Nizinkiewicz: Opozycja dała radę

Jarosław Kaczyński nie ma powodów do radości - opozycja wyprowadziła na ulice tysiące Polaków. PiS nie może zignorować marszu pod hasłem "Jesteśmy i będziemy w Europie", który dostrzeżony został również poza granicami kraju.

Aktualizacja: 08.05.2016 08:14 Publikacja: 08.05.2016 00:10

Nizinkiewicz: Opozycja dała radę

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

Sukces marszu 7 maja nie był przesądzony. Skłócona opozycja, publiczne wypowiedzi liderów partii mających pretensje o podważanie wcześniejszych ustaleń, walka o nazwę marszu i używanie partyjnego logo, wyłamywanie się z tworzenia koalicji ponad podziałami…

Opozycja na tydzień przed marszem zaprezentowała walkę buldogów pod dywanem. A podzielona opozycja to wymarzony prezent dla PiS. Dotychczas to partia rządząca potrafiła mobilizować swój elektorat i gromadzić tłumy na organizowanych przez siebie wiecach.

7 maja opozycja odebrała monopol PiS na urządzanie dużych demonstracji. Pokazała, że mimo podziałów, potrafiła się zjednoczyć i ukryć walkę o prymat wodzostwa na scenie politycznej. Tylko zjednoczona opozycja może przeciwstawić się skutecznie PiS. I taką zobaczył dzisiaj Jarosław Kaczyński.

Słabość PiS

PiS przestraszył się marszu, co pokazał organizując Q&A z prezesem partii. Jarosław Kaczyński dotychczas nie był kojarzony jako sympatyk mediów społecznościowych i Internetu. Godzina rozpoczęcia czatu prezesa, który był transmitowany przez publiczną telewizję, była idealnie zsynchronizowana ze startem marszu. Ta desperacka akcja pokazała słabość PiS.

Również zaskakują dane podane przez policję, według której w wiecu wzięło udział zaledwie 45 tysięcy osób. Nawet jeśli podane przez warszawski ratusz 250 tysięcy jest przesadzone, to gołym okiem widać było, że na manifestację przyszło bardzo dużo ludzi.

To, czego boi się Jarosław Kaczyński, to tłumy ludzi protestujący przeciwko władzy PiS. Dzisiaj szef PiS pierwszy raz poczuł na plecach oddech opozycji. Nawet pierwszy czat z prezesem i wywiad z prezydentem Dudą nie zdołały przykryć tematu dnia. Mimo, że absurdalne hasła marszu o: „walce z PiSlamem”, „pokonaniu państwa PiS”, „dorwaniu się PiS do władzy”, koniach, których zdychać będzie więcej, długim marszu, który „doprowadzi nas do wolnej Polski i wolnych wyborów”, wprowadzały w konsternację, to marsz okazał się sukcesem. Nie zaszkodzili mu również tacy uczestnicy jak Roman Giertych, który w grudniu 2002 groził premierowi Leszkowi Millerowi Trybunałem Stanu za zakończenie negocjacji akcesyjnych otwierających drzwi do UE, o czym były premier przypomniał dzisiaj na Twitterze. A opozycja nie spocznie na laurach i kolejne marsze już wkrótce. 

Przeczekać protesty

Co teraz może zrobić partia rządząca? PiS przeczeka te protesty. Partia Kaczyńskiego wciąż jest niezwykle silna w sondażach. Czy teraz PiS zorganizuje kontrmanifestację poparcia dla rządu Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy? Dotychczasowy „Marsz Miliona”, o którym pisała posłanka PiS Krystyna Pawłowicz i dziennikarze wspierający partię rządzącą, nie doszedł do skutku.

Marsz poparcia dla władzy wyglądałby dziwnie i mógłby rodzić jednoznaczne skojarzenia. Jedyne, co teraz może zrobić PiS, to złagodzić język, o co zresztą prosił sam prezes Kaczyński, na czas do Światowych Dni Młodzieży. Praca, efektywne działania, zapowiedzi dobrych zmian i prezentowanie radosnych reform - coś, o czym kiedyś mówił Jarosław Gowin. Wdrożenie w życie realnej dobrej zmiany, bez podgrzewania politycznych sporów, może zamknąć opozycji usta. PiS ma w swoich szeregach wiele merytorycznych osób, które potrafią narzucić rzeczową debatę. Czas po nie sięgnąć. 

Cisza przed burzą

A opozycja? Dzisiejszy sukces PO, KOD, Nowoczesnej, PSL i pozostałych formacji to dopiero początek długiego marszu, jak mówił Grzegorz Schetyna. Jednak to Platforma była głównym organizatorem imprezy. Liczne autokary, którymi z całej Polski zostali zwiezieni działacze i zwolennicy formacji oraz KOD-u, były zorganizowane przez partię opozycyjną. To był marsz Platformy, do którego zaproszeni zostali KOD, Nowoczesna i inne podmioty - mówią sami działacze PO. Platforma nie pozwoli sobie odebrać tego zwycięstwa. Tym bardziej, że Schetyna zapamięta ataki Nowoczesnej i KOD sprzed marszu. Obserwujemy ciszę przed burzą.

Okazuje się, że udało się zgromadzić duży tłum (pominę czy dziesiątki tysięcy, czy setki), na tak absurdalnych i dalekich od prawdy hasłach jak: „PiS chce wyprowadzić Polskę z Europy”. Tym tropem podąży partia opozycyjna i będzie eskalować niechęci do rządzących. O co nie będzie trudno, gdyż ci często sami się podkładają, jak choćby wypowiedziami posłanki Pawłowicz na temat UE, od których to słów partia się nie odcina, lub wypowiedzią europosła Krasnodębskiego o potrzebie organizacji referendum ws. wyjścia Polski z Unii.

Jeśli 13 maja dowiemy się, że agencja Moddy’s obniżyła rating Polsce, partia rządząca pewnie oskarży o przyczynienie się do tego również opozycję, czym się tylko ośmieszy. Podgrzewanie sporu o Trybunał też jest na rękę PO, Nowoczesnej, KOD, PSL. A nowy spór przed nami po wypowiedzi prezesa o opozycji, która chce wepchnąć Polakom uchodźców.

Pytanie, na ile wystarczy energii i zainteresowania protestującym. Przed nami wakacje, na które również wybiorą się parlamentarzyści, czyli dwa miesiące spokoju dla rządzących. Polacy, którym nie podobają się rządy PiS, mogą powoli zacząć się przyzwyczajać do rządów dobrej zmiany. Zadziała też pozytywny efekt programu 500 plus.

Jedno jest pewne - 7 maja wygrała PO. Nie KOD, Nowoczesna i zjednoczona opozycja, ale właśnie partia Schetyny, która sprawiała, że marsz świecił głównie niebieskimi flagami partii.  Dla Grzegorza Schetyny, na którym zbyt wiele osób postawiło krzyżyk jako liderze PO, to dopiero początek marszu po władzę… na opozycyjnym froncie. Słusznie postąpił nie wchodząc do koalicji Wolność, Równość, Demokracja. Pierwsze sondaże mogą pokazać jej niskie notowania. Inaczej niż PO.

Schetyna jest twardym graczem i wie jak walczyć. A gra dopiero się rozpoczyna. Pierwszą bitwę wygrała PO. Prezes Kaczyński nie docenił przeciwnika.

Sukces marszu 7 maja nie był przesądzony. Skłócona opozycja, publiczne wypowiedzi liderów partii mających pretensje o podważanie wcześniejszych ustaleń, walka o nazwę marszu i używanie partyjnego logo, wyłamywanie się z tworzenia koalicji ponad podziałami…

Opozycja na tydzień przed marszem zaprezentowała walkę buldogów pod dywanem. A podzielona opozycja to wymarzony prezent dla PiS. Dotychczas to partia rządząca potrafiła mobilizować swój elektorat i gromadzić tłumy na organizowanych przez siebie wiecach.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami