Inwestorzy mogą już złożyć do wójta, burmistrza czy prezydenta miasta wniosek o uchwalenie ZPI, czyli rodzaju planu miejscowego wykonywanego w większości na koszt przedsiębiorcy. Ten ostatni finansuje opracowanie projektu planu, a kolejno może zostać zobowiązany do zrealizowania inwestycji uzupełniającej, np. drogi, szkoły, przedszkola czy przychodni zdrowia. Od takich dodatkowych przedsięwzięć radni mogą uzależnić swoją pozytywną decyzję umożliwiającą uchwalenie ZPI, dzięki któremu powstanie inwestycja główna, np. blok mieszkalny czy fabryka.
– Przepisy są sformułowane na tyle szeroko, że można w inwestycji uzupełniającej wykonać bardzo wiele zadań oczekiwanych przez gminy – mówi Maciej Berek, główny legislator Pracodawców RP.
Jak zauważa, jest to tak naprawdę przeniesienie części kosztów wykonywania zadań publicznych na podmiot prywatny. Procedura ZPI będzie prowadzona na zasadzie negocjacji – zarówno gmina, jak i inwestor będą chcieli zyskać jak najwięcej, a ponieść jak najmniej kosztów. Po wypracowaniu kompromisu strony zgodzą się na odpowiednie dla nich warunki.
Czytaj więcej
Senat chce dać samorządom więcej czasu na przygotowanie się do wielkiej reformy.
Deweloperzy obawiają się braku „widełek”
Michał Leszczyński, starszy prawnik Polskiego Związku Firm Deweloperskich, podkreśla, że deweloperzy od lat prowadzą inwestycje publiczne przy okazji komercyjnych przedsięwzięć, a zaangażowanie sięga setek milionów złotych w skali kraju. Głównie są to inwestycje drogowe i wodno-kanalizacyjne, ale i na podstawie specustawy mieszkaniowej w ostatnich latach budowa lub rozbudowa szkół podstawowych czy urządzanie terenów zieleni.