Arkadiusz Krasnodębski: Wyjść z Rosji, to być po jasnej stronie mocy

Po wojnie Ukraina będzie musiała zbudować nowoczesny system prawny – przewiduje Arkadiusz Krasnodębski, partner zarządzający kancelarii Dentons w Polsce.

Publikacja: 29.03.2022 05:50

Arkadiusz Krasnodębski: Wyjść z Rosji, to być po jasnej stronie mocy

Foto: AdobeStock

Firma Dentons wycofała się z Rosji. Łatwo wam przyszła ta decyzja?

Czwartek 24 lutego całkowicie zmienił zasady gry, także w biznesie. Decyzja wycofania się z kraju, który wszczyna wojnę, zapadła błyskawicznie. Należało też jednak zastanowić się, jak zadbać o bezpieczeństwo pracowników i współpracowników – przede wszystkim tych z Kijowa, potem tych z Moskwy i Petersburga, łącznie ok. 250 osób. Żadna inna międzynarodowa firma prawnicza nie miała w Rosji tak licznego zespołu. Łatwo zlikwidować biuro mające kilka osób, ale zupełnie inaczej przeprowadza się taką operację w dużej skali. Sama decyzja o wycofaniu się z Rosji zapadła w kilka dni. Wiedzieliśmy, że dalsza nasza obecność w Rosji nie jest już możliwa, a biura w Moskwie i Petersburgu będą działały poza naszymi strukturami. Formalne jednak dogranie wyjścia z Rosji zajęło kolejne dwa tygodnie. Można pytać, dlaczego aż tyle, ale żeby odpowiedzialnie powiedzieć: „wychodzimy”, musieliśmy nie tylko podjąć decyzję, lecz szybko załatwić sprawy organizacyjne. Były też do rozwiązania kwestie formalne, bo rosyjscy wspólnicy Dentons mieli taki sam status jak inni wspólnicy naszej globalnej kancelarii. Nasze dawne biura pozostaną na rynku, ale będą działały już pod własną nazwą, bez powiązania z Dentons.

Czytaj więcej

Przedsiębiorcy dostaną pomoc w czasie wojny. Decyzja Komisji Europejskiej

Czy polski oddział pańskiej firmy miał jakichś rosyjskich klientów?

Tak, w dniu wybuchu wojny mieliśmy trzech klientów powiązanych z kapitałem rosyjskim. Partnerzy warszawskiego biura Dentons już w pierwszych dniach wojny ogłosili swoją decyzję o zakończeniu współpracy z klientami z Rosji oraz z powiązanymi z nimi podmiotami. Zdecydowaliśmy też, że nie będziemy przyjmować od nich nowych zleceń. Warszawskie biuro, którym kieruję od dziewięciu lat, wyprzedziło globalne działania firmy. Jako pierwsi wypowiedzieliśmy pełnomocnictwa. To sprawa bez precedensu w naszej branży, ale nie było miejsca na dyskusję ani strach. To nie jest kwestia biznesowa, lecz godności, wartości i integralności nas jako ludzi. Trzeba opowiedzieć się po jasnej stronie mocy.

Jak klienci w Rosji odnieśli się do waszej decyzji?

Powiadomiliśmy ich 8 marca, a Dzień Kobiet jest w Rosji świętem państwowym. Jednak milczeli i w następnych dniach. Może ich szefowie nie wiedzieli, co powiedzieć. Tam jednak panują inne porządki niż w wolnym świecie. Konsekwencje nieostrożnych słów mogą być dotkliwe.

Dużo straciliście na tych kontraktach?

Mniej niż 5 proc. rocznych przychodów biura warszawskiego. Jednak w takich sytuacjach nie chodzi o pieniądze, lecz o fundamentalne wartości. Nie zgadzam się z Miltonem Friedmanem, że istotą biznesu jest biznes.

Co się stało z prawnikami z biura w Kijowie?

Udało się nam ewakuować zespół z rodzinami częściowo do Polski, częściowo na ukraińskie Zakarpacie. To się wydarzyło bardzo szybko, również dzięki bezpośredniemu zaangażowaniu warszawskiego biura. Tym, którzy trafili do Polski, wynajęliśmy mieszkania w pobliżu naszego biura na Powiślu. Dzieci już chodzą do polskich szkół. Dajemy wszystkim wsparcie medyczne, psychologiczne, logistyczne, także w codziennych, najbardziej prozaicznych sprawach. Staramy się aktywizować ich zawodowo, to świetni prawnicy, tłumacze. W sumie nasza ukraińska załoga liczyła 51 osób, ale nie wszyscy mogli wyjechać. Wielu z nich to mężczyźni w wieku poborowym. Zostali bronić kraju.

Każda wojna przynosi straty, ale są firmy, które na wojnie dobrze zarabiają, jak Wokulski w „Lalce”. Jakie to firmy?

Dziś wojna rozgrywa się też w przestrzeni wirtualnej. Wielkie możliwości rozwoju zyskają firmy zajmujące się choćby cyberbezpieczeństwem. Nie tylko jednak informatycy, ale i np. firmy produkujące żywność, które właściwie zareagują na osłabienie eksportu przez Ukrainę. W tym roku wiele ukraińskich pól pozostanie nieobsianych, możemy więc odczuć dotkliwie spadek podaży w przemyśle spożywczym i w rolnictwie. Zresztą wojna zmieni działania wielu gałęzi biznesu. Jedną z nich jest odejście od rozbudowanych łańcuchów dostaw. Jako branża prawnicza i doradcza będziemy też wspierać klientów, którzy zmienią swoje strategie biznesowe po wyjściu z Rosji. Europa znów redefiniuje politykę energetyczną. Tym razem pod przymusem zależności surowcowej od Rosji. To da wielki impuls energetyce odnawialnej, ale i zmieni przyzwyczajenia odbiorców. Oni też będą uczestniczyli w łańcuchu dostaw energii.

A czym się zajmą prawnicy po wojnie?

Gdy wojna się skończy, oby pomyślnie dla Ukrainy, to dla tamtejszych prawników wielkim wyzwaniem będzie stworzenie na nowo systemu prawa gospodarczego. Oczywiście cały kraj będzie chciał się odbudować, pewnie zażąda od Rosji reparacji wojennych. Nieodzowne będzie wsparcie finansowe ze strony Unii Europejskiej. Na pewno Ukraina będzie chciała wykorzystać wszystkie swoje zasoby, począwszy od bogactw naturalnych, a skończywszy na potencjale intelektualnym, by wejść do grupy krajów o rozwiniętej i stabilnej gospodarce. Podkreślę, że naprawdę istotnym elementem odbudowy powinien być nowoczesny system prawny. Tak czy inaczej, nastąpi intensywny rozwój współpracy gospodarczej między polskimi i ukraińskimi firmami.

Było w tych relacjach nieco nieufności…

Nie bez powodu, budowanie biznesu na Ukrainie nie zawsze się polskim przedsiębiorstwom udawało. Jednak dzisiejsza sytuacja, gdy przyjmujemy miliony uchodźców i w ten sposób nawiązuje się wiele nowych więzi – gospodarczych i prywatnych – może wpłynąć na poprawę tych relacji. Także w aspekcie pewnych zaszłości historycznych, które gdzieś tam, choć drugoplanowo się pojawiały. Kiedyś jeszcze wspólnie wyślemy telegram do piekła, a adresatem będzie Władimir Putin. Tą wojną, nie mając takiego zamiaru, zbliżył do siebie Polaków i Ukraińców.

Firma Dentons wycofała się z Rosji. Łatwo wam przyszła ta decyzja?

Czwartek 24 lutego całkowicie zmienił zasady gry, także w biznesie. Decyzja wycofania się z kraju, który wszczyna wojnę, zapadła błyskawicznie. Należało też jednak zastanowić się, jak zadbać o bezpieczeństwo pracowników i współpracowników – przede wszystkim tych z Kijowa, potem tych z Moskwy i Petersburga, łącznie ok. 250 osób. Żadna inna międzynarodowa firma prawnicza nie miała w Rosji tak licznego zespołu. Łatwo zlikwidować biuro mające kilka osób, ale zupełnie inaczej przeprowadza się taką operację w dużej skali. Sama decyzja o wycofaniu się z Rosji zapadła w kilka dni. Wiedzieliśmy, że dalsza nasza obecność w Rosji nie jest już możliwa, a biura w Moskwie i Petersburgu będą działały poza naszymi strukturami. Formalne jednak dogranie wyjścia z Rosji zajęło kolejne dwa tygodnie. Można pytać, dlaczego aż tyle, ale żeby odpowiedzialnie powiedzieć: „wychodzimy”, musieliśmy nie tylko podjąć decyzję, lecz szybko załatwić sprawy organizacyjne. Były też do rozwiązania kwestie formalne, bo rosyjscy wspólnicy Dentons mieli taki sam status jak inni wspólnicy naszej globalnej kancelarii. Nasze dawne biura pozostaną na rynku, ale będą działały już pod własną nazwą, bez powiązania z Dentons.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego