Złamałem kręgosłup

To nie żart ani metafora. Zwaliłem się z ganku, niosąc drewno do kominka. Półtora metra w dół, na glebę, bez ostrzeżenia. Plecy stęknęły.

Aktualizacja: 11.01.2016 15:13 Publikacja: 10.01.2016 21:00

Piotr Aleksandrowicz

Piotr Aleksandrowicz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Nie, świat nie stanął na głowie. W wymiarze osobistym oznacza to, że nie ma życia. Jest pustynia. Leżysz na grzbiecie bez ruchu. Dzień mija za dniem. W wymiarze finansowym – koniec z zarobkami, które dotychczas utrzymywały cię przy życiu. W wymiarze zawodowym lot na grzbiet zakończył korzystanie z internetu, komputera, pisanie na klawiaturze, znakomitą większość lektur, niemal wszystkie źródła informacji z wyjątkiem radia. Zero selekcji. Tylko to, co akurat nadają na tym lub innym kanale. Już nie ma tysięcy źródeł informacji, są dwa, trzy, cztery.

Czy można sobie wyobrazić podobne trzęsienie ziemi w odniesieniu do korporacji czy państwa? Popatrzmy. Korporacja może zbankrutować. Prawie z dnia na dzień stracić głównych klientów, a czasem nawet wszystkich.

To „prawie" jest ważne. To jest cała różnica między człowiekiem, który jest kruchy, i korporacją, która ma pole manewru. Korporacja, zanim zderzy się z glebą, może zmienić strategię, sposób finansowania, pozyskać nowych akcjonariuszy, wyrzucić starych. Choć nie jest to łatwe. Wiele ryzyk musi się zmaterializować, i to wysokich, by firma pogrążyła się w upadłości, rzeczywiście stanowiącej wstrząs gospodarczy.

Znakomita większość upadłości jest tak samo naturalna dla losów przedsiębiorstwa jak nieudana kampania reklamowa, utrata klienta, fiasko nakładów rozwojowych czy błąd personalny w zarządzie, tylko o większym ciężarze gatunkowym.

Korporacja pada, po czym może zacząć nowe. Może podnieść się z bankructwa. Jak nie ona sama, to jej kluczowe aktywa. Ludzie znajdą nową pracę, top menedżer też może zacząć nowe życie, masa upadłościowa znajdzie zastosowanie, choćby było to zastosowanie złomu.

Państwa bankrutują jeszcze rzadziej. To są procesy wieloletnie. Często poprzedzone serią fałszywych kroków, które niszczą fundamenty państwa, ale można powiedzieć z premedytacją – jako efekt błędnych poglądów i strategii. Upadłość państwa jest na życzenie.

Zasadniczo państwo, jeśli nie chce, to nie zbankrutuje. A zatem ma uniwersalną i odporną na wstrząsy poduszkę. Korporacja – poduszeczkę. Człowiek nie ma nic.

O tym, że państwa są w najbardziej komfortowej sytuacji, już wspominałem. Ale też ta najbardziej komfortowa sytuacja ma często negatywne skutki, rozłożone na milionowe masy ludzi.

Grecja i Włochy nie upadły jeszcze, ale zatrzymały się na poziomie rozwoju sprzed 20 lat. I nie widać specjalnie mechanizmu, który miałby tę sytuację zmienić. W mojej klasyfikacji to państwa za smugą cienia, przegrywające. W lepszej sytuacji są państwa niewykorzystujące szans, w jeszcze lepszej – te, które je wykorzystują. W najlepszej – liderzy.

Polska od mniej więcej dziesięciu lat zaczęła przesuwać się z grupy państw wykorzystujących szanse w stronę tych, które je tracą.

Ja swój proces poruszania się po osi znaczenia zacząłem i zakończyłem w ułamku sekundy. Choć jeśli państwo ten tekst czytają, to być może jeszcze na słowo „zakończyłem" i głuchy odgłos wbijanego gwoździa za wcześnie.

PS. Od trzech lat jestem chory na raka płuc. Niestety, mimo operacji choroba się wznowiła.

Nie, świat nie stanął na głowie. W wymiarze osobistym oznacza to, że nie ma życia. Jest pustynia. Leżysz na grzbiecie bez ruchu. Dzień mija za dniem. W wymiarze finansowym – koniec z zarobkami, które dotychczas utrzymywały cię przy życiu. W wymiarze zawodowym lot na grzbiet zakończył korzystanie z internetu, komputera, pisanie na klawiaturze, znakomitą większość lektur, niemal wszystkie źródła informacji z wyjątkiem radia. Zero selekcji. Tylko to, co akurat nadają na tym lub innym kanale. Już nie ma tysięcy źródeł informacji, są dwa, trzy, cztery.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację