Stolica postawiła na darmową komunikację, w Krakowie ograniczają wjazd do centrum miasta, a Rzeszów stawia właśnie na elektryczne autobusy. Włodarze w stolicy Podkarpacia zapewniają, inwestycje planowane na najbliższe lata dopasują do preferencji mieszkańców. W tym celu przeprowadzono nawet wśród mieszkańców specjalną ankietę. Ankieterzy mają zamiar przepytać 5,6 tys. mieszkańców Rzeszowa w ich domach oraz tysiąc na przystankach komunikacji miejskiej. Miasto liczy, że większość będzie za inwestycją w nowoczesny tabor.

Zasilane energią elektryczną autobusy jeżdżą już m.in. w Krakowie, Warszawie i Jaworznie. Produkuje je m.in. Ursus. Wyprodukowany przez niego pojazd MPK Rzeszów testowało w lutym tego roku. W porównaniu do klasycznego, spalinowego napędu koszt jego eksploatacji jest o połowę niższy. I właśnie na oszczędności postawiono w Rzeszowie. Tamtejszy transport zbiera raczej pozytywne opinie wśród mieszkańców. Chwalą go za punktualność, czystość i niewielką awaryjność. Życie mieszkańcom ułatwiają też specjalne tablice montowane na przystankach (nie wszystkich, ale tych najbardziej obleganych), które z daleka pokazują, o której odjedzie konkretny autobus i jaki będzie następny. Cenią to szczególnie ludzie starsi, którym trudno korzystać z zapisanych drobnymi literkami rozkładów jazdy. Można powiedzieć: miasto daje radę z transportem. Dwa lata temu w rankingu zadowolonych z transportu mieszkańców, Rzeszów był liderem. Żeby nie było tak różowo, są sprawy, na które rzeszowiacy narzekają. Rzecz dotyczy kierowców.

– Bilety sprzedają z obrażoną miną, często odjeżdżają sprzed nosa pasażerom, którzy spóźnieni biegną do stojącego na przystanku autobusu. Mają ładne koszule i nowe mercedesy, ale przyzwyczajenia rodem z PRL zostały. Czas zmienić myślenie to nie pasażer jest dla kierowcy, ale odwrotnie – pod taką opinią na lokalnym forum podpisało się prawie 2 tys. mieszkańców. Może wprowadzając elektryczny tabor, miasto pochyli się nad tym problemem. Elektryczne autobusy to tylko część planu zmian pod hasłem: frontem do mieszkańców.

Przed laty w Rzeszowie trudno było znaleźć korek, nawet w najbardziej newralgicznych godzinach. Dziś bywa, że stoi całe miasto. Trochę pomaga obwodnica, ale wystarczy wyjechać o szesnastej do centrum miasta i widać, że problem jest. Władze miasta tłumaczą, że tego problemu nie da się szybko rozwiązać. Szczególnie zimą. Wiosną i latem zachęcają do korzystania z rowerów. Zimą na dwóch kółkach podróżować raczej się nie da. Jest dobrze, ale nie oznacza, że nie może być lepiej, a dobrze byłoby, żeby tę maksymę zapamiętali rządzący w stolicy Podkarpacia.