Przeciętnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Lubuskim wzrosło w kwietniu do 3615 zł, czyli o 6,9 proc. w porównaniu z tym samym okresem minionego roku. To oznacza, że płace w regionie rosły szybciej niż w całym polskim sektorze przedsiębiorstw (4,6 proc.) choć i tak statystyczny Lubuszanin zarabiał poniżej krajowej średniej. (84 proc.). Jak podkreślają lokalne media, mimo poprawy koniunktury na rynku pracy i rosnącej liczby ofert zatrudnienia, nadal wielu pracowników twierdzi, że o dobre zarobki trudno w regionie, gdzie nie ma dużych korporacji.
Co się opłaca
Największym pracodawcąw regionie jest Uniwersytet Zielonogórski a wśród przedsiębiorstw przeważają małe i średnie firmy, których nie stać na konkurencyjne wynagrodzenia, a tym bardziej na konkurencję z pracodawcami zza Odry. To zwiększa problemy kadrowe części firm. – Obserwujemy też efekt wprowadzenia dopłat 500+, w skutek których części otrzymującym je pracownikom nie opłaca się po prostu podejmować pracy przy niskich zarobkach – tumaczy Ilona Jabłońska z agencji zatrudnienia Manpower.
Średnią płacę w regionie podwyższa przemysł. W przetwórstwie przemysłowym przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło w kwietniu ponad 3859 zł, o niemal 7 proc. ponad średnią w województwie. To także zasługa stale rosnącej Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej (KSSE), gdzie działa już 110 zakładów zatrudniających ok. 30 tys. pracowników.
Andrzej Kail, dyrektor marketingu KSSE, która swoim zasięgiem obejmuje trzy województwa (w tym wielkopolskie i zachodniopomorskie) twierdzi, że średnie zarobki fachowców wynoszą tam 4-5 tys. zł brutto miesięcznie. Przy prostej produkcji pracownicy zarabiają 2-3 tys. zł brutto.
Waldemar Stępak, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze nie raz słyszał od bezrobotnych, że wolą dojeżdżać do pracy w Niemczech, niż pracować za krajowe minimum (lub niewiele więcej) w pobliżu domu.