Wiele miast na świecie stara się budować swoją tożsamość, wizerunek, a i markę w związku z ważnymi postaciami świata sztuki, które były z nimi związane. To działalność misyjna, ale powiedzmy sobie szczerze, również marketingowa, związana także z próbą wzmożenia ruchu turystycznego, bo turystyka to pieniądze i miejsca pracy. Dobrze o tym wiedzą w takich miastach jak Praga czy Salzburg, które żyją z legendy Wolfganga Amadeusza Mozarta; czy też jak to jest w przypadku stolic Czech – historii związanych z dziełami Franza Kafki. Przynoszą one miliony zysku i w takiej działalności komercyjnej nie ma nic złego, bo lepiej poznawać kulisy życia artystów niż ograniczać się do wypraw o charakterze „zobaczę zamek, pochodzę po deptaku, zjem obiad i napiję się piwa".

W Polsce również trwają, mniej lub bardziej udane, próby powiązania wizerunku miast z artystami, w Warszawie oparte na przykład na biografii Fryderyka Chopina. Ale każdy ośrodek wykorzystuje najmniejszą okazję, by wzmóc zainteresowanie poprzez postaci kultury i sztuki. W Rzeszowie trudno nie dostrzec działań związanych z Józefem Szajną, wybitną twórcą polskiego teatru, plastykiem związanym ze stolicą Podkarpacia. Tak się już jednak złożyło, że pośród różnych dziedzin sztuki najbardziej dociera do ludzi muzyka, zwłaszcza w popularnym wydaniu. W tym zaś przypadku trudno przecenić znaczenie związków z miastem Tadeusza Nalepy, najciekawszej obok Czesława Niemena i Marka Grechuty, postaci polskiej muzyki pop, jeśli wziąć pod uwagę tych, którzy zaczynali w latach 60.

Co prawda, założyciel Breakoutu urodził się w Zgłobieniu, ale szkołę muzyczną w klasach kontrabasu, klarnetu i skrzypiec ukończył właśnie w Rzeszowie. Miałem okazję oglądać liczne koncerty pana Tadeusza w latach 80., a w końcu spotkać się przy różnych medialnych okazjach, i dobrze pamiętam jak wielką cieszył się popularnością w całej Polsce, gromadząc na koncertach zawsze wielotysięczną publiczność. Mówiąc wprost: był to muzyczny gigant, a jego kompozycje „Kiedy byłem małym chłopcem", „Rzeka dzieciństwa" czy „Modlitwa" wryły się w pamięć setek tysięcy Polaków.

Pan Tadeusza zawsze wspominał swoje początki, gdy zaczynał grać w Rzeszowie w kawiarniach i restauracjach. Świadkiem tamtych wydarzeń jest dobry duch kariery Nalepy Bogdan Loebl, również niegdyś związany z Rzeszowem, poeta, pisarz i autor większości przebojowych piosenek Breakoutu. Idealną osobą do stworzenia spektaklu jest Tomasz Man, reżyser, dramaturg, muzyk rockowy, a i rzeszowianin, który pamięta wizyty Nalepy w domu jego rodziców z czasów dzieciństwa. Dlatego nie ma co zasypywać gruszek w popiele, tylko warto jak najszybciej przystąpić do pracy nad spektaklem o Tadeuszu Nalepie, tak aby, jak najszybciej stał się muzycznym symbolem Rzeszowa w całej Polsce.