Tajemnice niewielkiego cypla

Okolice jeziora Szlamy na Podlasiu mogą kryć jedną z nierozwiązanych tajemnic historycznych okresu powojennego.

Publikacja: 17.10.2016 21:00

Jezioro Szlamy wciśnięte jest w granicę polsko – białoruską. Znajduje się na wschodzie powiatu augustowskiego w gminie Płaska. Zbiornik ten to raj dla turystów (w pobliżu znajdują się liczne gospodarstwa agroturystyczne), szczególnie miłośników wędkowania oraz ornitologów. – Można tam spotkać zimorodka, błotniaka stawowego, trzciniaczka – opisuje Michał, który od kilku lat fotografuje w tym miejscu ptaki.

Korekta granicy

Od kilku miesięcy obszar wokół tego jeziora bardzo pilnie obserwują też historycy z białostockiego oddziału IPN. Dlaczego? Otóż podejrzewają, że w pasie ziemi niczyjej na pograniczu polsko – białoruskim, a także po drugiej stronie jeziora na niewielkim cyplu zarośniętym drzewami mogą znajdować się groby Polaków zatrzymanych i zamordowanych przez wojska sowieckie w wyniku Obławy Augustowskiej latem 1945 roku. Operację przeciwko polskiemu podziemiu niepodległościowemu przeprowadzono od 10 do 25 lipca 1945 r. historycy nazywają ją małym Katyniem. Do dzisiaj nieznany jest los ok. 600 żołnierzy, którzy wpadli wtedy w sidła Sowietów.

„Z relacji rodzin ofiar obławy wynika, że aresztowanych wywieziono w kierunku granicy z Białoruską Socjalistyczną Republiką Sowiecką. Ci, których trzymano w Augustowie na Zarzeczu, mieli być wywiezieni samochodami 17 lipca około godz. 3 rano w kierunku na Lipsk i Grodno. (...) Aresztowanych w okolicach Gib i Płaskiej także wywieziono w kierunku Białorusi, w stronę Sopoćkiń " – napisała Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor białostockiego oddziału IPN w artykule „Siedemdziesiąt lat poszukiwań", który znalazł się w najnowszej publikacji IPN poświęconej Obławie Augustowskiej, „Obława Augustowska. Wspólnota pamięci".

„Na okolice Kalet jako możliwego miejsca zbrodni zwrócił uwagę historyków i śledczych Nikita Pietrow w lipcu 2014 r. Z protokołów przesłuchań oraz zebranych później relacji mieszkańców kilku z tych miejscowości wynika, że latem 1945 r. Sowieci zatrzymali tam co najmniej kilkudziesięciu mężczyzn pod zarzutem przynależności do AK. Byli przetrzymywani, przesłuchiwani i bici w stodole w Kaletach. Następnie zostali zawiezieni lub poprowadzeni w stronę polskiej granicy i tam ślad się urwał. Według Wincentego Giedrojcia z Balenięt „w tę stronę gdzie ich zawieziono, przez wiele lat droga była zagrodzona i wstęp [był] wzbroniony". Odległość z Kalet do granicy wynosi około 3–4 km.

Dziś jest to ścisła strefa przygraniczna, do której od strony białoruskiej nadal nie ma dostępu. Jak wynika z relacji świadków, latem 1945 r. w budynkach dawnej stanicy KOP-u w Kaletach stacjonowały bliżej niesprecyzowane jednostki sowieckie. Teren za wsią, przy samej granicy, znajduje się w strefie lasu pierwotnego, rzadko odwiedzanego przez ludzi. Szczególnie interesujący jest kilkusetmetrowy pas graniczny w okolicach widocznego na mapach cypla, o który powiększono BSRS w trakcie powojennego korygowania linii granicznej. Najnowsze zeznania świadków wskazują jako jedno z możliwych miejsc przeprowadzenia egzekucji okolice dawnej leśniczówki Giedź, znajdującej się przy drodze Rygol – Kalety, dziś po białoruskiej stronie" – dodaje Barbara Bojaryn-Kazberuk.

Zbigniew Kulikowski, prokurator IPN prowadzący śledztwo w sprawie Obławy Augustowskiej wysłał w tej sprawie już wniosek do strony białoruskiej. Proponował, aby teren znajdujący się w okolicach Kalet został zbadany m.in. z udziałem polskich archeologów. Chodziło mu o to, aby wykluczyć lub potwierdzić tą wersję śledczą. Bez przeprowadzenia choćby prac sondażowych nie da się zweryfikować tej hipotezy.

Niestety odpowiedź Białorusinów była negatywna. Odmówili pomocy prawnej ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Co wiedzą Rosjanie?

IPN planuje też w tej sprawie wystąpić do strony rosyjskiej. Dlaczego? Otóż niedawno pojawiły się dowody wskazujące na udział w obławie 50. Armii III Frontu Białoruskiego. Historycy IPN badający okoliczności zbrodni na stronach internetowych Ministerstwa Obrony Rosji odnaleźli kilka tysięcy dokumentów opisujących przebieg obławy. Znalazły się w nich dane o konkretnych dowódcach i żołnierzach.

W dokumentach jest m.in. plan akcji skierowanej przeciwko żołnierzom podziemia niepodległościowego. Odkryte dokumenty ilustrują przebieg operacji wojskowej. Potwierdzają pojawiające się wcześniej informacje, że w działaniach sowieckich wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy. Są też szczegóły operacji, w tym kluczowej potyczki zbrojnej, która miała miejsce nad jeziorem Brożane 15 lipca 1945 r.

Z ujawnionych materiałów wynika, że „operacja przeczesywania lasów" (tak obławę określali Sowieci), skierowana przeciwko Armii Krajowej, a także podziemiu litewskiemu, objęła teren o powierzchni blisko 3,5 tys. kilometrów kwadratowych. To tereny przygraniczne z Białorusią oraz Litwą. Z jednego z dokumentów wynika, że zatrzymano wtedy 611 osób.

Prokurator Zbigniew Kulikowski poszukuje miejsc, gdzie potajemnie mogły być pochowane ofiary tej zbrodni. Biegli geolodzy i kartografowie, którzy analizowali zdjęcia lotnicze znalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie, oznaczyli na mapie ok. 20 takich punktów po polskiej stronie granicy i kolejnych 60 po stronie białoruskiej.

Ekipa IPN nie może sprawdzać tych zlokalizowanych za granicą, dlatego zajęła się tymi leżącymi na terenie Polski. Pomagają im w tym miejscowi leśnicy.

Jesienią 2015 r. zespół IPN znalazł szczątki dwóch mężczyzn, którzy – jak wskazują poszlaki – mogą być ofiarami sowieckiej zbrodni z 1945 r. Kość nogi jednego z nich na wysokości stawu skokowego owinięta była drutem. Być może zabójcy użyli go, aby wciągnąć zwłoki do grobu. Nogi drugiego mężczyzny owinięte były kablem telefonicznym z grubej, sztucznej skóry – takich używali sowieccy saperzy, którzy wspierali podczas obławy żołnierzy NKWD. Czaszka mężczyzny była rozbita...

Jezioro Szlamy wciśnięte jest w granicę polsko – białoruską. Znajduje się na wschodzie powiatu augustowskiego w gminie Płaska. Zbiornik ten to raj dla turystów (w pobliżu znajdują się liczne gospodarstwa agroturystyczne), szczególnie miłośników wędkowania oraz ornitologów. – Można tam spotkać zimorodka, błotniaka stawowego, trzciniaczka – opisuje Michał, który od kilku lat fotografuje w tym miejscu ptaki.

Korekta granicy

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego