Amerykańska armia samobójców

Więcej amerykańskich żołnierzy ginie w wyniku samobójstw niż od kul wroga. Dowódcy są bezradni

Publikacja: 09.06.2012 00:19

Ranny żołnierz armii amerykańskiej ewakuowany z prowincji Helmand w Afganistanie (maj 2011)

Ranny żołnierz armii amerykańskiej ewakuowany z prowincji Helmand w Afganistanie (maj 2011)

Foto: AP, Kevin Frayer Kevin Frayer

Od początku roku minęło 155 dni. W tym czasie zabiło się 154 żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych. Czyli jeden dziennie. To o połowę więcej niż w tym samym czasie zginęło na polach bitew w Afganistanie. I o 25 więcej niż w tym samym okresie w zeszłym roku. W większości zastrzelili się z broni służbowej podczas warty lub w koszarach. Część podczas pobytu w domu.  Najwięcej samobójstw było wśród żołnierzy, którzy brali udział w więcej niż jednej zmianie w Afganistanie lub Iraku.

Sprawa wywołuje olbrzymie zaniepokojenie w sztabach US Army. W Pentagonie założone zostało specjalne Biuro ds. Zapobiegania Samobójstwom, uruchomiono kilka anonimowych linii telefonicznych i czatów internetowych, zwiększono obecność psychologów w bazach wojskowych oraz wprowadzono specjalne szkolenia, na których żołnierze uczeni są, jak radzić sobie ze stresem.

Mniej walki, więcej desperacji

Wszystko na nic. – Nasza armia jest w nieprawdopodobny sposób zestresowana. W końcu to już dziesiąty rok wojny. Paradoks polega na tym, że liczba samobójstw wzrasta wtedy, kiedy zmniejsza się natężenie walk i oddziały są wycofywane do koszar. Czyli tak jak jest obecnie w Afganistanie – powiedział portalowi Politico  dr Stephen N. Xenakis, były amerykański generał i psychiatra.

Wśród innych powodów podawanych przez specjalistów wymienia się między innymi: syndrom stresu pourazowego, tęsknotę za domem, kłopoty finansowe związane ze światowym kryzysem ekonomicznym, poczucie, że operacja w Afganistanie zakończy się fiaskiem, a nawet... panującą w wojsku atmosferę macho, która powstrzymuje żołnierzy cierpiących na depresję przed zwracaniem się do specjalistów.

„Zachowujcie się jak dorośli"

Tak uważa między innymi Kim Ruocco, wdowa po majorze Johnie Ruocco, pilocie śmigłowca walczącym w Iraku, który powiesił się w 2005 roku. Według niej jej mąż wstydził się przyznać, że boryka się z problemami. – Obawiał się, że jego koledzy uznają go za słabeusza, że próbuje się wymigać od walki i kolejnego wyjazdu na wojnę. Tymczasem mój mąż był ciężko chory. Po tym, gdy został ranny, popadł w depresję. I właśnie dlatego nie żyje – dowodziła pani Ruocco w rozmowie z amerykańskimi dziennikarzami.

Wielu wojskowych podobne „psychologizowanie" jednak irytuje. „Samobójstwo to akt samolubny. Mam już po dziurki w nosie żołnierzy, którzy odbierają sobie życie, po czym inni muszą sprzątać za nich bałagan [w Afganistanie]. Bądźcie dorośli i zachowujcie się jak dorośli. Radźcie sobie z życiowymi problemami jak reszta z nas" – napisał na swoim blogu dowódca 1. Dywizji Pancernej Dana Pittard.

I choć po wystąpieniu tym posypały się na niego gromy ze strony lewicowych mediów i sztabu armii, oficer stwierdził, że nie ma najmniejszego zamiaru przepraszać.

Według konserwatywnych ekspertów wzrost liczby samobójstw związany jest raczej z upadkiem morale. Ma ona zaś wynikać ze zniewieścienia części dzisiejszych żołnierzy oraz z działań lewicowych mediów, które przedstawiają wojnę w Afganistanie jako niesprawiedliwą, a żołnierzy jako morderców.

Opinia:

Martin van Creveld, słynny teoretyk wojskowości z Izraela

Amerykańscy żołnierze w Afganistanie są skonfudowani i zagubieni. Codziennie są narażeni na śmierć, codziennie ktoś ich chce zastrzelić lub wysadzić w powietrze w imię Koranu. Gdy jednak jakiś żołnierz w odruchu wściekłości spali ten Koran – zaraz staje przed sądem i sypią się na niego gromy. Armia za nim nie stoi, armia się go wypiera. Żołnierze dostają broń i mają zabijać talibów. Gdy jednak sfotografują się razem z ciałami zabitych wrogów, zaraz media robią z nich morderców.

Amerykanie są w Afganistanie dziesięć lat.

Biją się daleko od domu, w dalekim egzotycznym kraju i widzą, że ta misja prowadzi donikąd. A jednocześnie cały czas słyszą, że wygrywają, że odnieśli wspaniałe zwycięstwo, wprowadzili w Afganistanie demokrację. Świętowanie zwycięstwa, zanim się je osiągnęło, jest pierwszym krokiem do klęski. Niestety Amerykanie nie mają pojęcia, jak prowadzić takie wojny. W efekcie ich armia w Afganistanie rdzewieje. Upada jej morale, przeżera ją demoralizacja. Wysoka ilość samobójstw to tylko jeden z jej objawów. Inne to nadużywanie alkoholu, okrucieństwa wobec cywilów, dezercje i konflikty wewnętrzne. Procesu rozkładu nie da się już powstrzymać. Ta wojna trwa po prostu o wiele za długo. Jedynym rozwiązaniem jest wycofanie się i powrót do domu. Jak najszybszy.     —not. p.z.

Od początku roku minęło 155 dni. W tym czasie zabiło się 154 żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych. Czyli jeden dziennie. To o połowę więcej niż w tym samym czasie zginęło na polach bitew w Afganistanie. I o 25 więcej niż w tym samym okresie w zeszłym roku. W większości zastrzelili się z broni służbowej podczas warty lub w koszarach. Część podczas pobytu w domu.  Najwięcej samobójstw było wśród żołnierzy, którzy brali udział w więcej niż jednej zmianie w Afganistanie lub Iraku.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782