Czytaj więcej:

Wałęsa podkreśla, że choć "nie chce i nie może kłamać", to jednak "ujawnić też nie może", bo "nie da się zrealizować po ujawnieniu". "Więc pytany kluczę odpowiadam maskująco, to powoduje podejrzenia i błędne oceny" - dodaje.

"Od urodzenia chciałem wywrócić komunizm. Ale kiedy mogłem się do tego przyznać i ogłosić a także powiedzieć w którym miejscu jestem. Wiele w żuciu miałem podobnych zdarzeń i zachowań. Pewne pojęcia, określenia i zachowania pasują tylko do pewnych sytuacji, nie można ich przenosić i oceniać w innych realiach. Współpraca z SB możliwa tylko, ale nie możliwa, no właśnie, gdzie i kiedy i w jakim celu" - pisze Wałęsa.

Następnie Wałęsa pisze, że po przegranym strajku w 1970 roku jego celem było "rozpoznać przeciwnika, dążyć do zwycięstwa, zminimalizować straty, ratować mądrych ludzi". "Przyszłe zwycięstwo widziałem na bazie ZZ w zakładach pracy i przez przygotowanie kadrówki do mądrego kierowania strajkiem i dalej w zależności od wielkości zwycięstwa. Hamowałem więc prowokatorów, pijaków i awanturników, pchających do bijatyk, strat i przegranej sprawy. Jeśli można tu dopatrywać się współpracy. To w tej koncepcji SB ze mną mieliśmy ten sam wspólny cel" - wyjaśnia.

"Moim zdaniem największe w życiu sukcesy odniosłem w tedy w 1970 do 1976 r wtedy więc wyprowadziłem swoją koncepcję bez większych strat, rozpoznałem przeciwnika. Tak powstały fundamenty pod zwycięstwo sierpnia 1980 r.".

"Po osiągnięciu swoich założonych celów SB wyrzuciłem przy świadkach dwóch kierownikach zakładu gdzie pracowałem. Można sprawdzić. Oczywiście nie darowali by mi tego czynu , ale. Opatrzność jak zawsze pomogła mi" - podsumowuje Wałęsa.

Z ujawnionych przez IPN dokumentów znalezionych w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wynika, że w latach 1970-1976 Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek", a za swoją współpracę otrzymywał pieniądze. Wałęsa wielokrotnie zaprzeczał współpracy z SB - twierdził też, że dokumenty znalezione u Kiszczaka zostały sfałszowane.