Rz: Łódź słynie z silnego sektora medycznego. Czy miało to wpływ na powstanie produktu UnitDoseOne?
Stanisław Radomiński: Poniekąd tak, ponieważ mój wspólnik, Jakub Musiałek, zajmował się z sukcesami obrazowaniem radiologicznym. W jednym z amerykańskich szpitali zobaczył wielkiego robota, który przygotowywał leki dla pacjentów. Dwa lata później, czyli w 2015 r., stwierdził, że warto popracować nad podobnym rozwiązaniem. Pierwszy zespół się rozpadł, obecne rozwiązanie zaczął budować dopiero drugi, do którego dołączyłem. Na początku było nas czterech, głównie konstruktorzy automatycy, dziś na pokładzie jest 17 osób, większość pracuje na etacie. Potrzebowaliśmy ludzi o różnorodnych specjalnościach, robot bowiem rozpoznaje, pobiera i pakuje leki do saszetek, aby potem wydać je w zestawach dla pacjentów. Wszystkie procesy trzeba zaprojektować, zbudować poszczególne podzespoły, a potem to wszystko należy uruchomić i zintegrować z systemem informatycznym szpitala. Długi czas sprawdzaliśmy, czy system w ogóle zadziała, czy uda nam się go stworzyć. Pierwszy prototyp powstał ze środków własnych, później udało nam się pozyskać dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w kwocie około 3,6 mln zł, na projekt o wartości 5 mln zł. Zakończymy go w czerwcu przyszłego roku.
Oferujecie narzędzie do selekcji i podawania leków. Jak to działa?
Po tym jak lekarz przepisze pacjentowi leki, nasz system zbiera te dane z systemu informatycznego szpitala i określa, jakie leki i w jakich dawkach będą potrzebne. Potem sprawdza stany magazynowe w systemie UnitDoseOne, a gdy czegoś może na dany dzień zabraknąć, zgłasza, że do urządzenia trzeba zapakować dodatkowe dawki. Farmaceuta podaje leki do urządzenia, otwierając pudełko. System skanuje kod kreskowy oraz weryfikuje prawidłowość podania leku poprzez system wizyjny. Może rozpoznać farmaceutyk po kształcie, kolorze czy rozmiarze. Już na tym etapie mamy oszczędności dla szpitala w związku z uszczelnieniem procesu wydawania leków i zmniejszamy niebezpieczeństwo dla pacjentów, ponieważ mamy potwierdzenie zapakowania, a później wydania właściwego leku. Następnie urządzenie pakuje leki do kaset, w każdej jest tylko jeden rodzaj. To takie tymczasowe magazynki, które umieszczane są w szafach dystrybucyjnych. Kolejno program dobiera z danej szafy leki dla konkretnych pacjentów i łączy je w zestawy na daną porę podania czy cały dzień. Zatem rola farmaceuty w procesie sprowadza się do początkowej, prawidłowej identyfikacji leku, a pielęgniarki do pobrania go z urządzenia i dostarczenia pacjentowi.
Jakie to może przynieść oszczędności?