Niezwykły pejzaż i malarstwo angielskie

O remoncie rezydencji, jej atrakcjach, wyjątkowości i programie edukacyjnym opowiada Olgierd Mikołajski, kustosz zamku w Pieskowej Skale.

Publikacja: 09.04.2017 22:00

Niezwykły pejzaż i malarstwo angielskie

Foto: materiały prasowe

Rz: Mija już rok od remontu Pieskowej Skały. Co dzięki niemu zyskali turyści i zwiedzający?

Olgierd Mikołajski: Już tak jest, że historia zamków to także historia ich remontów. Ponieważ od poprzedniego minęło aż 50 lat, trzeba było poddać renowacji zewnętrzną architekturę budowli, w tym dachy. Prace były związane z murami i ich strukturą, która została wzmocniona. Położone zostały też nowe tynki. To dało wspaniały efekt wizualny – efekt świeżości. Wcześniej wymieniono pokrycie dachowe, mamy nową dachówkę. Trzeba było też unowocześnić infrastrukturę, dlatego bastion, który spełniał funkcję głównie gastronomiczną, został zmodernizowany. Mieści się tam teraz nasza nowa restauracja i kasa. Pieniądze pozyskaliśmy z różnych programów. Na mury i tynki otrzymaliśmy dotację z funduszy norweskich przy udziale Skarbu Państwa. Pozostałe prace finansowaliśmy z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Czy odnowiony zamek budzi większe zainteresowanie turystów?

Odczuwamy wzrost frekwencji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy dobre lata dla turystyki w Polsce, również z uwagi na to, że niektóre kierunki są uważane przez Polaków za niebezpieczne. Jednocześnie programy finansowe, z których korzystaliśmy, umożliwiły nam aktywniejszą akcję promocyjną. Bywa też tak, że zamknięcie obiektu na dwa lata ma nieoczekiwane działanie marketingowe, wynikające również z tego, że turyści są stęsknieni wycieczek do nieczynnego przez pewien czas obiektu. Zobaczymy, jak długo to potrwa. Przez miniony rok, od czasu otwarcia muzeum po renowacji, odwiedziło je około 165 tysięcy osób. Naszym statystykom wymykają się ci, którzy spacerowali po dziedzińcu i parku. Myślę jednak, że dzięki nim pierwszą liczbę można spokojnie podwoić.

Turyści pochodzą z Małopolski czy są też sygnały o zwiedzających, którzy przyjeżdżają z dalszych regionów, a nawet z zagranicy?

To zależy od miesiąca. Na ogół przeważają turyści z Małopolski i Śląska, zamek położony jest bowiem niedaleko Katowic i Sosnowca, a także jest ze Śląskiem bardzo dobrze skomunikowany. Natomiast w czasie wakacji przyjeżdżają turyści z całej Polski. Stosunkowo niedużą grupę stanowią zwiedzający zagraniczni.

Pieskowa Skała jest oddziałem Wawelu; czy jest możliwe sprzedawanie jej w pakiecie?

Moja obserwacja jest następująca: turystów zagranicznych jest w Polsce dużo, ale przez to spoczywamy na laurach. Okazuje się, że spora część z nich korzysta z tanich linii lotniczych obsługujących Kraków. Ci zaś – nie chciałbym nikogo urazić – są częstszymi bywalcami pubów niż muzeów. Jednocześnie turyści zainteresowani muzeami przyjeżdżają do Polski w formule turystyki grupowej. Za mało jeszcze jesteśmy nastawieni na turystów indywidualnych.

Sami uwielbiamy tę formę zwiedzania Europy i świata.

Tak. Tymczasem decydując się na turystykę grupową, jesteśmy zdani na biura podróży. Te zaś, żeby pozyskać grupy, startują w różnego rodzaju konkursach. By osiągnąć sukces, proponują niezwykle bogaty program – kalendarz dzienny jest wręcz napchany atrakcjami. Bywa tak, że grupy, o jakich mowa, przyjeżdżają do Pieskowej Skały. Oglądają ją jednak tylko z zewnątrz. Nie wchodzą do muzeów. Staramy się to zmieniać. Dlatego współpracujemy z takimi biurami podróży, które przywożą nam coraz więcej turystów. I są to biura zagraniczne.

Problem, o którym pan wspomina, nie dotyczy tylko Polski. W Czechach wszystko podporządkowane jest Pradze, na czym cierpi na przykład Czeski Krumlov.

To prawda. Staramy się brać pod uwagę konkurencję dużych ośrodków i mimo wszystko dawać sobie z nią radę.

Atrakcją są też lekcje muzealne.

Prowadzimy je od lat, ale po zakończeniu remontu zostały zintensyfikowane, ponieważ dysponujemy salą multimedialną.

I znakomitą internetową stroną.

To prawda. Przygotowaliśmy też kilka gier edukacyjnych, ale jest to swego rodzaju gadżet dołączony do programu, ponieważ zapraszamy dzieci do udziału w trzech rodzajach lekcji. Naszymi skromnymi siłami angażujemy uwagę tysiąca pięciuset uczniów rocznie. Dzieciom ze szkoły podstawowej opowiadamy o historii Pieskowej Skały, wpisując ją w dzieje Polski, a konkretnie te ich fragmenty, o których właśnie się uczą. Jeżeli są na etapie bitwy pod Grunwaldem, dowiadują się, że Piotr Szafraniec, właściciel Pieskowej Skały, pojechał na nią z zamku. Dla gimnazjalistów i licealistów przygotowujemy trudniejsze tematy – na przykład historię stroju. Odbywa się krótki wykład, a potem oglądamy eksponaty lub portrety, na koniec korzystając z komputerowej gry. Okazuje się, że młodzież lubi trudne zadania, nawet ta trudniejsza. Z nią też sobie radzimy.

Na czym polega wyjątkowość Pieskowej Skały?

Nawarstwia się tu architektura z wielu epok, poczynając od średniowiecza aż po XX wiek. Co ważne, jest bardzo naturalnie wkomponowana w niezwykły pejzaż. Krajobraz jest spektakularny, co dzieje się na styku natury i kultury. To fascynowało m.in. artystów, którzy malowali Pieskową Skałę. W ich pejzażu ważne miejsce znajdowała skalna rzeźba Maczuga Herkulesa jako przejaw sił natury. Falliczny kształt też był istotny. Na tym tle architektura, podlegająca siłą rzeczy zmianom, robiła wrażenie delikatniejszej. W jej utrzymaniu pomogły konserwacje.

Co najbardziej zwraca uwagę turystów?

Są przede wszystkim zaskoczeni tym, że oglądają takie ekspozycje jak w muzeach narodowych – dopieszczone, dopracowane, z obiektami klasy europejskiej. Jednocześnie mam wrażenie, że Polacy bardziej cenią sobie okres od średniowiecza do baroku aniżeli późniejszy. My proponujemy również późniejsze epoki. To na głównej ekspozycji. Ale mamy też najlepszą w Polsce wystawę malarstwa angielskiego. Pokazujemy 32 obrazy i staramy się je efektownie prezentować.

Rz: Mija już rok od remontu Pieskowej Skały. Co dzięki niemu zyskali turyści i zwiedzający?

Olgierd Mikołajski: Już tak jest, że historia zamków to także historia ich remontów. Ponieważ od poprzedniego minęło aż 50 lat, trzeba było poddać renowacji zewnętrzną architekturę budowli, w tym dachy. Prace były związane z murami i ich strukturą, która została wzmocniona. Położone zostały też nowe tynki. To dało wspaniały efekt wizualny – efekt świeżości. Wcześniej wymieniono pokrycie dachowe, mamy nową dachówkę. Trzeba było też unowocześnić infrastrukturę, dlatego bastion, który spełniał funkcję głównie gastronomiczną, został zmodernizowany. Mieści się tam teraz nasza nowa restauracja i kasa. Pieniądze pozyskaliśmy z różnych programów. Na mury i tynki otrzymaliśmy dotację z funduszy norweskich przy udziale Skarbu Państwa. Pozostałe prace finansowaliśmy z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego