Jej tradycje informatyczne sięgają czasów PRL, gdy Wrocław stał się centrum produkcji znanych komputerów Odra. Wytwarzały je zakłady Elwro uruchomione jeszcze w latach 60. XX wieku.

Zapleczem kadrowym Elwro była Politechnika Wrocławska, która dzisiaj zapewnia kadry dla powstających na Dolnym Śląsku zagranicznych centrów usług IT oraz polskich firm informatycznych. W tym dla znanego producenta gier komputerowych Techland. (Jego założyciel pierwszych programistów szukał w stołówce studenckiej Politechniki Wrocławskiej, gdzie wówczas mieściła się giełda komputerowa). Cennym źródłem pozyskiwania informatyków dla szybko rosnącej branży IT jest też Wydział Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego, którego podwaliny tworzył współtwórca słynnej lwowskiej szkoły matematycznej Hugo Steinhaus.

Trudno się dziwić, że przy takim dziedzictwie Wrocław, będący jednym z największych w Polsce centrów akademickich, zaczął przyciągać inwestycje międzynarodowych centrów usług IT. Stolica Dolnego Śląska szybko znalazła się wśród najbardziej atrakcyjnych w Europie lokalizacji dla tych centrów, a rosnąca liczba ciekawych projektów i ofert pracy zachęca też do przyjazdu informatyków z innych ośrodków.

Szczęśliwy traf sprawił przy tym, że rosnącemu na świecie popytowi na kadry IT towarzyszył rozwój szybkiego internetu i zdalnej pracy. Gdyby nie to, ani Wrocław, ani inne polskie miasta nie mogłyby nawet marzyć o porównaniach z Doliną Krzemową. Sam tylko rozwój krajowych firm nie zdołałby powstrzymać drenażu mózgów, skoro nawet teraz, gdy IT jest najlepiej opłacaną branżą w Polsce (według ogólnopolskiego badania wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak przeciętna płaca wynosiła tam w ubiegłym roku 5700 zł brutto), w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii specjaliści IT mogą zarobić kilkakrotnie więcej. Informatycy nie wyjeżdżają jednak tłumnie za granicę, tak jak np. lekarze. Nie mają takiej potrzeby, skoro w kraju mogą pracować dla kontrahentów z Zachodu. Nikt nie liczył, jaka część z ponad 140 tys. specjalistów IT pracujących w Polsce w sektorze usług realizuje projekty dla zagranicznych odbiorców. Można jednak oceniać, że stanowią oni większość tej grupy. To zarazem dobra i zła wiadomość dla polskich firm IT. Dobra – gdyż mają dostęp do specjalistów z doświadczeniem w międzynarodowych projektach Zła – gdyż o informatyczne talenty muszą dzisiaj konkurować z czołowymi firmami na świecie, które chlubią się nie tylko mocną pozycją w branży, ale również wizerunkiem dobrych pracodawców.