Bez edukacji pacjentów, dostępu do nowoczesnych terapii i wsparcia samorządów nie da się skutecznie walczyć z cukrzycą, nazywaną jedną z największych epidemii XXI w. Podczas debaty „#zmierzcukier – Edukacja, Prewencja, Zmiany systemowe", rozpoczynającej społeczną akcję „Rzeczpospolitej" #zmierzcukier, eksperci i decydenci starali się określić kierunki działań, które wpłyną na zwiększenie świadomości tej groźnej choroby w społeczeństwie.
Groźne nawyki żywieniowe
– Cukrzyca to jedna z tych chorób niezakaźnych, które mają największe znaczenie dla zdrowia populacji – mówił dr hab. Marcin Czech, wiceminister zdrowia, lekarz specjalista zdrowia publicznego oraz epidemiologii.
– Z bardzo wielu dokumentów, zarówno Międzynarodowego Towarzystwa Cukrzycy (International Diabetes Federation, IDT), jak i Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization, WHO) wynika, że zachorowalność na świecie rośnie. Wiemy, że będzie ich przybywać, co wynika głównie z trybu życia i nawyków, zarówno żywieniowych, jak i jeśli chodzi o aktywność fizyczną. Ponieważ jednak są to modyfikowalne czynniki ryzyka, można wiele osiągnąć poprzez prewencję pierwotną. Na cukrzycę typu II, która dotyczy 90 proc. populacji chorych, jesteśmy w stanie wpłynąć poprzez odpowiednią dietę i walkę z otyłością, która jest bardzo dużym czynnikiem ryzyka insulinooporności i zachorowania w późniejszym wieku, oraz zachęcanie do przynajmniej umiarkowanego wysiłku fizycznego – mówił minister Marcin Czech.
– O wystąpieniu cukrzycy typu II geny decydują tylko w 40 proc. W 60 proc. odpowiada za nie nadwaga i otyłość. Z mojego 35-letniego doświadczenia wynika, że programy profilaktyczne zwalczania otyłości powinniśmy kierować już do dzieci i młodzieży, wpływając na kształtowanie właściwych nawyków żywieniowych – mówił prof. Krzysztof Strojek, konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii i kierownik Oddziału Klinicznego Chorób Wewnętrznych, Diabetologii i Schorzeń Kardiometabolicznych Śląskiego Centrum Chorób Serca (SUM). Dodał, że zgodnie z ostatnią analizą danych NFZ, w Polsce jest ok. 2,5 mln chorych z cukrzycą, którzy przynajmniej raz w roku skorzystali z recepty na refundowany lek przeciwcukrzycowy, pasek do oznaczania poziomu cukru we krwi albo mieli wypełniony kupon z kodem wizyty. – Do tego należy doliczyć 500–700 tys. osób, które nie mają świadomości, że są chore. W typie II cukrzycy poziom glukozy narasta stopniowo. Prawidłowy to 100 mg/proc., o cukrzycy mówimy, gdy przekracza 126 mg/proc., natomiast objawy, które chorego niepokoją i skłaniają go do zwrócenia się do lekarza, zaczynają się od 250–300 mg/proc., co oznacza, że chory może chodzić cztery–pięć lat nieświadomy swojej choroby. Dlatego tak istotne są regularne badania. Apeluję, by przynajmniej raz do roku wykonywać podstawowe badania wagi, ciśnienia i poziomu cukru we krwi. Warto, by weszło to do naszego kalendarza na stałe, tak jak coroczny przegląd samochodu – przekonywał profesor Strojek.
Tymczasem Polacy nie tylko się nie badają, ale już zdiagnozowani często nie stosują się do zaleceń lekarzy. Ponieważ cukrzyca długo nie daje żadnych objawów, chorzy nie mają motywacji, by brać leki, mierzyć cukier czy przyjmować zastrzyki. – Myślą: czy biorę, czy nie biorę, czuję się tak samo. Skutki takiego zaniedbania pojawiają się po pięciu–dziesięciu latach w postaci ślepoty, amputacji, udaru mózgu czy niewydolności nerek. Tymczasem żadnego powikłania cukrzycy nie można cofnąć. Można tylko spowodować, by nie było gorzej. Kluczowe dla pacjenta jest więc, czy zatrzymujemy zmiany w oku na poziomie pojedynczych mikrowylewów, które widzi tylko okulista, czy w momencie odklejenia się siatkówki – tłumaczył prof. Strojek. Dodał, że problem niestosowania się do zaleceń dotyczy też chorych z cukrzycą typu I, w przypadku których pominięcie zastrzyku może doprowadzić do śpiączki, a nawet do śmierci. – Dlatego zadaniem lekarzy jest nie tylko ordynowanie najlepszego leczenia zgodnego z aktualnym stanem wiedzy, ale przekonanie pacjentów, że to nie ból powinien motywować do leczenia, tylko sam fakt istnienia choroby – dodał prof. Strojek.