„Budyń” staje się przywódcą narodu

Po zamachach François Hollande znów ma szansę na reelekcję w 2017 r. „To był moment, który zmienił bilans całej jego kadencji" – przyznaje konserwatywny „Le Figaro".

Aktualizacja: 23.11.2015 12:57 Publikacja: 22.11.2015 20:04

„Budyń” staje się przywódcą narodu

Foto: AFP

Na pierwszy rzut oka prezydent w sondażach wypada wciąż fatalnie. Jak podał w niedzielę Ipsos, popiera go zaledwie 27 proc. Francuzów, podczas gdy 73 proc. jest niezadowolonych z jego rządów.

Jednak w ciągu zaledwie tygodnia liczba zwolenników Hollande'a zwiększyła się o 7 pkt proc., podczas gdy przeciwników spadła o 6 pkt proc. A to mogą być punkty rozstrzygające.

– Do drugiej tury wyborów prezydenckich właściwie na pewno przejdzie Marine Le Pen. Ale z kim się wówczas zmierzy – tego jeszcze nie wiadomo. I to właśnie ta osoba wygra, bo Francja nie jest gotowa powierzyć rządy liderce Frontu Narodowego – mówi „Rz" Emmanuel Riviere, dyrektor centrum analitycznego TNS Sofres.

Ostatni sondaż przeprowadzony tuż przed zamachami pokazywał, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich wiosną 2017 r. najwięcej głosów otrzyma rzeczywiście Marine Le Pen (29 proc.). Ale różnica między Nicolasem Sarkozym (23 proc.) a François Hollande'em (21 proc.) już wtedy była niewielka.

Co prawda znacznie groźniejszym dla Hollande'a przeciwnikiem byłby mer Bordeaux i były premier Alain Juppe. Mało prawdopodobne jednak, aby aparat partyjny Republikanów pozwolił na wystawienie właśnie jego w walce o Pałac Elizejski zamiast Sarkozy'ego.

Hollande, do tej pory określany przez rodaków jako „budyń" z uwagi na brak zdecydowania, przemienił się w wodza narodu dokładnie o 21:36 w piątek, 13 listopada. To wtedy oficer służb bezpieczeństwa podszedł do prezydenta, który oglądał mecz towarzyski z Niemcami na Stade de France, aby poinformować go o zamachach.

– Zrozumiał od razu, o co chodzi, jaka jest skala zagrożenie – mówi „Le Figaro" źródło w Pałacu Elizejskim.

Prezydent rzeczywiście podjął błyskawiczne działania. Jeszcze tej samej nocy wygłosił przemówienie telewizyjne do narodu, w którym ogłosił, że „kraj jest w stanie wojny z Daeszem (Państwo Islamskie)". Zapowiedział też całą serię nadzwyczajnych środków w walce z terrorystami, które Francuzi poparli bardzo zdecydowanie: 94 proc. jest za przywróceniem kontroli granic, 91 proc. za ogłoszeniem stanu wojennego, 95 proc. za pozbawieniem islamistów obywatelstwa francuskiego.

Pozycję prezydenta wzmocniła w środę spektakularna akcja służb specjalnych, które zniszczyły kolejną komórkę terrorystów w Saint-Denis i zabiły przywódcę zamachowców Abdelhamida Abaaou.

Hollande zaproponował także daleko idące wzmocnienie uprawnień władz państwa w walce z terrorystami, realizując w ten sposób wysuwane od dawna postulaty prawicy. Ustawa, która została przyjęta błyskawicznie przez Zgromadzenie Narodowe przytłaczającą większością głosów, odebrała Sarkozy'emu skuteczny oręż w walce politycznej.

– Poziom poparcia dla Hollande'a zależy od tego, jak długo Francuzi będą się czuli zagrożeni. Na razie nic nie wskazuje na to, aby to się zmieniło – mówi Emmanuel Riviere.

I rzeczywiście, ludzie zmienili obyczaje. Choć sezon świąteczny właśnie się zaczyna, liczba klientów sklepów spadła o jedną trzecią, a prestiżowych paryskich domów towarowych, jak Galerie Lafayette i Printemps, o połowę. O niemal 40 proc. mniej Francuzów chodzi także teraz do kafejek i restauracji, o połowę spadła liczba tych, którzy chcą w celach turystycznych odwiedzić stolicę.

To poczucie zagrożenia może trwać, bo jak twierdzą eksperci, paryskie zamachy są częścią szerszej strategii Daeszu przeniesienia walki z Zachodem do Europy i jej najbardziej symbolicznych metropolii, w tym, rzecz jasna, Paryża. Wojnę chce też prowadzić Francja: w poniedziałek pierwsze rafale i mirage 2000 wystartują z lotniskowca Charles de Gaulle, aby bombardować Syrię. Flagowy okręt francuskiej marynarki już wypłynął z Tulonu.

Na pierwszy rzut oka prezydent w sondażach wypada wciąż fatalnie. Jak podał w niedzielę Ipsos, popiera go zaledwie 27 proc. Francuzów, podczas gdy 73 proc. jest niezadowolonych z jego rządów.

Jednak w ciągu zaledwie tygodnia liczba zwolenników Hollande'a zwiększyła się o 7 pkt proc., podczas gdy przeciwników spadła o 6 pkt proc. A to mogą być punkty rozstrzygające.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia