Pisze książki od piętnastu lat. Na koncie ma dziesięć powieści i jeden zbiór opowiadań, za które zdobył wiele świetnych recenzji i nominacji do wyróżnień. Choćby do literackiej nagrody Warmii i Mazur „Wawrzyn" za minipowieść „Pogrzeby" z 2006 r. Jednocześnie rzadko uczestniczy w publicystycznych dyskusjach ludzi kultury. Jego wpisy na Facebooku nie wywołują skandali i setek komentarzy. Nie wdaje się w polityczne przepychanki i nie komentuje bieżących wydarzeń w telewizjach informacyjnych. Wydaje się, że jest całkowicie skupiony na literaturze.
Poza wielkimi centrami
Pytanie, czy żyje tak z wyboru, czy może jednak jest tak, że twórca funkcjonujący na co dzień poza kulturalnymi centrami tj. Warszawa, Kraków czy Wrocław, dla głównego nurtu mediów i krytyki literackiej nie istnieje.
– Po roku 1989 powszechnie obwieszczano zanik centrali. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się wtedy pisma literackie, stowarzyszenia, wydawnictwa regionalne. Wtedy to na równych prawach wychodziły książki w Olsztynie i Krakowie – odpowiada „Rzeczpospolitej" Tomasz Białkowski. Jako uważny i wieloletni obserwator, a później też uczestnik rynku literackiego w Polsce podkreśla, że z czasem zaczęło się to zmieniać, a życie literacko-wydawnicze skupiło się w kilku wielkich miastach.
Mimo to Białkowski nie ma poczucia egzystowania poza środowiskiem literackim. – Z Olsztyna do Warszawy podróż trwa raptem dwie godziny. W telefonie mam całkiem długą listę znajomych pisarzy, z którymi mniej bądź bardziej regularnie prowadzę rozmowy – opowiada pisarz. Za to przyznaje, że w mediach faktycznie bywa rzadziej: – Preferują one coraz bardziej uproszczony, by nie powiedzieć infantylny, obraz świata. Moje historie w tej sytuacji nie mają wielkich szans. Media coraz częściej poprzestają na narracji oczywistej i przewidywalnej i coraz częściej przeglądając zapowiedzi wydawnictw, można przewidzieć, kto będzie dobrze o jakiej książce pisał, która książka przepadnie, a która stanie się bestsellerem.
Urodził się w Jezioranach nad rzeką Symsarną w rodzinie powojennych osadników i na Warmii spędził większość życia. Mieszka w Olsztynie i tam pisze swoje kolejne książki. – W Olsztynie istniało pismo „Portret", w którym debiutowałem – wspomina pisarz. – Potem jako redaktor byłem współwydawcą blisko 50 książek i ponad połowy numerów pisma, współorganizatorem spotkań literackich, koncertów, studenckich praktyk i wielu innych działań – mówi pisarz. W tym środowisku poznał też swoją późniejszą żonę Bernadettę Darską zajmującą się naukowo krytyką literacką.