliście coś historycznego?
Nie, jeszcze przynajmniej jeden mecz przed nami.
Ivan Rakitić po porażce Chorwatów z Portugalią powiedział, że odpadł najlepszy zespół, a na Euro została drużyna, która jeszcze nie rozegrała porządnego meczu.
Trudno mi coś powiedzieć o Portugalczykach. Z ich meczów na tym turnieju widziałem tak naprawdę tylko dogrywkę przeciwko Chorwacji. Ale odnieśli zwycięstwo, grają w ćwierćfinale, mimo że w grupie szło im trudno. Skoro pokonali Chorwatów, którzy z kolei w fazie grupowej wyglądali świetnie, to znaczy, że są mocną drużyną. No i mają w swoich szeregach kilka gwiazd.
Bronił pan już kiedyś te petardy odpalane przez Cristiano Ronaldo?
Kiedyś, dawno temu, gdy Portugalczyk był jeszcze w Manchesterze United, grałem przeciwko niemu.
Patrzył pan na statystyki? Na razie oddaje mnóstwo strzałów, ale goli zdobywa niewiele.
Nie ma co się do tych statystyk przywiązywać. Portugalia nie opiera się tylko na Ronaldo. Mają kreatywnych piłkarzy. Wystarczy popatrzeć na ich linię pomocy czy ataku. Wszyscy tam są technicznie świetnie wyszkoleni.
Wśród ekspertów panuje jednak opinia, że dla Polski wygodniejszym rywalem są Portugalczycy...
Nie wiem, przekonamy się o tym dopiero w czwartek.
W La Baule notował Piotr Żelazny