Przekonuje o tym reportaż „Święta wojna Rosjan" Barbary Włodarczyk. „Święta wojna" to tytuł pieśni, która jest dla Rosjan jak hymn. Została napisana i po raz pierwszy zaśpiewana w czasie II wojny światowej - dla żołnierzy radzieckich jadących na front. Skomponował ją Aleksandrow, dziś chór jego imienia mający siedzibę w Moskwie, nadal wykonuje ją z pietyzmem i wyjątkowym szacunkiem – nawet w czasie prób chórzyści śpiewają ją na stojąco. W 2008 roku zespół wykonał pieśń nawet w siedzibie NATO w Brukseli i była tam ponoć przyjęta z entuzjazmem.
Ostatnio „Świętą wojnę" śpiewano na prorosyjskich wiecach na Krymie i antykijowskich w Moskwie.
- Jak słyszę pierwsze słowa „Wstawaj kraju ogromny, wstawaj do śmiertelnego boju" to aż chcę chwycić za broń – mówi 50-letni Wowa, weteran wojny w Afganistanie. 9 maja to w Rosji wciąż nie tylko dzień wolny od pracy, ale przede wszystkim największe święto narodowe. Według badań opinii publicznej, dla 80 procent Rosjan triumf nad faszyzmem to główny powód do dumy narodowej.
Choć większość przywódców europejskich odmówiła przyjazdu na paradę z okazji 70. rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem - Rosjan to nie martwi.
- Narodowa wielka wojna ojczyźniana jest dla Rosjan największą świętością -mówi Wiktor Jerofiejew, opozycyjny pisarz rozliczający w swoich książkach rodzimą historię. - Zdradzę wam sekret: wygraliśmy wojnę, bo Rosjanie mniej boją się śmierci niż Europejczycy.