Jabłka to ciekawy biznes

Wierzę, że szlak uczyni z turystyki lokomotywę rozwoju gospodarczego naszego obszaru, zwłaszcza w pozarolniczych działach gospodarki na wsi – mówi Alicja Stępień, prezes Stowarzyszenia Sandomierski Szlak Jabłkowy.

Publikacja: 24.09.2017 23:00

Jabłka to ciekawy biznes

Foto: materiały prasowe

Rz: Liczący ponad 200 km Sandomierski Szlak Jabłkowy przebiega przez miasteczka i wioski położone wśród owocowych sadów. Jest tam wiele zabytków i innych atrakcji, ale my porozmawiajmy o najważniejszej części szlaku poświęconej jabłkom. To bardzo stary na Sandomierszczyźnie biznes.

Alicja Stępień: Rzeczywiście, nasi ogrodnicy od wielu pokoleń pielęgnują sady i tworzą nowe odmiany. I to nie tylko jabłek, ale też grusz, owoców pestkowych i jagodowych. Mamy również plantacje orzechów laskowych. Sandomierski Szlak Jabłkowy to w rzeczywistości pięć tras tematycznych.

Pierwszą, związaną właśnie z pokoleniową tradycją ogrodniczą, nazwaliśmy Apetyczną. W gospodarstwach można się dowiedzieć i zobaczyć, co różni dawne i obecne sposoby uprawy. Można kupić owoce różnych odmian – także tych starych. Do tego ogrodnicy oferują bogatą spiżarnię domowych konfitur, soków, dżemów, nalewek, musów czy kompotów. Goście próbują regionalnych przysmaków, z których wiele wpisanych jest na Listę Produktów Tradycyjnych. Inne, jak morela sandomierska Zaleszycka, wyróżnione zostały Perłami Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego, zaś tradycyjne jabłka sandomierskie otrzymały znak towarowy Jakość Tradycja.

Jest też coś dla koneserów wina – i to polskiego...

Tak. Odradzająca się na ziemi sandomierskiej tradycja uprawy winorośli zaowocowała powstaniem kilku winnic, które z powodzeniem funkcjonują i odnoszą sukcesy na konkursach branżowych. Takie miejsca są w Faliszowicach (winnica Nobilis), Pęchowie (Na Zawrocie), Sandomierzu (św. Jakuba), na Chwałkach (Paterkówka) czy w Radoszkach (Winnica Król). Ci, którzy powiększają uprawy albo dopiero planują nasadzenia, mogą tam kupić sadzonki. Plantatorzy udzielą wskazówek przydatnych przy zakładaniu własnych upraw, poczęstują winem otrzymanym z lokalnych szczepów winogron, a w sezonie – także owocami. Nowością w ofercie są suszone liście winogron, z których można przygotowywać napar.

Szlak to również artyści ludowi zarabiający na swojej sztuce, a także gospodarstwa agroturystyczne z oryginalnymi ofertami.

Co do regionalnych twórców, to mamy w czym wybierać. Nasi artyści uczą wyplatania wieńców dożynkowych, robią biżuterię z krzemienia pasiastego i oryginalną z sutasz (technika tworzenia biżuterii – red.), malują obrazy pędzlem i „nicią". Są też wśród nich floryści hodujący rzadkie rośliny i twórczynie niepowtarzalnych kompozycji z bibuły. To wszystko można zobaczyć na trasie Artystycznej.

Szlak to także turystyka aktywna. Tutaj są trasy rowerowe, działają przystanie kajakowe. Mamy stadninę oferującą jazdę konną i oznaczone szlaki do wędrowania, a zimą zapraszamy na stok narciarski w Konarach.

Agroturystyka to rzeczywiście jest biznes, który się przy jabłkowym szlaku dobrze rozwija. Ciekawostką jest z pewnością stuhektarowe gospodarstwo rybackie w Zawidzy (gm. Łoniów). To istny raj dla wędkarzy. Mogą tam łowić, kupić sprawioną rybę lub posmakować przyrządzonych przez miejscowe gospodynie potraw, np. karpia marynowanego „łoniowiaka", docenionego w konkursie „Nasze sandomierskie – kulinaria regionalne".

Teraz trzeba to wszystko jeszcze – a może aż – dobrze wypromować.

Tak, zdajemy sobie sprawę, że o klienta trzeba zawalczyć z innymi regionami Polski. Dlatego wkrótce ruszamy z nową kampanią promocyjną. Zostanie zaktualizowana strona internetowa, przenosimy się do nowej siedziby w Obrazowie, tuż obok Izby Tradycji Ogrodniczej, jedynej w regionie sandomierskim. Nasze reklamy widnieją w miejscach o szczególnie dużym natężeniu ruchu turystycznego, takich jak Sandomierz, Bałtów, Pacanów, czy w Nowej Słupi – centrum polskiej metalurgii. W mediach ukazują się kilkuminutowe spoty zachwalające Sandomierski Szlak Jabłkowy. Rozkolportujemy ulotki i w nowych punktach informacyjnych w kraju umieścimy specjalne, metalowe wieszaki w kształcie jabłoni, której konary symbolizują pięć szlaków tematycznych. Zawisną na nich kolorowe wizytówki atrakcji dostępnych na jabłkowym szlaku.

Kto za to wszystko zapłaci i ile?

Projekt współfinansowany jest przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Koszt to 64,5 tys. zł, w tym dofinansowanie w kwocie 50 tys. zł. Pozostałe pieniądze pochodzą z funduszy własnych stowarzyszenia i dotacji samorządowych w powiecie sandomierskim.

Czy pani zdaniem szlak jabłkowy pobudzi gospodarkę okolic Sandomierza?

Z całą pewnością tak. Wierzę, że uczyni z turystyki lokomotywę rozwoju gospodarczego naszego obszaru, zwłaszcza w pozarolniczych działach gospodarki na wsi, w tym turystyce wiejskiej i agroturystyce. Pomoże w bezpośredniej sprzedaży z gospodarstw, pozwoli na wzrost dochodów. Ponadto kreuje on nowe miejsca pracy, wpływając na rozwój drobnej przedsiębiorczości.

Czego jeszcze potrzebuje ta część regionu świętokrzyskiego, by wzmocnić się gospodarczo?

W przypadku turystyki wiejskiej istnieje wciąż wysokie zapotrzebowanie na produkty zawierające dużą dozę przeżyć. Dziś nie wystarcza użycie sloganów w stylu: „przeżyj", „odkryj", „posmakuj", „poczuj". Muszą się za nimi kryć naprawdę kreatywne i nowatorskie oferty, które współgrają z potrzebami rynku. W tym miejscu warto się ponownie zastanowić nad innowacyjnością produktów turystyki wiejskiej i nad takimi jej formami, które będą podporządkowane idei wiejskości. Sprzedawanie doznań nie musi oznaczać zawsze emocji i dużo adrenaliny, ale wręcz przeciwnie. Są klienci poszukujący w turystyce całkiem odmiennych przeżyć: luzu, wyciszenia, refleksji.

Turystyka to sezonowy biznes. A może jednak jabłka dają zarobić przez cały rok?

Poprzez turystykę jabłkową na Jabłkowej Wyspie, Jabłkolandii, można ożywić rynek sandomierski w ciągu całego roku. Po sezonie i po zbiorach owoców przychodzi czas na sprzedaż bezpośrednią z gospodarstwa. Najbardziej opłaca się sprzedaż przetworów. Dlatego stawiamy na przetwórstwo. Na Sandomierszczyźnie powstają małe przetwórnie. Szczególnie naturalne soki jabłkowe to dobry biznes. Nasze grupy producenckie dostały na sok certyfikaty. W Dwikozach jest inkubator przetwórstwa, gdzie z jabłek produkuje się musy, ale też chipsy.

Cały rok zarabia się na kuchni regionalnej; tam też jabłka są ważne. Mamy fajne sklepiki, przydomowe stragany, gadżety owocowe, szkółki sadownicze. Jest spa jabłkowe, a w nim usługa Pokusa Ewy – jabłkowe odchudzanie i masaże. Powstają też kosmetyki bazujące na jabłkach. To niewątpliwie jest biznes z przyszłością i niezliczonymi możliwościami.

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego