Projekt, na który środowisko czeka od stycznia, zawiera większość postulatów Zespołu ds. Wdrożenia Pilotażu Programu Psychiatrii Środowiskowej, tyle że nie przewiduje na niego żadnych funduszy. Już w sierpniu pisaliśmy, że zabrakło pieniędzy na sfinansowanie pilotażowego programu psychiatrii środowiskowej, który w 2017 r. miał objąć stawką kapitacyjną – po 60 zł rocznie na pacjenta – 25 centrów zdrowia psychicznego. Teraz okazuje się, że w dokumencie zabrakło finansowania dla koordynowanej opieki psychiatrycznej.
– Takie rozwiązania wymagałyby środków zwiększających co najmniej o połowę obecny budżet przeznaczany przez NFZ, czyli o miliard zł więcej rocznie – uważa prof. Bartosz Łoza, kierownik Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. I tłumaczy, że 300 powiatowych centrów zdrowia psychicznego, składających się z poradni, zespołu środowiskowego, oddziału dziennego i stacjonarnego, nie sfinansuje się samych. A bez nich leczenie nadal odbywać się będzie w modelu azylowym, czyli w szpitalach.
Działalność kilkudziesięciu centrów działających dziś w Polsce rozliczana jest odrębnie dla każdej usługi.
– Tymczasem chodzi o całościową opiekę nad chorym w jego miejscu zamieszkania, możliwą dzięki stawce kapitacyjnej, jak u lekarza rodzinnego. Limitowanie psychiatrii jest jak ograniczanie pracy policji. Niesie ze sobą podobne zagrożenia – podkreśla Marek Balicki, były minister zdrowia i szef Wolskiego Centrum Zdrowia Psychicznego.
Eksperci cieszą się, że program uwzględnia ich postulaty, ale podkreślają, że bez finansowania jest bezcelowy.