W pomieszczeniach dawnej Radiostacji Gliwickiej można obejrzeć, oprócz jej serca, 8-kilowatowego nadajnika firmy Lorenz, awaryjny mikrofon „burzowy". To właśnie przed nim wieczorem 31 sierpnia 1939 r. SS-Sturmbannführer Alfred Naujocks chciał wygłosić oświadczenie, które miało podpalić świat. Zaczynało się ono od słów „Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w rękach polskich..." – i tylko te dwa zdania usłyszeli, z powodu problemów technicznych, nieliczni odbiorcy mieszkający w promieniu kilku kilometrów od wieży nadawczej. Siedmiu ucharakteryzowanych na powstańców śląskich napastników, esesmanów w cywilnych ubraniach, którzy o godz. 20. wdarli się do budynku, nie wiedziało, że studia mikrofonowe gliwickiego radia mieszczą się w innym, oddalonym o 4 km gmachu.

W marcu br. Radiostacja Gliwice wpisana została wraz z dziewięcioma innymi zabytkowymi obiektami na prestiżową listę Pomników Historii, ustanawianych od 1994 r. specjalnymi rozporządzeniami prezydenta RP. Mają szansę trafić na nią obiekty zabytkowe – jest ich obecnie 70 – o szczególnym znaczeniu dla dziedzictwa kulturowego, w tym „miejsca pamięci najważniejszych wydarzeń lub postaci historycznych". Takim miejscem jest radiostacja w Gliwicach.

Prowokacja gliwicka, najbardziej znana z serii akcji, które miały uzasadnić napaść Hitlera na Polskę, zakończyła się fiaskiem. Oświadczenie Naujocksa – choć sygnał radiostacji był zwykle słyszalny nocą w całej Europie, a nawet w Ameryce Północnej – nie dotarło nawet do Berlina. Pomimo to informacja o ataku Polaków na terytorium III Rzeszy znalazła się w porannych serwisach światowych agencji prasowych, wraz z pierwszymi doniesieniami o ostrzale Westerplatte, nalotach Luftwaffe i przekroczeniu przez Niemców polskich granic. W ciągu jednej nocy prowincjonalna stacja nadawcza, służąca głównie do retransmisji audycji rozgłośni we Wrocławiu, znalazła się na ustach milionów ludzi na całym świecie, trwale zapisując się na kartach historii XX w. Zarazem jest ona obecnie unikalnym zabytkiem architektury przemysłowej. Jej 111-metrowa wieża nadawcza to najwyższa drewniana konstrukcja w Europie.

Podobnych wież wzniesiono w międzywojennych Niemczech kilkanaście, najwyższa, w pobliżu Karlsruhe miała 190 m wysokości. Dzięki zastosowaniu drewna jako budulca można było we wnętrzu tych konstrukcji umieszczać antenę pionową, o lepszych niż pozioma własnościach emisyjnych.

Po II wojnie światowej radiostacja służyła katowickiej rozgłośni Polskiego Radia, a w latach 1953–1956 zagłuszała audycje Wolnej Europy. W kilka lat później, ostatecznie wyłączona, stała się ośrodkiem produkcyjnym sprzętu radiowo-telewizyjnego. Nowy etap w jej dziejach zaczął w 2005 r., gdy przejęło ją jako swój oddział historii radia i „sztuki mediów" Muzeum w Gliwicach. W 2013 r. powrócił do niej, po pół wieku, oryginalny nadajnik. W głównym budynku radiostacji, który zachował się niemal w dawnym stanie, można obejrzeć także m.in. generator heterodynowy, stół operatorów z przyrządami pomiarowymi oraz szafę sterowniczą. Jeszcze w tym roku w pobliżu radiostacji powstanie park „sensoryczny", poświęcony dźwiękom i popularyzacji akustyki, gdzie dziesięć urządzeń akustycznych – m.in. organy rurowe, ksylofon i armata powietrzna – umożliwi odczuwanie fal dźwiękowych za pomocą dotyku.