Naczelny Sąd Administracyjny zajął się sprawą firmy przewozowo-handlowo-usługowej, która straciła zezwolenie na wykonywanie regularnego przewozu osób w krajowym transporcie drogowym.
Doszło do tego po przeprowadzonej przez urzędników kontroli, która wykazała, że na sprawdzanych przez nich przystankach nie znajdowały się obowiązujące rozkłady jazdy; przewoźnik zatrzymywał się na postojach, na których podróżni nie znajdowali informacji o tym, kiedy można się go spodziewać. W odpowiedzi na te ustalenia firma wskazała, że rozkładów brakuje, bo ktoś zrywa je z przystanków. Poinformowała, że uzupełniła braki, jednak zdaniem urzędników - nadal w sposób niewystarczający. Zaś fakt, że na przystankach ostatecznie wywieszone zostały rozkłady z nazwą innego przedsiębiorstwa (należącego do męża właścicielki firmy), tłumaczono pomyłką pracownicy.
Czytaj więcej
Kierowca, który wiózł pasażerów bez zezwolenia i licencji, zapłaci 12 tys. zł kary.
Rozkłady innego przewoźnika
Ostatecznie jednak marszałek województwa podkarpackiego zdecydował o cofnięciu zezwolenia, a jego decyzję podtrzymało samorządowe kolegium odwoławcze. Rozstrzygnięcie to firma zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie, jednak ten oddalił jej skargę. Podzielił ustalenia, że była ona wzywana do usunięcia naruszeń, ale nie zabezpieczyła właściwie swoich rozkładów, nie uzupełniała braków w nich na bieżąco, a na postojach umieszczała rozkłady innego przewoźnika. Tym samym naruszyła przepisy ustawy o transporcie drogowym.
Firma nie zgodziła się z takim stanem rzeczy i zdecydowała się złożyć do NSA skargę kasacyjną. Jednym z podniesionych w niej argumentów były okoliczności od niej niezależne, które uniemożliwiały – w jej ocenie – działanie zgodne z warunkami zezwolenia; nie miała bowiem wpływu na zachowanie osób niszczących rozkłady.