Prezydent uniknął śmierci

Wypadek prezydenckiej limuzyny na autostradzie A4. Pierwsze takie zdarzenie w historii.

Aktualizacja: 06.03.2016 19:47 Publikacja: 06.03.2016 19:14

Fot. Brzeg24. Limuzyna prezydenta Andrzeja Dudy po wypadku na A4

Fot. Brzeg24. Limuzyna prezydenta Andrzeja Dudy po wypadku na A4

Foto: PAP

Zbyt duża prędkość prezydenckiej kolumny i źle posprzątana autostrada po wcześniejszym wypadku mogły być przyczyną piątkowego incydentu z udziałem prezydenta, do którego doszło na autostradzie w okolicach Opola – ustaliła „Rzeczpospolita".

To niejedyne wątpliwości. Szef ochrony prezydenta źle dobrał auto do wizyty w góry. – To nie jest samochód terenowy – wskazują nasi rozmówcy.

Zdarzenie badają prokuratura i Biuro Ochrony Rządu, którego szef Andrzej Pawlikowski wszczął m.in. kontrolę przetargu z 2010 r., w którym kupiono ten samochód. – Taka rzecz nie powinna się zdarzyć – skomentował sam Andrzej Duda.

W piątek prezydent jechał z Karpacza, gdzie otwierał Mistrzostwa Polski Parlamentarzystów i Samorządowców w Narciarstwie Alpejskim, do Istebnej na spotkanie z podopiecznymi fundacji „Dorastaj z nami". Na wysokości Lewina Brzeskiego w prezydenckiej limuzynie strzeliła opona, BMW zjechało do rowu. Nikomu nic się nie stało, choć wypadek mógł się skończyć tragicznie.

Wiadomo, że kolumna miała włączone koguty i jechała – jako pojazdy uprzywilejowane – ponad przepisowe 130 km na godzinę. Według naszych informacji momentami mogło być to nawet ok. 200 km na godzinę. – Gdyby tak było, byłoby to niedopuszczalne – mówi nam jeden z funkcjonariuszy BOR.

Pęknięcie opony w prezydenckim samochodzie to ewenement. – W historii nie było podobnego przypadku – przyznaje borowiec z dużym doświadczeniem.

Potwierdzili to eksperci z centrali koncernu BMW w Monachium, zapewniając, że opona montowana w tym modelu nie powinna wybuchnąć nawet w razie jej przestrzelenia w trakcie jazdy z dużą prędkością (auto to ma ograniczenia prędkości do 210 km na godz.). Zainstalowana w nim opona to typ run flat, o wzmocnionych ścianach, która pozwala na jazdę nawet bez powietrza.

Limuzyna prezydenta marki BMW, serii 7 High Security, to wóz opancerzony, wykonany z blachy, której nie podziurawi nawet ostrzał z karabinu maszynowego, kosztujący według portali motoryzacyjnych ok. 2 mln zł.

Kontrowersje wzbudza jednak fakt, że szef ochrony prezydenta Dudy akurat to auto wybrał na podróż w góry.

– To błąd – mówi nam wieloletni funkcjonariusz tej formacji. – To BMW służy do jazdy po autostradzie, ale nie w góry, gdzie jest lód, kamienie. Ma tylko tylni napęd. Kolumna prezydenta wzięła terenówki z napędem na cztery koła.

BMW, którym poruszał się prezydent Duda, zostało kupione w 2010 r. Auto zawsze stoi na parkingu BOR i przed każdym wyjazdem z głową państwa jest dokładnie sprawdzane pod względem technicznym w stacji diagnostycznej należącej do BOR.

– Stacja ta ma tzw. autoryzacją wewnętrzną BMW, co oznacza, że jest to serwis honorowany przez producenta aut: pracownicy są odpowiednio przeszkoleni, a urządzenia do diagnostyki – z najwyższej półki. Robimy to każdego dnia – tłumaczy nam funkcjonariusz BOR.

Według nieoficjalnych informacji na przyczynę wypadku mogły się złożyć dwie kwestie. – Kilometr, dwa wcześniej był inny wypadek, jezdnia nie była jeszcze dokładnie posprzątana. Być może, to jedna z hipotez, BMW najechało na coś ostrego, a resztę zrobiła prędkość – dodaje nasz informator.

Sprawę potraktowano bardzo poważnie. Do niedzielnego poranka A4 była w tej części zamknięta – na odcinku pracowali biegli, prokuratura i policja. Ponadto prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Ustalenia policji, świadków, oględziny miejsca zdarzenia oraz ekspertyza stanu technicznego BMW nie przyniosły bowiem odpowiedzi na pytanie, dlaczego pękła opona. Ma to ustalić śledztwo. Z kolei szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek zlecił kontrolę floty samochodowej, z której korzysta kierownictwo MON i dowództwo Sił Zbrojnych RP.

To nie pierwszy wypadek z udziałem najważniejszych osób w państwie: w 2003 r. pod Piasecznem spadł rządowy helikopter z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie, w 2010 r. pod Smoleńskiem rozbił się rządowy tupolew z 96 osobami na pokładzie, w którym zginął m.in. prezydent RP Lech Kaczyński.

W piątek prezydenckie BMW prowadził bardzo doświadczony kierowca BOR z 20-letnim stażem. – To dzięki jego umiejętnościom, wyuczonym technikom i refleksowi nic złego się nie stało. Gdyby był mniej doświadczony, nieznający możliwości tego samochodu, na pewno skończyłoby się dachowaniem i tragedią – dodaje jeden z funkcjonariuszy.

Powiedzieli

Andrzej Duda | prezydent RP

Jak państwo widzicie, jestem cały i zdrowy. Sprawa będzie badana przez ekspertów. Jak sądzę, mam nadzieję, że zostanie zbadana porządnie i wnikliwie, bo taka rzecz się nie powinna zdarzyć. Natomiast głębokie podziękowania i ukłony w kierunku pana kierowcy – oficera Biura Ochrony Rządu, który prowadził samochód.

Paweł Soloch | szef BBN

Taka rzecz nie powinna się zdarzyć. Opony nie pękają w samochodach ważnych osób. Powinien być bardzo dobrze przygotowany. To prawie 4 tony. Wyrazy uznania dla kierowcy. Gdyby samochód zaczął koziołkować, to wszyscy pasażerowie byliby zmiażdżeni. To wydarzenie niezwykłe i niebezpieczne.

Patryk Jaki | wiceminister sprawiedliwości

Ja bardzo dobrze znam tę trasę. Niewiele brakowało, by ten samochód przebił barierkę. I do czego by doszło? Drugi prezydent mógł ponieść śmierć w tragicznych i dziwnych okolicznościach. Jedno jest pewne, Bartłomiej Sienkiewicz miał rację – przez osiem lat budowano państwo teoretyczne, które nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa prezydentowi.

Sławomir Neumann | wiceszef PO

Wydarzył się kolejny incydent z udziałem najważniejszych osób w państwie. (...) Przyczyny mogły być różne, łącznie z wadą fabryczną. Warto, by dyskusja o środkach transportu dla najważniejszych osób w państwie wróciła. Warto wznieść się ponad emocje polityczne. (...) Nie może być tak, że najważniejsze osoby w państwie są źle przewożone, źle chronione.

Jacek Sasin | PiS

To nie powinno się zdarzyć. To pokazuje, jak ważne są zmiany, jakie w służbach następują, i w jakim stanie obecny rząd je odziedziczył po ośmiu latach rządu PO i PSL.

—tk, tvp, tvn24, radiozet

Zbyt duża prędkość prezydenckiej kolumny i źle posprzątana autostrada po wcześniejszym wypadku mogły być przyczyną piątkowego incydentu z udziałem prezydenta, do którego doszło na autostradzie w okolicach Opola – ustaliła „Rzeczpospolita".

To niejedyne wątpliwości. Szef ochrony prezydenta źle dobrał auto do wizyty w góry. – To nie jest samochód terenowy – wskazują nasi rozmówcy.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS