Gdynia i tereny lotniska w Kosakowie to miejsce, gdzie mógłby powstać polski przylądek Canaveral". To fragment wywiadu, jakiego udzieliła Aleksandra Jankowska, niedawno powołana szefowa Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Jankowska, niegdyś pracownik instytucji związanych ze SKOK, działaczka sopockiego PiS, wypowiedziała je w kontekście planów wysyłania w kosmos satelitów z Gdyni. Mniej więcej z tego miejsca, gdzie dzisiaj odbywa się letni festiwal Open'er.

Śmiałe wizje nowej prezes szybko zyskały sporo komentarzy. Wszakże wiadomo, że lotnisko w Gdyni stoi martwe od czasu, gdy Komisja Europejska uznała, że budowany tam terminal dostał od samorządów niedozwoloną pomoc publiczną i ma oddać ponad 80 mln zł. Wtedy budowa stanęła. Może więc zamienić je w kosmodrom? „To jakiś pomysł na wykorzystanie martwego gdyńskiego lotniska" – pochwalił wypowiedź Aleksandry Jankowskiej jej partyjny kolega, poseł Marcin Horała. Więcej jednak słychać było głosów krytyki i kpin. Faktycznie, pomysł budowy w Trójmieście kosmodromu może budzić uśmiech, ale samych satelitów – już nie powinien. W Gdańsku, w tym samym budynku co Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, działa wszak Polska Agencja Kosmiczna, powołana jeszcze w 2014 roku.

Jednym z realizowanych przez nią projektów jest analiza możliwości budowy przez Polskę własnego satelity. Pod koniec 2015 roku POLSA podpisała z PZL Warszawa Okęcie umowę na wykonanie studium, które ma odpowiedzieć fachowo na pytanie, czy Polska potrafi wybudować i sfinansować własnego satelitę. Prócz tego agencja inicjuje i prowadzi wiele akcji na rzecz rozwoju sektora technologii kosmicznych. Być może w innej politycznej atmosferze słowa nowej prezes nie stałyby się aż tak kosmicznym paliwem do żartów?

Trójmiejskie spółki publiczne przeżywają tymczasem kosmiczne zmiany kadrowe. Z najnowszych: nowym prezesem Zarządu Morskiego Portu Gdańsk został prawnik Łukasz Greinke. Początkowo do tego fotela przymierzano Przemysława Marchlewicza, niegdyś prezesa portu w Gdyni, członka PiS, a obecnie członka nowej rady nadzorczej gdańskiego portu. Marchlewicz zadeklarował jednak, że ubiega się o fotel wiceprezesa Grupy Lotos.

Z kolei Dariusz Kaśków, prawnik z Głubczyc, w styczniu tego roku został prezesem gdańskiej Grupy Energa. Od lipca 2007 roku, gdy rządził PiS, przez trzy i pół miesiąca był szefem spółki Energa-Operator, potem też przez trzy miesiące wiceprezesem KGHM Polska Miedź. Ostatnio zaś dyrektorem Zakładu Aktywności Zawodowej w Branicach. To jest dopiero kosmiczny awans.